Rozdział 13.

17.5K 1K 18
                                    

  Alex
Właśnie wychodziłam z Nic ze szkoły. Miałyśmy iść na zakupy, bo w piątek idziemy na imprezę, żeby uczcić moje dołączenie do watahy (co prawda moja przyjaciółka nie zna tego powodu). Rush zgodził się nas zawieźć. W bojowych nastrojach ruszyłyśmy na podbój centrum handlowego. Na początek wybrałyśmy się do sklepu po sukienki. Nic od razu zauważyła idealną sukienkę dla siebie (patrz w mediach). Była kremowa z koronki z czarnym paskiem w talii. Od razu poszła ją przymierzyć, leżała na niej idealnie. Bez dwóch zdań musiała ją wziąć. W takim razie została jeszcze sukienka dla mnie. Przeszukałyśmy wieszaki, kilka wybrałam i udałam się w stronę przymierzalni. Sukienki nie były złe, ale to nie tego szukałam. Kiedy zdejmowalam ostatnią, przyszła moja przyjaciółka, a w rękach trzymała mój ideał!
- Kocham Cię! -krzyknęłam i przebrałam się. Właśnie tego szukałam. Nałożyłam swoje wcześniejsze ubrania i podeszłyśmy do kasy.  Zapłaciłyśmy. Teraz czas na buty i dodatki!! Moja przyjaciółka wybrała kremowe baleriny i złotą biżuterię -naszyjnik, bransoletkę i malutkie kolczyki. Pomimo że sama miała płaskie buty, mnie namówiła na wysokie szpilki. Jak to ona stwierdziła: będą się podobać dla Rusha. Wolałam już tego nie skomentować, bo moja przyjaciółka i tak nie da się przekonać, że nic nas nie łączy. Gdy wyszłyśmy ze sklepu, postanowiłyśmy jeszcze trochę połazić po sklepach. Później zadzwoniłam do alfy czy może już po nas przyjechać, gdy na niego czekałyśmy zamówiłyśmy sobie kawę ze starbucksa.
Chłopak najpierw zawiózł Nic, a potem razem wróciliśmy do naszego domu. Zaniosłam swoje zakupy i zeszłym na dół. W willi byłam tylko ja, Rush, Sam i Jack. Pozostali gdzieś sobie poszli. No cóż bywa.
- Rush, nudzi mi się.
- To się rozbierz i popilnuj swoich ubrań. -udawała, że rozważam jego propozycję. Jednak po chwili powiedziałam.
- Zjadłabym coś.
- W sumie ja też.
- Zrobimy babeczki?
- Oki. -poszliśmy do kuchni i zaczęliśmy wyciągać potrzebne produkty. Wtedy do pomieszczenia weszła pozostała dwójka chłopaków.
- Co robicie?
- Nie widać?
- To dobrze, bo chętnie bym coś zjadł.
- Chyba śnisz. Sam sobie zrób.
- No dobra... Nasze babeczki będą lepsze niż wasze. -prychnęłam i powiedziałam
- Zobaczymy.- W ten sposób zaczęła się nasza kuchenna rywalizacja. Ja i Rush na Sama i Jacka. Kiedy nasze dzieła były w piekarniku zaczęliśmy rzucać w siebie nawzajem mąką, która nam została. Cali byliśmy biali, tak samo jak kuchnia. Kiedy razem uznaliśmy, że starczy tej bitwy do domu weszła pozostała część watahy. Rozesmiali się na nasz widok, a my wzięliśmy odkurzacz, szmatki, itp. i zaczęliśmy sprzątać. Skończyliśmy porządki akurat, gdy upiekły się nasze słodkości. Babeczki obu drużyn były dobra, ale oczywiście moje lepsze ;). Pozostałe wypieki nałożyli na talerzyki i zanieśliśmy do salonu. Postanowiliśmy obejrzeć film. Niestety byłam tak zmęczona po zakupach i rywalizacji, że szybko zasnęłam w lekki sen,bo  dochodziły do mnie bodźce z zewnątrz. Mój ukochany alfa postanowił oszczędzić mi bólu kręgosłupa następnego dnia, a także pobudki i zaniósł mnie w stylu panny młodej do mojego pokoju. Na szczęście nie próbował mnie rozbierać. Gdy tylko leżałam już na swoim łóżku, wtuliłam się mocno w poduchę i zapadłam w głęboki sen.

****
Krótki rozdział. Możliwe, że jeszcze wstawię dzisiaj jeden, w końcu są ferie i jest trochę czasu wolnego 😆
Gwiazdkujcie i komentujcie 😘

Biała WilczycaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz