Dawid, Wiktor, Michał... Trochę ich tu za dużo... Czuję, że będzie jakaś niepotrzebna akcja lub sprzeczka. Podchodzę trochę nieśmiało.
- Co oni tu robią? - pyta mój chłopak, szepcząc mi do ucha i ciągnąc za rękę.
- Nie wiem - odpowiadam cicho. Szczerze, to trochę go okłamałam, bo wiedziałam, że Wiktor jest ale Michał? Co on tu robi?
- Cześć - mówię niepewnie. Obydwoje siedzą i lekko podnoszą głowę na mój głos. Spoglądam na Dawida. Patrzy na nim zazdrosnym i złowrogim wzrokiem. Wywracam oczy z irytacją.
- Cześć - Po chwili ciszy odzywa się Wiktor.
- Można wejść do Konstancji? - pytam, siadając na krześle obok Michała.
- Mama jej jest tam na razie. Może być tylko jedna osoba... Idę sobie coś kupić. Chcecie coś?
- Nie - odpowiadamy chórem. Chłopak wzrusza ramionami i wychodzi.
- A ja Tobie chciałam podziękować za wczoraj. Nie wiem co bym zrobiła gdybyś nie był akurat ze mną... - Zwracam się do Michała.
- Ale przecież...
- Jak to? Spotkaliście się w końcu ?! - Wypowiedź przerywa mu mój chłopak. Jest oparty o ścinę i bacznie go obserwuję. W jego oczach widać złość i zazdrość.
- Nie - argumentuje drugi.- Nie umówiliśmy się ani nic. Była na przystanku, ja przyjechałem autobusem, a potem rozmawialiśmy. Potem zdarzył się ten nieszczęśliwy wypadek i tyle...
- Ale zaniosłeś ją na rękach do domu!
- A co miałem zrobić?! Zostawić na środku ulicy, bo zemdlała?! Może jestem draniem, ale też mam serce, a nie jak inni...
- Dawid! - besztam go.
- Co?! - krzyczy.
- Ogarnij się! Dobra? - wypowiadam zła.
- Ale co ja robię?! - próbuje się bronić.
- Jesteś cholernie zazdrosny i okazujesz w tym momencie swoje rozdrażnienie!
- To mam patrzeć, jak ty liżesz się do niego, a on do ciebie? - słyszę jak Michał zaczyna się śmiać. Odwracam się. Po chwili wstaje.
- Stary. My się nienawidzimy. Bądź spokojny - mówi trochę rozbawiony. Patrzę na niego zaskoczona.
- Wyjdź Dawid. Ochłoń i przyjdź.- Zawracam się do niego.
- Nie mów, że mnie znowu wywalasz.. .- Patrzy an mnie spode łba.
- Idź.
- Ale jeszcze...
- Wyjdź. - Pokazuję palcem na drzwi. W końcu ulega i wychodzi.
Siadam zdenerwowana na krzesło.
Michał znowu zaczyna się śmiać.
- I co cię tak bawi? - pytam opryskliwie.
- Ta sytuacja.- Zaczyna się śmiać jeszcze bardziej, aż chowa twarz w dłonie.
- Moimi oczami nie jest tak fajnie... - odpowiadam ponuro i szturcham go w ramię, szczerze mówiąc lekko już rozbawiona.
***
- Konsti, obudź się - szepczę zdesperowana, siedząc przy niej i trzymam ją za rękę.
Dlaczego ona nie może się obudzić? To wszystko komplikuje. Nagle czuję czyjąś dłoń na ramieniu. Odwracam się lekko do tył. To mama mojej przyjaciółki.
CZYTASZ
Nieoczekiwana miłość - Korekta
Teen FictionKaja różni się od swoich koleżanek. Zmieniła się do niepoznania. Michał jest tak samo arogancki jak zawsze. Co ich łączy? Nienawiść. Dlaczego? Trudne pytanie. Czy ta dwójka poczuje coś więcej? Czy zmienią swoje nastawienie do siebie? Czy ta znaj...