Rozdział 10.

19.7K 1.2K 25
                                    

         Alex
   ( 2 tygodnie później )
Jakimś cudem udało mi się ukryć przed wszystkimi fakt, że jestem alfą, a moja wilcza postać przerasta wszystkie wilki o jakieś 20-30 centymetrów i ma białe futro. Właśnie szłam do chłopaków, jestem tam częstym gościem. Dla Nic wciskam kit, że odwiedzam rodzinę. Hahahaha dobrze, że nie wie, że tak naprawdę nie mam rodziny. W sumie nikt o tym nie wie, nie wyglądam na sierotę, ani na ofiarę przemocy domowej, więc nikt nic się nie domyśla. Nikomu oprócz Maddy nic nie mówiłam, a ona na 100% nikomu tego nie powiedziała. Teoretycznie źle się czuję, że okłamuję przyjaciółkę, ale to dla jej dobra i bezpieczeństwa.

Opanowałam już przemianę na moje życzenie. Ćwiczyłam też z Samem ukrywanie zapachu alfy. Teraz nie muszę nosić bransoletki, co prawda czuć ode mnie wtedy wilka, ale wyczuwa sie betę albo omegę, nic ponad to. W walce nie mam już sobie równych. Umiem też porozumiewać się w myślach z wszystkimi, pomimo że nadal nie należę do watahy. Nikt nie umie wytłumaczyc, dlaczego tak umiem. Moja kondycja i koordynacja ruchowa znacznie wzrosła.

Przez te 2 tygodnie dużo czasu spędzałam z Nic i chłopakami. Nie wyobrażam sobie życia bez nich. Mam wrażenie, że znam ich od urodzenia. Dzięki nim mam po co wstawać codziennie i nie myślę o moim zastępczym ojcu.

Właśnie kłóciłam się z Rushem o to kto przyniesie wodę i sprzęt, gdy Ash, który był na patrolu wysłał wiadomość w myślach wszystkim członkom watahy, że stado obcych wilków przekroczyło granicę ich terytorium. Wszyscy zaczęli się zbierać i pobiegli (nadal w ludzkiej postaci) na spotkanie z przeciwnikami. Ja też się tam udałam. Każdy się przyda. Gdy dotarłam na miejsce okazało się, że mieli przewagę liczebną -dziesięciu na naszą ósemkę.
- Czego chcecie? - Odezwał się Rush.
- Powiększyć terytorium, pozbyć się konkurencji. - Odpowiedział wilk, który był alfą wrogiej watahy.
- Chciałoby się. - Warknęłam. Dopiero teraz wydawali się mnie zobaczyć.
- Wiesz, to my mamy przewagę liczebną.
- Nawet jak jest 10 na ośmiu to wygramy.
- Liczysz dziewczynę ? Serio? Jeśli każdy z Was walczy jak ona to będzie łatwiej niż przypuszczałem. - Nie powiem krew zapulsowała mi szybciej, tylko siłą woli powstrzymywałam się od przemiany. Wtedy usłyszałam:
- Szkoda dziewczyny, niezła jest.
- Dziewczyny nie ruszać, najpierw się nią zabawimy.
- Łatwo pójdzie.
Nie mogłam już tego wytrzymać.
- Nie dam się wykorzystać. Nie jestem dziwką, ani rzeczą, żebyście mogli decydować za mnie. - "moja wataha " patrzyła na mnie jakbym zwariowała, ale ta druga patrzyła na mnie z szokiem i strachem.
Nie wytrzymałam tego wszystkiego, to by mogło się skończyć jak z ojcem. Stała bym sparaliżowana, oni by mnie bili i wykorzystywali. A nigdy więcej nie dam się tak potraktować. Bedę walczyć. Zmieniłam się w moje drugie "ja". Teraz już nie dało się nie zauważyć koloru mojej sierści czy jakim rodzajem wilka jestem, ale w tej chwili nie obchodziło mnie to. Podeszłam do ich alfy. Górowałam nad nim jakieś 20 centymetrów i przemowiłam w myślach tak, żeby wszyscy tu obecni mnie usłyszeli.
Wynocha mi stąd, ani mi się ważcie  wracać, jeśli któregoś jeszcze kiedykolwiek zobaczę ... ojj nie radzę !  Jeszcze jedna rada, nie dotykać mnie, bo to się dla Was źle skończy.
Mój głos nie tolerował sprzeciwu, zobaczyłam, że alfa i cała jego wataha płaszczy się przede mną. Uznaje moją wyższość. Warknęłam na nich, dając im znać, że właśnie w tej chwili powinni zniknąć. Ci tylko podkulili ogony i zaczęli uciekać w popłochu. Tylko alfa został chwilę dłużej, spróbował mnie zaatakować, ale byłam szybsza. Zamachnęłam się łapą i pazurami podrapałam mu bok. Wilk zauważył, że nie ma szans i dołączył do uciekającej watahy.
Żeby wyładować złość, pobiegłam pod willę chłopaków i zaczęłam wyżywać się na drzewie, które nic mi nie zawiniło. Wróciły wspomnienia sprzed wyjazdu przez tych debili. Gdy skończyłam katować roślinę, zmieniłam się w ludzką postać i poczułam pustkę, wszechogarniającą obojętność. Weszłam do domu. W salonie napotkałam pytajace i wyczekujące spojrzenia chłopaków. Jednak zignorowałam je i poszłam na górę do swojego pokoju. Tak miałam już tu swój pokój. Często tu nocowalam i nic nie wskazywało na to, że coś miałoby się zmienić. Powinnam powiedzieć wszystko przyjaciołom, ale nie teraz. Nie jestem gotowa. Powinnam odpowiedzieć na ich pytania, ale nie byłam w stanie się zmusić do tego. Nie zorientowałam się kiedy zasnęłam.

   Rush
Biegliśmy wszyscy do lasu. Alex też oczywiście. Gdy dotarliśmy na miejsce zobaczyłem Tobiasa i jego watahę. Wrrr. Nie mogliby nam odpuścić? Zaczęliśmy rozmowę, widziałem jak dziewczyna zaciska dłonie na wzmiankę o tym jakie to dziewczyny są słabe, ma dobrą samokontrolę. Niejeden wilkołak w tej chwili zmieniłby się i pobiegł, aby rozszarpać przeciwnikowi gardło. Niekoniecznie by mu sie to udało, byłoby to niebezpieczne posunięcie, bo kierowały się emocjami, a nie rozumiem i gdzieś popełniłby błąd, który mógłby to kosztować życie.
Nagle Alex zaczęła krzyczeć, że nie jest dziwką.  Na początku nie rozumiałem o co jej chodzi, ale gdy zobaczyłem miny Tabiasa i jego wilków, zrozumiałem, że miało to związek z rozmową, która odbywała się w ich myślach. Nietrudno było się domyślić czego dotyczyła. Dziewczyna nie wytrzymała, zmieniła się, my też, aby w razie potrzeby pomóc jej w walce. Jednak ona niepostrzeżenie znalazła się przed wrogim wilkiem. Nie mogłem uwierzyć w to co widziałem. Była ogromną, białą alfą! Pierwszy taki wilkołak w historii. Odezwała się w myślach głosem alfy tak, żeby wszyscy ją słyszeli. Nawet przywódca watahy nie był w stanie jej się postawić. Nikt nie mógł jej w niczym przeszkodzić. Nie miała świadomości jaką pozycję i władzę ma wśród wszystkich zmiennokształtnych. Wszyscy się skulili i schylili głowy na znak szacunku i uznania wyższości dziewczyny. Warknęła na nich na co wszyscy zaczęli uciekać, tylko Tobias był na tyle głupi, żeby ją zaatakować. Czy on nie zauważył kto przed nim stoi? Naprawdę trzeba być ślepym i chorym na umyśle, żeby to zrobić. Ona szybko umknęła przed skokiem ze strony wilka i zaatakowała go. Zamachnęła się łapą i podrapała chłopaka, chyba dopiero teraz dotarło do niego, że trafił na lepszego, przepraszam lepszą, od siebie. Odbiegł jak najszybciej mógł. Dodał tylko jeszcze, że to nie koniec i jeszcze się z nami policzy.
Nie zauważyłem kiedy zniknęła białowłosa. Kiedy odwróciłem się w stronę, gdzie stała już jej tam nie było. Na szczęście teraz już nie trudziła się ukrywaniem swojego zapachu, więc łatwo było ją wytropić. Znaleźliśmy ją przed naszym domem, jak wyżywała się na drzewie. Współczuję tej sośnie. Z chłopakami zmieniliśmy się w swoje ludzkie postacie i postanowiliśmy zostawić ją samą ze swoimi emocjami. Czekaliśmy na nią w salonie. Minuty służyły się jak godziny. Kiedy w końcu weszła do środka, na jej twarzy nie było już gniewu, nawet smutku. Jej twarz nie wyrażała żadnych emocji. Zignorowała nasze spojrzenia i poszła na górę. Coś musiało się kiedyś wydarzyć, że tak zareagowała na tą wzmiankę. Przecież do niczego nie doszło, to były tylko groźby, bez pokrycia. Postanowiłem pójść do jej pokoju i sprawdzić czy wszystko z nią w porządku. Stanąłem w drzwiach i usmiechnąłem się. Dziewczyna spała w najlepsze. Wyglądała cudownie. Znaczy zawsze tak wygląda ... Podoba mi się, ale ona bardziej chyba interesuje się Samem. Jednak teraz nie obchodziło mnie to, teraz patrzyłem zauroczony w jej ciało, na życie, które w niej było, na energię i charakter, który był widoczny nawet podczas snu. Bałem się, że coś sobie zrobi, ale ona jest silna. Da sobie radę, nawet jeśli sama w to wątpi. Kiedy wreszcie udało mi się oderwać od niej wzrok zamknąłem drzwi i poszedłem do mojej watahy.

***
I jest next ! Ponad 1200 słów 😆
6 ☆ zaczynam pisać następny. 😘

Biała WilczycaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz