Rozdział 5.

21.8K 1.6K 169
                                    

Alex

Poniedziałek

Zadzwonił mój budzik. Szybko wstałam, wzięłam przygotowane wczoraj ubrania i poszłam się umyć. Nałożyłam branzoletkę mamy. Zjadłam śniadanie- dzisiaj zrobiłam sobie owsiankę. Wyszłam z domu. Nigdy nie lubiłam się spózniać, a przed lekcjami musiałam jeszcze zajść do sekretariatu. Miałam zamiar wtopić się w tłum, nie rzucać się w oczy. Miałam na sobie czarne poszarpane rurki, białą luzną bluzkę z liczbą 98, białe conversy. Moje białe włosy zostawiłam rozpuszczone. Kiedy weszłam do szkoły była prawie pusta, pojedyncze osoby stały na korytarzu. Niestety nie wiedziałam, gdzie jest sekretariat. Zaczęłam się rozglądać i zastanawiać w którą stronę pójść, gdy podeszła do mnie niska dziewczyna z rudymi lokami.

- Hej, jestem Nicole.

- Alex, wiesz gdzie jest sekretariat,bo nie mam zielonego pojęcia, w którą stronę iść?

- Hahaha nie dziwię się, zaprowadzę cię tam. Do której klasy będziesz chodzić?

- Chyba do drugiej B.

- Ooo, to będziemy razem w klasie. Będę mogła cię cały dzień pilnować, abyś nie zgubiła się w naszej szkole.- Nicole posłała mi uroczy uśmiech.

W końcu doszłyśmy do sekretariatu. Zapukałam i otworzyłam drzwi. Za biurkiem siedziała starsza kobieta. Przedstawiłam się, a ona powitała mnie w szkole, dała mi plan lekcji, nr szafki i kod do niej. Do tego podała mi kartkę z którą muszę podchodzić do każdego nauczyciela, aby wydał mi niezbędne podręczniki. Po wyjściu z sekretariatu udałyśmy się na lekcję, niestety było już po dzwonku. Do klasy weszłyśmy spóznione. Każda para oczu była zwrócona w naszą stronę, no dobra w moją. Podeszłam do nauczycielki i podałam kartkę, kobieta przywitała mnie i przedstawiła klasie jako nową uczennicę. Lekcja mija spokojnie. Nie mam żadnych zaległości, a nawet wyprzedzam ten materiał. W końcu co miałam robić u siebie w domu? Mogłam siedzieć tylko u siebie w pokoju, pisać nie miałam z kim, więc zostaje nauka i książki. Po biologii wychodzę z Nicole. Myślę, że może się zaprzyjaznimy. Na korytarzu zaczepiają mnie chłopacy(co jest trochę dziwne, przecież w tamtej szkole wszyscy się ze mnie śmiali), których ignoruję. Pod koniec przerwy podchodzi do mnie jakaś laska. Na twarzy ma kilo tapety. Mówi coś o tym, zebym nie trzymała się z Nic tylko z nimi, bo ta dziewczyna jest nikim, a z nimi będę w tej szkole popularna. Gdy tylko to usłyszałam wybuchłam śmiechem. Co ta dziewczyna sobie myśli ? Nie mam zamiaru latać za nią albo uganiać się za facetami, a bycie "w elicie" jakoś mnie nie kręci. Nauczyłam się, że wszyscy tam są puści, fałszywi i zrobią wszystko, aby pozostać popularnym. Sory to nie dla mnie. Tak więc wzięłam pod rękę Nicole i udałyśmy się w kierunki sali, gdzie miałyśmy mieć matematykę.

- Wiesz Alex mogłaś z nią iść, nie przejmować się mną. Ze mną nie będziesz popularna, nikt mnie tu nie lubi, śmieją się ze mnie... - spuściła wzrok i zaszkliły jej się oczy. Myslała, że zrobiło mi się jej żal i dlatego tam nie pójdę.

Przerwałam jej.

- Myślisz, że chcę być taka jak one? Uwierz to nie w moim stylu. W starej szkole też wszyscy się ze mnie śmiali i wolę mieć prawdziwą przyjaciółkę niż siedzieć tam z nimi i gadać o tym co ostatnio, która kupiła? No wiesz ostatnio kupiłam taką sukienkę, aby Peterowi się podobała, a się okazuje, że jakaś zdzira w odległości 2 kilometrów ma taką samą... - zaczęłam udawać moje "koleżanki" ze starej szkoły. Nicole śmiała się tak, że zaczęła płakać. Po chwili dodałam jeszcze - Tak więc masz problem, bo ode mnie już nie uciekniesz.- Uśmiechnęła się do mnie i weszłyśmy do klasy. Lekcje szybko minęły. Zauważyłam, że w tej szkole też jest podział na grupki. Dziewczyna mówiła mi jaki jest podział- plastiki, sportowcy, muzycy, kujoni, itp. Była jeszcze jakaś zamknięta ekipa, składała się z 8 chłopaków, wszyscy byli mega wysportowani i przystojni. Wszędzie chodziłam razem z Nic, na prawdę nie rozumiem czemu się z niej śmieją. Ma dobre poczucie humoru, jest miła, szczera, urocza... Nie rozumiem niektórych ludzi. Na szczęście z moją nową przyjaciółką dogaduję się świetnie. Czuję że to początek dobrej przyjazni. Właśnie wychodziłam z ostatniej lekcji, gdy znowu na kogoś wpadłam. Ja to mam szczęście. Był to ten dupek ze sklepu. Tym razem nie miałam zamiaru skulić się i odejść.

- Patrz jak chodzisz. Ten korytarz nie jest tylko twój.

- Mogę robić co chcę. -warknął. Był niezle wkurzony. Moja przyjaciółka wysłała mi niemą prośbę, abym przestała.

- Możesz patrzeć pod nogi.- Nadal patrzyłam mu prosto w twarz.

- Ty tu jesteś nowa, więc dam ci pewną radę. Nie denerwuj mnie, bo to zle się skończy- chwycił mnie za nadgarstek i szarpnął, a to śmieszne byłam do tego przyzwyczajona, mój ojciec robił mi to samo zaledwie niecały tydzień temu. Jak widać historia lubi się powtarzać. Uśmiechnęłam mu się w twarz.

- Świetna rada coś jeszcze? Może coś bardziej przydatnego.- Teraz był już na maxa wkurzony.

RUSH

Właśnie skończyły się lekcje. Ash był niezle wkurzony. Sophie z nim dzisiaj zerwała, a kobieta z historii wzięła go jeszcze do odpowiedzi. Chłopak najszybciej się złościł z naszej watahy. Szliśmy korytarzem kiedy Ash wpadł na nową dziewczynę. Pewnie nie była świadoma, ale każdy chłopak ślinił się na jej widok, nawet niektórzy z mojego stada. Nie dziwię się w sumie. Me genialną sylwetkę, białe włosy(nigdy takich nie widziałem) i duże niebieskie oczy. Normalnie każdy przeprosiłby grzecznie chłopaka, bo każdy wie, że może mu coś zrobić, szczególnie w takim stanie. Ona jednak zaczęła pyskować. Chłopak złapał ją za nadgarstek i pociągnął, każdy normalny człowiek wykrzywiłby twarz w bólu przez jego wilkołaczą siłę jednak ona tylko się uśmiechnęła. Ash widząc, że to na nią nie działa, zaczął jej grozić. Ona się zaśmiała. Albo była bardzo odważna albo głupia. Już wziął zamach, żeby ją uderzyć. Miałem zamiar właśnie kazać mu przestać głosem alfy, gdy stało się coś czego nikt się nie spodziewał. Złapała szybko go za rękę, którą trzymał ją za nadgarstek i wykręciła do tyłu tak, że nie mógł się ruszyć. Przecież to niemożliwe, aby zwykły człowiek wykręcił rękę wilkołakowi. Ona była człowiekiem, bo nie wyczułem u niej krwi nadnaturalnej istoty, a poza tym wilkołaki dziewczyny są strasznie rzadkie (zazwyczaj wtedy trafiają się omegi, czasami bety, a alfa chyba się jeszcze nie trafiła), dlatego możemy umawiać się z ludzmi. Tak czy inaczej cała wataha patrzyła na nią z szeroko otwartymi oczami i ustami. Ona też spojrzała zaskoczona na to co zrobiła, ale potem tylko uśmiechnęła się i gdzieś sobie poszła z koleżanką. My natomiast otrząsnęliśmy się i szukaliśmy wytłumaczenia co tu się stało. Nie była wilkołakiem, ani wampirem, na superwoman też nie wyglądała. Była to normalna drobna białowłosa dziewczyna, więc jak to się stało, że wykręciła rękę Ashowi?






*** ZOSTAW COŚ PO SOBIE :*

Biała WilczycaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz