Rozdział 25.

13.6K 906 34
                                    

Sam
Obudziłem się rano. Wiedziałem, że jest bardzo wcześnie. Zazwyczaj śpię jak najdłużej się da, ale dzisiaj wstałem wcześnie i nie mogę ponownie zasnąć. Cały czas myślę o Alex i o tym co wczoraj powiedziała.
Wieczorem, gdy Rush poinformował nas, że dziewczyna opowie coś o sobie, myślałem o czymś w stylu śmiesznych historii z dzieciństwa, opisów przyjaciół, relacji ze swoich wcześniejszych związków. Nie spodziewałem się czegoś takiego. Patrzyłem na nią, gdy dzieliła się z nami swoją przeszłością. Widziałem szczerość, smutek w jej oczach. Gdy skończyła opowieść, nie wiedziałem co powiedzieć, miałem łzy w oczach (w przeciwieństwie do niej). Nie mogłem uwierzyć jak nasza mała, niepozorna białowłosa, mogła doświadczyć czegoś takiego. Wiedziałem, że żadne słowa nie są odpowiednie w takiej sytuacji, więc wstałem i poprostu ją przytuliłem. Wszyscy się do nas dołączyli, nawet Ash, którego niby nic nie rusza, widziałem jak rękawem ociera policzek...
Moje przemyślenia przerwały kroki na schodach. Domyśliłem się, że to Alex. Tylko ona rano wstawała i wychodziła pobiegać. Postanowiłem się do niej dołączyć. Musiałem dowiedzieć się odpowiedzi, na niektóre pytania, które dręczyły mnie od samego rana. Szybko nałożyłem spodnie dresowe, aby nie paradować w samych bokserkach po plaży. Próbowałem dogonić Alex, ale była w lepszej formie ode mnie. Cholera, trzeba wziąść się za ćwiczenia, bo dziewczyna jest lepsza. Dopiero, gdy usiadła na piasku, zdołałem się z nią zrównać. Patrzyła zamyślona na wodę, nawet nie zauważyła, że się dosiadłem. Dopiero po chwili dałem znać o swojej obecności. Dziewczyna obróciła głowę w moją stronę i uśmiechnęła się szeroko.
- Co tu robisz? Nie powinieneś spać teraz w swoim łóżeczku? Żadki widok: ty o tej porze na nogach w wolny dzień.
- No wiesz, trzeba ćwiczyć formę...
- Hahahaha, bo Ci uwierzę, ty i ćwiczenia.
- No dobra masz mnie, nie mogłem spać i usłyszałem, że wychodzisz, więc postanowiłem się dołączyć.
- Nie skomentuję tego, że dopiero teraz do mnie dołączyłeś. - Na początku przeklinałem się za to, że nie zauważyłem tego jaka była smutna, ale patrząc teraz na nią, zrozumiałem, że nie dało się tego zauważyć. Ona nie wyglądała na załamaną. Wręcz przeciwnie, zawsze się uśmiechała, była osobą, która zawsze potrafiła poprawić humor czy pocieszyć. Nic nie świadczyło o przykrych sytuacjach, których doświadczyła. - Czemu nie mogłeś spać? - Spojrzała na mnie zmartwiona. Ona zawsze najpierw myślała o innych. Powinna teraz patrzeć tylko na siebie, robić wszystko, żeby nic więcej złego się jej nie przytrafiło. Dziewczyna już się wystarczająco nacierpiała. Ona zamiast tego jest w stanie zrobić wszystko, żeby innym było dobrze, nawet poświęcając swoje szczęście...
- Za dużo myśli.
- A o czym myślałeś? U Ciebie to żadko się zdarza. - Spojrzała na mnie złośliwie. Nie było sensu kłamać, więc odpowiedziałem zgodnie z prawdą.
- O tym co wczoraj mówiłaś. -Spojrzała na mnie pytająco. - No bo wiesz... - Poczułem się źle, że o tym wspomniałem i przerwałem, przecież musiał to być dla niej bolesny temat. Ona jednak zamiast się popłakać lub obrazić się, uśmiechnęła się zachęcająco.
- Spoko. Mów dalej, możesz spokojnie się pytać i wgl. Najgorzej było wam to wszystko powiedzieć na początku, potem poczułam się lepiej, że z kimś się tym podzieliłam i nie muszę dusić tego w sobie. Może i nie jest to najlepsze co mogło mnie spotkać, ale zasługujecie na prawdę. - Przez chwilę nie mogłem się otrząsnąć z podziwu dla Alex.
- Jesteś pewna? - Przewróciła tylko oczami na to pytanie. - Często Cię bił... No wiesz ojciec?
- Za każdym razem, gdy złamałam jego zasady lub był pijany, a ja akurat byłam na widoku.
- Jakie zasady?
-Tego było mnóstwo. Nie mogłam nikogo zapraszać do siebie, musiałam być w domu o danej godzinie. Jeśli autobus się spóźnił albo musiałam zostać po lekcjach to ... No wiesz jak to się kończyło.
- Nie mogłaś tego komuś powiedzieć?
-Niby komu? Kto by mi uwierzył, poza tym bałam się. Kiedyś próbowałam nie za dobrze się to dla mnie skończyło. I nie tylko chodzi mi tu o pobicie... -Zrozumiałem o czym mówiła. To było straszne. Jak można tak kogoś potraktować, dziewczynę, adoptowaną córkę...???
- Nikt nic nie zauważył? Siniaków, ran, tego że jesteś smutna ?
- Nie dało się zauważyć, a nawet jeśli to nikogo to nie obchodziło. Pewnie gdybyś mnie wcześniej zobaczył, nie poznałbyś mnie. -Uśmiechnęła się słabo. -Nosiłam duże rozciągnięte swetry, na wf nic nie robiłam, żeby nie przyciągać uwagi...
- A w domu co robiłaś? Nie mogłaś do kogoś się przeprowadzić?
-Nie miałam nikogo. Zazwyczaj zamykałam się w pokoju i czytałam albo uczyłam się na zapas. Nie chciałam wychylać nosa poza swój pokój... - Nastąpiła chwila ciszy. Uznałem, że pomimo tego że dziewczyna nie okazuje swoich uczuć, może to być dla niej bolesne.
- Dobra koniec pytań.
- Zdałam?- Od razu zmieniła jej się mimika twarzy. Jakby nałożyła maskę z szczęśliwą miną. Nie dało się zobaczyć żadnych oznak złego humoru, ani tego, że przed chwilą rozmawialiśmy o przemocy domowej, itp.
- Tak. W nagrodę zrobię Ci śniadanie.
- Nie jestem pewna czy tego chcę. - Zaśmiała się. - Ale zaryzykuję.
Poszliśmy do domu, wziąłem się za śniadanie, Alex mi pomagała i kontrolowała czy nie spalę kuchni. Na szczęście posiłek był zjadliwy i nawet dobry. Zrobiłem koktajl owocowy i tosty. Gdy wszystko było gotowe pozostali zeszli na dół. Ci to mieli wyczucie. Nicole nie wiedziała nic o przeszłości Alex, więc nikt nic o tym nie wspominał, chociaż może nikt nie chciał. Po śniadaniu poszliśmy na plażę i tam spędziliśmy cały dzień. Jakby nigdy nic się nie stało.

****
Moje koleżanki płaczą podczas oglądania "Pamiętnika", a ja próbuje napisać rozdział. Ugh. Hahahhahaha nie wychodzi mi :(

Z kogo perspektywy chcecie rozdział?

W razie jakiś pytań, wątpliwości, zastrzeżeń piszcie w komentarzach lub w wiadomościach.

Gwiazdkujcie/komentujcie :*

~nega_tywna

Biała WilczycaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz