Rozdział 12.

18.5K 1K 31
                                    

  Alex

W poniedziałek trzeba było iść do szkoły, wstałam z łóżka i udałam się do łazienki. Po porannej toalecie zrobiłam sobie śniadanie i wyszłam do piekła, które potocznie nazywa się szkołą. Pod budynkiem stała Nic i razem poszłyśmy na pierwszą lekcję -biologię. Było znośnie. Druga lekcja była gorsza, nasz pan z historii postanowił zrobić nam niezapowiedziany test, żeby sprawdzić ile się nauczyliśmy przez ostatni miesiąc. Nic nie umiałam, więc nawet nie spojrzałam na zadania, po prostu oddałam czystą kartkę dla nauczyciela. Za mną zrobiła to samo moja przyjaciółka. Razem wyszłyśmy na dziedziniec przed szkołą. Usiadłyśmy na ławce i zaczęłyśmy rozmawiać. Zdecydowanie wolałam to od testu z historii. Niestety wszystko się kiedyś kończy, u mnie skończyło się to z dźwiękiem dzwonka oznaczającego początek następnej lekcji. Wstałyśmy, więc i udałyśmy się do sali. Usiadłyśmy za Philem i Michaelem. Sama dzisiaj nie było w szkole :( musiał coś załatwić. Lekcja dłużyła się strasznie, gdyby nie Michael i Phil, którzy kłócili się z nauczycielką i dodawali komentarze, umarłabym tam z nudów. Kiedy w końcu była dłuższa przerwa, na lunch, udaliśmy się do stołówki. Siedziałam z watahą i Nic przy jednym stoliku.

- Jeszcze 4 lekcje. Ja tam umrę.

- Nam zostały jeszcze dwie. -Powiedział Patrick (brązowowłosy chłopak z zielonymi oczami).

- A to czemu? Przecież dzisiaj wszyscy kończymy o tej samej godzinie. -Zapytałam.

- No tak, ale my musimy coś sprawdzić i załatwić sprawy na mieście. -Powiedział Rush i uśmiechnął się do mnie.

- Czy to ma związek z tym czym zajmuje się dzisiaj Sam? - odezwała się Nic.

- Tak. -Odpowiedział Phil.

- Spoko, Alex dowiesz się wszystkiego dzisiaj na treningu.  - Rush zobaczył, że już chcę się z nimi wyrwać.

- No dobra. -Zgodziłam się, wiedziałam, że i tak ich nie przekonam.

- Tak by the way kiedy masz te zawody, na które się przygotowujesz? -Zapytała moja przyjaciółka. Musiałam jej jakoś wytłumaczyć moje ciągłe wypady do chłopaków, więc wymyśliłam, że przygotowuję  się do zawodów lekkoatletycznych. To wyjaśniało moje treningi.

- Jakoś w czerwcu.

- Mogę się dzisiaj z tobą zabrać do chłopaków? Znaczy jeśli macie coś przeciwko to nie...

- Nie, nie mamy nic przeciwko. - Dodał szybko Phil. Dziewczyna miała zaczerwienione policzki, które próbowała ukryć włosami. Może przy normalnych ludziach by to jej wyszło, ale wilkołaki są spostrzegawcze i mają dobry wzrok. Ups?

- To wpadniemy od razu po lekcjach. -Zadzwonił dzwonek i musieliśmy udać się na lekcje.

< po 4 lekcjach >

- Pan Williams zawsze przynudza, ale dzisiaj to już była przesada.

- Hahahaha wyjątkowo masz rację. To teraz na autobus? - Zapytała dziewczyna. Dla mnie szybciej byłoby na piechotę, ale Nic była ze mną, więc skazane byłyśmy na autobus. Zajęłyśmy miejsca w pojeździe. Kiedy dojechałyśmy na docelowy przystanek, wstałyśmy i udałyśmy się do willi chłopaków. I tak musiałyśmy przejść spory kawałek, bo mieszkali na całkowitym odludziu. Jednak moim zdaniem to była zaleta domu. Poza tym i tak mieli samochody i nie musieli korzystać z komunikacji miejskiej.

- No to jesteśmy na miejscu. -oznajmiłam. Dziewczyna już wcześniej była u chłopaków.

- Hej! -Powiedział Rush i kazał mi się iść przebrać. 

Biała WilczycaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz