Rozdział 20.

14.3K 985 47
                                    

      DZIEŃ TRZECI

  Alex

Obudziłam się o 9, miałam zamiar wstać i iść pobiegać, ale uniemożliwiła mi to ręka oplatająca mnie w talii. Starałam się wyswobodzić z uścisku, niestety uzyskałam odwroty skutek od zamierzonego -Rush trzymał mnie jeszcze mocniej. Nie widziałam innego wyjścia jak obudzić chłopaka. Zaczęłam go szturchać, potrząsać, alfa zaczął coś mamrotać pod nosem, ale się nie obudził. Postanowiłam zastosować drastyczne metody i połaskotałam go. Jak dobrze, że większość moich wilczków ma gilgotki. Chłopak starał się "uciec" nadal nie otwierając oczu, jednak pomimo to nadal nie puścił mnie. Gdy jego starania nie przyniosły efektu, otworzył leniwie oczy.

- Czemu mnie budzisz, zła kobieto? Która godzina?

- Obecnie 9...

- Przecież to środek nocy, są wakacje. Powinnaś mieć dobre wytłumaczenie, bo nie lubię jak ktoś mnie wcześnie budzi. - Spojrzałam na jego ramiona, które nadal uniemożliwiały mi wstanie. Dupek zrozumiał o co mi chodzi i uśmiechnął się łobuzersko. Och gdybym stała to pewnie by mi nogi zmiękły na ten widok. - No i jaki masz problem?

- Bo chcę wstać, ale coś (a raczej ktoś) mi to uniemożliwia. -Rush zrobił minkę niewiniątka, po chwili jednak spojrzał na mnie z zainteresowaniem.

- A po co chcesz wychodzić z łóżka? Przecież masz tu wszystko czego potrzebujesz. - wskazał na siebie.

- No tak przecież ty jesteś ...

- Najseksowniejszy, najprzystojniejszy, najzabawniejszy,... - Chłopak mi przerwał i zaczął wyliczać.

- Nie zapomnij przypadkiem dodać najskromniejszy. A tak wracając do tematu, chcę iść pobiegać.

- Są wakacje i do tego rano. Serio chce ci się? 

- Tak,więc może łaskawie mnie puścisz?

- No dobra. - Zabrał niechętnie rękę i sam wstał. Spojrzałam na niego zdziwiona.

- A ty to co? 

- Idę z tobą.

- A ty przed chwilą nie zastanawiałeś się czy nie oszalałam, bo chcę wyjść rano w wakacje pobiegać?

- Uznałem, że muszę zadbać o swoją formę.

- Taaa, tobie i tak już nic nie pomoże. - Spojrzał na mnie morderczym spojrzeniem, na co tylko się zaśmiałam. - Oj oj uraziłam cię księżniczko??? 

- Spadaj mała!

- Nie jestem mała. -Wystawiłam mu język. Tak, ja i moje dorosłe zachowanie.

- Patrzyłaś kiedyś w lustro? Masz 1,70 m? Jesteś krasnoludkiem.

- Pfff to ty jesteś olbrzymem. - Zauważyłam, że chce coś dodać, ale uprzedziłam go. -Dobra chodź, bo w końcu nie wyjdziemy.

- Mi to nie przeszkadza...

- Nikt ci nie karze iść. - Wzięłam sportowe krótkie spodenki i top i wyszłam do łazienki, aby się w nie przebrać. Potem skierowałam się od razu na dół, gdzie czekał na mnie już Rush w spodniach od dresu. -Nie zamierzasz się ubrać? -Spojrzałam na jego idealnie wyrzeźbioną klatę i poczułam jak przyspiesza mi puls. 

- Coś ci przeszkadza? -Rzucił niewinnie. 

- Nie... -dodałam niepewnie.

- No to świetnie, możemy iść. - I wyszedł, a ja za nim. Ruszyliśmy truchtem plażą. Chłopak oczywiście wpadł na genialny pomysł (wyczujcie ten sarkazm) i zaczął mnie ochlapywać wodą. Nie byłam mu dłużna i po chwili on też był mokry. Przechodzący ludzie patrzyli na nas karcąco jednak ignorowaliśmy ich i dalej siebie goniliśmy, chlapaliśmy, śmialiśmy się i krzyczeliśmy. 

W doskonałym humorze wpadliśmy do domu. W salonie już wszyscy siedzieli i pałaszowali śniadanie, gdy tylko oboje weszliśmy do pokoju, spojrzeli na nas sugestywnie. Na co oboje jeszcze bardziej się zaśmialiśmy. Skończyło się tak, że oboje tarzaliśmy się po podłodze, nie mogąc się opanować. Pozostali patrzyli na nas z politowaniem. Kiedy w końcu doprowadziliśmy się do porządku, zaburczało mi w brzuchu, tak że wszyscy to słyszeli. Spojrzeli na mnie z rozbawieniem.

- Czyżby ktoś był głodny? - Zapytał sarkastycznie Phil.

- Ten ktoś zawsze jest głodny, jakbyś nie zauważył. - Odpowiedział mu Michael.

- Nie da się zauważyć pustej lodówki, zawsze po tym jak Alex postanawia coś przekąsić. - Sprostował Sam. Żarty o tym ile ja to jem były już na porządku dziennym, więc je zignorowałam. Podeszłam do chłopaków, którzy nadal zawzięcie dyskutowali o ilości pochłanianego jedzenia przez moją osobę, byli tak zajęci, że nie zauważyli jak podkradłam im kanapki z talerzy. Szybko je zjadłam i poszłam na górę, żeby wziąć prysznic i się przebrać. Reszta zrobiła tak samo. Nałożyłam swój czarny dwuczęściowy strój, a na to jeansowe spodenki z wysokim stanem i luźną,szarą bluzkę, która odsłaniała mój brzuch. Poszłam na plażę, Patrick, Michael, Sam i Jack już tam byli i budowali zamek z piasku. Wyglądało to komicznie i całą swoją wolą powstrzymywałam się od wybuchu śmiechu. Rozłożyłam swój ręcznik na piasku i zaczęłam się opalać, potem poszliśmy wszyscy popływać. Nicole cały czas uciekała przed śmiertelnym zagrożeniem, w postaci meduz. Dopiero po pewnym czasie udało nam się jej wytłumaczyć, że one nic jej nie zrobią i nie musi wybiegać z krzykiem na brzeg za każdym razem, gdy tylko jakąś zobaczy. 

Po obiadokolacji Nic i Phil poszli na romantyczny spacer po plaży, a reszta postanowiła zagrać w gry, które były dostępne w domku. Nie wiedziałam ile emocji może wywołać gra w Monopoly. Sam i Michael cały czas zarzucali sobie oszustwo, a przy każdym czynszu, który pobierali cieszyli się jak małe dzieci i tańczyli swój dziki taniec szczęścia. Graliśmy też w karty, tu na szczęście nie było aż takich emocji, co prawda kilka razy Michael rzucał w powietrze kartami mówiąc coś o niesprawiedliwości, ale nikt się tym za bardzo nie przejmował. Było już późno, więc wszyscy udali się do swoich pokoi. Nie widziałam już Nic i Phila, chociaż już wrócili. Po powrocie od razu poszli do swojej sypialni i wole nie wiedzieć do czego mogło tam dojść. Przebrałam się w piżamę, która teraz składała się z za dużego tshirtu Rusha, który sięgał mi prawie do kolan i położyłam się do łóżka. Gdy tylko znalazłam się pod kołdrą objęły mnie silne ramiona.

- Tylko mi się nie przyzwyczajaj. - Ostrzegłam alfę, ale ten zdążył już odpłynąć. Zadziwiające jak szybko potrafił zasnąć, wzięłam z niego przykład i po chwili usnęłam. 


Biała WilczycaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz