Rozdział 13.

16.4K 1K 29
                                    

  Alex

-No bo... Tobias... -Zaczął się jąkać Phil. - Tak jakby ...

-Postanowił spełnić swoje groźby. Okazało się, że wysyła ludzi, żeby czegoś się o tobie dowiedzieć,  poszukuje informatorów... - Dokańcza Sam z współczującą miną.

- Dlatego może lepiej by było, gdybyś zamieszkała z nami. Tu jest bezpieczniej. -Dokańcza Rush.

- Nie wiem może jeszcze powinnam to przemyśleć. Na razie nic mi nie robi, po prostu przeszukuje moją przeszłość, to nie zagraża mojemu życiu. -Chłopacy jeszcze jakiś czas próbowali mnie do tego przekonać, ale wciąż miałam wątpliwości. Skończyło się na tym, że jeszcze miałam mieszkać u siebie, a w razie czego miałam się do nich przeprowadzić. Zostałam u nich na noc, bo było późno, a mi nie uśmiechało wracanie na piechotę do siebie. Następnego dnia pojechaliśmy razem do szkoły, oczywiście wcześniej zajechaliśmy do mnie, żebym mogła wziąć potrzebne zeszyty. Po dojechaniu do szkoły udaliśmy się na zajęcia. Ja musiałam w połowie drogi do sali cofnąć się do szafki, bo nie wzięłam podręcznika. Gdy zmierzałam w końcu do sali podszedł do mnie jakiś uczeń z młodszych klas i podał kopertę.

- To dla ciebie. - Wzięłam przesyłkę i dalej szłam na zajęcia. Gdy doszłam do sali, dosiadłam się do Nic i postanowiłam otworzyć kopertę. Wypadł z niej list.

   Droga Alex!

Nie powinnaś już czuć się bezpiecznie, obserwujemy każdy twój krok.

      T.

PS Mam nadzieję, że twoja rodzina jest bezpiecznie ukryta, nie chcemy przecież, żeby coś im się stało.

Nie wiem może jestem nienormalna, ale ostatnie zdanie sprawiło, że zaśmiałam się, przez co cała klasa się dziwnie na mnie patrzyła. On uważa, że wie o mnie wszystko, a nie ma zielonego pojęcia, że nie mam już rodziny, ani nikogo na kim mi zależy poza watahą i Nic??? Na szczęście nie pokazałam dla przyjaciółki listu od razu jak otworzyłam. Mogłaby się przestraszyć, a potem zaczęłaby o wszystko wypytywać, a ja nie dałabym rady jej dłużej okłamywać i dowiedziałaby się o wszystkim. Na przerwie dopadł mnie Sam, Michael i Phil z pytaniem co było w kopercie. No tak, przed nimi nic się nie ukryje. Korzystając z tego, że moja przyjaciółka poszła do łazienki, pokazałam im wiadomość od Tobiasa. Od razu zareagowali. Pociągnęli mnie na dziedziniec i wysłali wszystkim wiadomość, że tam się spotykamy. Pilnie. Nie wiedziałam o co takie halo.

-Co się stało? -Spytał od razu Rush, gdy wszyscy już się zebrali.

- Masz czytaj. -Sam podał mu list. Chłopak szybko przeczytał treść .

- Serio? To teraz bez gadania, wprowadzasz się do nas. Nie będziesz sama w domu w nocy. To zbyt ryzykowne. - Postanowiłam się z nim nie sprzeczać. Był bliski przemiany, więc nie będę go bardziej denerwować. - Dzisiaj zabierasz swoje rzeczy i pojedziesz z Samem i Patrickiem do nas. Tam ustalimy resztę. -Wszyscy się zgodzili, w sumie wszyscy oprócz mnie nie mieli wyboru. Był ich alfą.

- A co do twojej rodziny...

- Nimi się nie przejmuj - przerwałam szybko, to nadal był delikatny temat.

- Na pewno?

- Tak.

- Skoro tak mówisz... - Rozeszliśmy jak gdyby nigdy nic na lekcje.

< po lekcjach >

Wsiadłam do samochodu z dwójką chłopaków i pojechaliśmy do mojego domu. Wyciągnęłam walizki i torby jakie udało mi się znaleźć w domu. Sam i Patrick pomagali mi w pakowaniu jak tylko mogli. Jednemu poleciłam spakować wszystko z łazienki, drugi pomagał mi z ubraniami. Kiedy w końcu wszystko było gotowe zapakowaliśmy do samochodu . W wyciąganiu moi9ch rzeczy pomogła reszta. Zanieśli wszystko do mojego pokoju. Udałam się do swojej łazienki i wyciągałam wszystkie żele. kremy, szampony, kosmetyki. Później próbowałam rozpakować ubrania, ale okazało się być to ponad moje siły, więc zostawiłam je w walizce. Zeszłam na dół, gdzie siedzieli chłopacy i czekali na mnie.

- No co tam? -Zapytałam. Nie widziałam powodu, dla którego mieli tak siedzieć i patrzeć.

- Mamy do ciebie jedno pytanie ... -Zapytał alfa.- Czy zechciałabyś dołączyć do naszej watahy?

- Ale wy już macie alfę...

- No tak, ale możemy wspólnie się nią zajmować. I tak przecież mieszkasz z nami i robisz wszystko to co członek watahy, więc to tylko formalność...

- Dobrze, zgadzam się. -Jeszcze ki8lka temu miałam wątpliwości, ale teraz nie widziałam żadnych przeciwwskazań. Byli dla mnie jak rodzina. Byłam w stanie poświęcić dla nich życie, w razie potrzeby i wiedziałam, że oni zrobiliby to samo dla mnie.

- No to witaj oficjalnie w naszej watasze. Trzeba to jakoś uczcić...

*****

Proszę bardzo, zostałam zmuszona do napisania tego rozdziału, szantażowano mnie ( tak perf_anne o ciebie chodzi !!! :* ) Dziękuję za komentarze i gwiazdki. Do następnego :*

~ nega_tywna

Biała WilczycaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz