Rozdział 6.

22.8K 1.2K 79
                                    

Alex

Nie wiem co się wczoraj stało. Nigdy nie uczyłam się samoobrony, ani nic z tych rzeczy, więc dlaczego wykręciłam rękę jakiemuś mięśniakowi bez większego problemu, nawet nie zdąrzył mnie uderzyć, chociaż się zamachnął. Tej nocy nie mogłam spać, bolała mnie głowa. Kiedy zasnęłam na jakąś chwilę, poczułam pieczenie na ramieniu i co widzę rano? Tatuaż . Świetnie przecież się nie wytatuowałam przez sen. Nałożyłam bluzkę na ramiączkach a na to sweter, żeby nikt go nie zauważył. Poszłam szybko po coś do jedzenia i wyszłam z domu. Pierwszy był wf najpierw miały grać dziewczyny, a potem chłopacy. Miałam jako strój na wf luźna koszulkę do łokcia, żeby nie było widać tatuażu. Postanowiłam w tej szkole nie powstrzymywać się przed grą i nie udawać słabego kujona, bo po co? Jako nowa mogłam wybierać drużynę, niestety nie znałam nikogo i nie wiedziałam jak kto gra, więc najpierw wzięłam Nic, aby pomogła mi wybierać. Gdy zaczęła się gra poczułam się jak w swoim żywiole. Nie przeszkadzał mi ciągły wzrok moich obserwatorów. Od razu złapałam piłkę, pobiegłam pod kosz, wyminęłam z łatwością obrońców i rzut. Strzeliłam! Gra toczyła sie dalej. Na koniec gry moja drużyna wygrała. Jak się okazało większość goli strzeliłam ja. Potem patrzyłyśmy jak grali chłopacy. Było 5 na 5. Z czego w jednej drużynie była trójka chłopaków z zamkniętej grupy( do której należy ten chłopak, któremu wykręciłam rękę), z tego co powiedziała mi Nic to Sam, Phil i Michael. Ich drużyna wygrywała. Tak naprawdę tylko oni coś robili, bo pozostałych 2 zawodników nie dotrzymywała im kroku, chociaż na początku bardzo się starała. Grali jakby czytali sobie w myślach.

-Podaj teraz na lewo, do Phila, potem ja rzucę.

- Ok. Tylko uważaj, żeby nie zachowywać sie " nadnaturalnie".

- Hahahaha.

- Przecież wiem.

- Zgadnijcie kto nas uważnie obserwuje...

- Czyżby nasza...

Zaraz, oni nie poruszali ustami, oni rozmawiali ze sobą w myślach, jak ? Jak ja to słyszałam? Podszedł do mnie trener i zapytał czy wszystko w porządku, bo zbladłam. Powiedziałam, że boli mnie tylko głowa i muszę wyjść się przewietrzyć.

Pozostałe lekcje minęły w miarę normalnie jeśli pomija się fakt, że słyszałam wyrywki rozmów myślowych tych trzech, a także całej tamtej grupy. Z tymi trzema chłopakami czego wczoraj nie zauważyłam, jestem w klasie. Cała ta ich banda rzucała mi badawcze spojrzenia, jakby ciągle zastanawiali się jakim sposobem było możliwe,że wykrecilam rękę Rushowi. Sama chciałabym to wiedzieć. Zdążyłam zorientować się, że 3 z nich jest młodszych, 3 jest w moim wieku, a pozostała 2 jest starsza ode mnie. Strasznie się cieszyłam, że jestem w klasie z Nicol, nie wiem jakbym wytrzymała z myślowymi konwersacjami całej trójki z naszej klasy i tymi pustymi plastikami, bez niej. Cały czas mnie denerwowały. Nie wiem kiedy zrobiłam się taka nerwowa, ale mam ważniejszy problem. Co to za tatuaż ? I jak ja słyszę te myśli? Po ostatniej lekcji niemal wybiegłam z sali. Obiecałam Maddy, że ją odwiedzę. Spieszyłam się na autobus. Zdążyłam w ostatniej chwili. Dotarłam pod dom kobiety i zadzwoniłam. Otworzyła mi gospodyni, chyba ucieszyła się z mojej wizyty. Zaproponowała mi herbatę i kazała opowiadać o szkole. Zauważyła też, że mam bransoletkę od mamy. Podczas dość wybrakowanego sprawozdania co się wydarzyło w szkole zrobiło mi się strasznie gorąco, więc postanowiłam zdjąć sweter, przecież pod spodem mam tshirt. Kobieta, gdy zobaczyła moje ramię upuściła filiżanki z herbatą na ziemię. Podeszła do mnie i zapytała o tatuaż. Cholera zapomniałam o nim. Zaczęłam tłumaczyć jej, że nie wiem skąd to mam i tego sobie sama nie zrobiłam. Gdy nagle do salonu wpadł Sam zaniepokojony odgłosem tłuczonego szkła, gdy mnie zobaczył w salonie lekko mówiąc zdziwił się, a gdy zobaczył moje ramię zamurowało go. W sumie ja też byłam zdziwiona jego obecnością tutaj. Maddy przedstawiła nas sobie. Okazało się, że Sam to jej syn. Coś mi mówiło, że muszą coś wiedzieć o tatuażu skoro tak zareagowali, wątpię żeby tak postąpili, gdybym się normalnie wytatuowała. Spojrzałam na nich pytająco.

- Wy coś wiecie?

- Powinni powiedzieć ci to rodzice, ale nie ma ich tu, a lepiej żebyś wiedziała kim jesteś i jak postępować przed pierwszą przemianą.- Wzięła głęboki oddech. -Usiądz może będzie tak lepiej. Jesteś wilkołakiem. - chciałam jej przerwać, ale uciszyła mnie ruchem ręki.- Twoi rodzice też byli. Twój ojciec betą, a matka omegą. Zastanów się, nie działo się wokół ciebie nic dziwnego ostatnio? - Chciałam zaprzeczyć, ale przypomniałam sobie jak wyostrzały mi się zmysły, obudził mnie cichy szmer, ostatnie częste bóle głowy, zaburzenia snu, większy apetyt, szczególnie na mięso,czułam dobrze się przy naturze,im byłam starsza tym mniej bolało mnie bicie przez ojca i jak się okazuje to nie było spowodowane tym, że przyzwyczajałam się, tylko dlatego że coraz bliżej było do przemiany, od zawsze miałam dobrą kondycję, a nie dalej niż wczoraj odruchowo wykręciłam rękę chłopakowi, dodatkowo słyszałam myśli chłopaków... ale nie. To nie możliwe. Przecież nie istnieją wilkołaki.

- To niemożliwe. - tylko tyle udało mi się wykrztusić.

- Wiedziałam, że będzie ciężko w to uwierzyć. Sam, możesz...? - Sam przemienił się w wilka, miał śliczne ciemnobrązowe futro. Czyli jednak istnieją.

- A pani też jest... no ten ... wilkołakiem?

- Nie. Rzadko kiedy dziewczyna jest wilkołakiem. Obecnie na świecie jest około 20 omeg 8 bet i... teraz 1 alfa płci pięknej. - Spojrzała na mnie znacząco.

- Każda alfa dzień przed pierwszą przemianą dostaje tatuaż, który jest niewidoczny dla zwykłych ludzi. Widzą go tylko wilkołaki.

- Zaraz skoro ja dostałam wczoraj w nocy ten tatuaż to oznacza, że ...

- Tak dzisiaj pierwszy raz się zmienisz. Dopóki nie nastąpi przemiana zostaniesz u nas tak będzie bezpieczniej.- Jak na zawołanie dostałam zawrotów głowy i miałam duszności. Wybiegłam szybko z domu na podwórko, żeby zaczerpnąć powietrza, ale potknęłam się o schodek i żeby nie upaść skoczyłam, podczas skoku zmieniłam się wilka. Skąd to wiedziałam? Czułam przez chwilę wszechogarniający ból pomimo, że nie dotknęłam podłoża, a potem miałam 4 łapy, ogon, sierść ... Próbowałam zmienić się z powrotem w człowieka, za drugim razem mi się udało.

- Jeszcze nigdy nie widziałam takiego wilka.

- To znaczy?

- Po pierwsze jesteś tak około 15 centymetrów wyższa od naszego alfy, który i tak jest większy o 20 cm od przeciętnego wilka, po drugie masz białą sierść to nigdy się nie zdarzyło.- Nie wiedziałam jak na to odpowiedzieć. - Tylko jedno mnie zastanawia, dlaczego cię nie wyczuliśmy ?

- Ja znam na to pytanie odpowiedź. - Powiedziała Maddy.- Spójrz na jej nadgarstek, ta bransoletka ukrywa zapach wilka. Jak masz jakieś pytania to pytaj Sama. Odprowadzi cię do domu i zaspokoi twoją ciekawość co do wilkołaczej natury.

Wyszliśmy z domu. Spojrzałam na chłopaka z boku, niczym nie wyróżniał się od normalnego chłopaka. Był tylko bardziej umięśniony.

- Pewnie masz dużo pytań. To może ja ci opowiem ogólnie, a jak będziesz miała jakieś pytania to na koniec, ok?

- Jak na lekcji. - Roześmiałam się. -Ale ok.

- W Seattle jest 1 wataha. W skład której wchodzą Rush (alfa), Phil, Michael i Jack są omegami , a ja, Asher i Patrick betami. Generalnie mieszkamy razem, mamy treningi, itp. Ogólnie skoro nie ma za dużo dziewczyn z naszego gatunku to możemy spotykać się z normalnymi ludźmi. Np.: Asher spotykał się z Sophie. Umiemy rozmawiać w myślach.
- To to wiem.- patrzy na mnie zdziwiony.- no co ?
- Tylko członkowie watahy i to po przemianie mogą to słyszeć. - Wzruszylam ramionami. Już nic mnie nie zdziwi. - No dobra oprócz tego mamy lepsze zmysły, kondycję, refleks , apetyt, jesteśmy silniejsi. Nie wiem co jeszcze.
- Na razie starczy. - Uśmiechnął się do mnie, w sumie lubię go. Właśnie podchodzilismy pod mój dom.
- Jutro zapoznam Cię z watahą.
- Tylko nie mów, że jestem jakaś inna.
- Wyjątkowa.- uśmiechnął się do mnie łobuzersko. - Spoko powiem im tylko, że na naszym terytorium jest nowy wilk, który chce poznać naszą watahę i że do nas dołączy. Do tego nie ma złych zamiarów. Chociaż nie wiem, po tym jak wykręciłaś Ashowi to może powinniśmy walczyć o teren?- zaśmiał się.
- To do jutra, Wilczku!
- Pa krwiożercza bestio! -krzyknął do mnie. Warknęłam na niego, a ten pośpiesznie oddalił się, na co zaśmiałam się. Weszłam do domu. Następny dzień zapowiada się ciekawie... Z tą myślą zasnęłam.


Biała WilczycaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz