Rozdział 2.

25.6K 1.1K 31
                                    

Alex
Dzisiaj nie obudził mnie budzik, ani żaden hałas. Nie wiem jak to możliwe, ale obudziło mnie zmienienie pozycji, podczas snu, przez mojego ojca. To nie jest normalne, bo czy z głębokiego snu obudzi Was ruch po drugiej stronie domu? Mi to się wcześniej nie zdarzyło. No ale skoro już wstałam postanowiłam coś zjeść jak na zawołanie zaburczało mi w brzuchu. Zeszłam po cichu do kuchni. Miałam ochotę na mięso. Wiem to brzmi dziwnie, ale chciałam zjeść mięso. Wyjęłam z lodówki pierś kurczaka i podsmażyłam ją na patelni. Po moim posiłku nadal było bardzo wcześnie, ale nie chciałam już kłaść się spać. Wróciłam, więc do pokoju przebrać się w dresy, aby wyjść pobiegać. Nie żebym jakoś często uprawiala sporty, tak naprawdę wcale nie muszę ćwiczyć, bo bez tego mam wysportowaną sylwetkę, dość dobrą kondycję i szybki refleks. Jednak lubię gry zespołowe, biegi, skoki, itp. Pomimo to na wf albo nie ćwiczę, bo podrabiam zwolnienie, albo zostaję wybrana na końcu, bo przecież jestem "kujonem". Nie mam zamiaru wyprowadzać ich z błędu, że nie jestem wysportowana. Zawsze na wychowaniu fizycznym powstrzymuje się przed pobiegnieciem do kosza, zabraniem piłki czy wyprzedzeniu kogoś. Nawet po mojej sylwetce nie można wywnioskować, że jestem sportwoman, bo noszę luźne, za duże swetry. One zawsze są w stanie zasłonić moje śliniaki czy rany i przy okazji moją budowę ciała.
Biegłam już dłuższą chwilę. Jednak nadal miałam równy oddech. Gdy spojrzałam na zegarek okazało się, że muszę już wybierać się do szkoły.
( kilka godzin później )
Po lekcjach spoznilam się na autobus. Ruszyłam, więc pieszo w stronę domu. Jeśli mój opiekun prawny będzie już na miejscu to czeka mnie kara. Pomimo to nie wiem czemu ale wybieram dłuższą trasę wiodącą przez park. W sumie mało prawdopodobne żeby był gdzieś na mieście, więc na jedno i to samo wyjdzie niezależnie czy przyjdę 0,5h później. Idąc przez park czułam się wolna. Ja, natura i żadne problemy nie istnieją. No, ale cóż wszystko co dobre kiedyś się kończy. I to się skończyło w momencie kiedy weszłam na posesję. Gdy tylko weszłam do domu on już tam był. Patrzył na mnie, ściskając pas. Złapał mnie za ramię i kiedy tylko zdarł ze mnie blukę, rzucił na podłogę. Torba, którą miałam na ramieniu, poturlała się pod ścianę. Usiadł mi na nogach, a ja tylko zacisnęłam wargi, wiedząc co się zaraz stanie. Nigdy nie odpuścił. Poczułam jego oddech tuż przy moim uchu. - Jedno uderzenie, za każdą minutę spóźnienia. Smarkulo, już nigdy się masz nie spóźniać. -Jego szept rozbrzmiewał jeszcze chwilę w mojej głowie. Następnie było uderzenie i kolejne...kolejne... kolejne... za każdym razem coraz mocniej zaciskałam ręce na dywanie, na który zostałam rzucona. Próbowałam wyobrazić sobie coś przyjemnego, ale zamiast odprężenia, czułam jak krew spływa po moich plecach. Metaliczny zapach drażnił mój nos. Gdy skończył, wstał, zapiął pasek i wyszedł z domu, trzaskając drzwiami. Jeszcze chwilę leżałam, czekając aż to najgorsze pieczenie minie, po czym ruszyłam do kuchni i wyjęłam apteczkę. Trzeba będzie dokupić wodę utlenioną i bandaże. Wykręcając się jak głupia, udało mi się jako tako odkazić rany. Obwiązałam się bandażem na tyle ile dałam radę i ruszyłam do mojego pokoju z torbą i bluzką. W środku przebrałam się w inne ciuchy i zaczęłam szukać albumu- jedynej pamiątki po biologicznych rodzicach. Przeglądałam zdjęcia byłam na nich szczesliwa, kto by się spodziewał, że za kilka lat doswiadczę na przykład przemocy domowej. Ja raczej bym na to nie wpadła. W oczy rzuciło mi się szczególnie 1 zdjęcie. Byliśmy tam we trójkę na tle ładnego domu. Wyjęłam zdjęcie, za fotografią był list. Był tam LIST ! Jak mogłam go wcześniej nie zauważyć ??? Otworzyłam szybko kopertę ...

***
Dziękuję heduxa za pomoc przy pisaniu tego rozdziału ! 😘
Gwiazdkujcie i komentujcie
Wasza nega_tywna :*

Biała WilczycaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz