Rozdział 38

4.5K 228 19
                                    


Przepraszam za brak rozdziału przez pewien czas, ale już jestem.  Życzę udanych wakacji:)

Całą drogę przepłakałam. Łzy płynęły jak opętane. Nie obchodziło mnie to, że ludzie mogli sobie coś pomyśleć. Zostawił mnie i to przez moją winę. Za mało skupiałam się na nim. Miał prawo być zły. Ale teraz widzę jak go mi brakuje. W tym momencie leżę i rozpaczam. Choć długo ze sobą nie byliśmy, ale przyjaźniliśmy się! Utrata kogoś bliskiego boli. Naprawdę boli. Czytam nasze stare wiadomości, które pisaliśmy prawie co noc. Z zamyśleń wyrywa mnie dźwięk sms'a. Odczytuję. To od Michała.
"Jutro o 16 po ciebie podjadę z mamą, weź potrzebne rzeczy na basen"  -  napisał. Najchętniej rzuciłabym tym wszystkich i nigdzie nie jechała, ale obiecałam tacie, że nauczę się pływać. A słowa chcę dotrzymać. Nie zniszczy mnie to. Choć to przez niego wszystko, ale siebie też mogę o to winić. Zawrócił mi w głowie, nawet nie wiem jak, ale to zrobił. Teraz się plączę w moich myślach. Chciałam się oddalić od niego, a ta cała sytuacja, dziwnie mnie do niego przyciąga. Odpisuję mu:"W sumie, nie wiem czy powinnam z Tobą jechać, trochę źle się czuję."

Szybko dostaje odpowiedź.

"Nawet się nie wygłupiaj. Weź jakieś leki. Do zobaczenia jutro."

Nie mam siły się kłócić. Nic nie odpisuję. Idę wziąć szybki prysznic, a następnie kładę się spać.

***

Jest po 16, a jego nadal nie ma. Tata powiedział, żebym się nie utopiła. W sumie to niezły pomysł. Miałabym wszystko z głowy. W wolnym czasie wyciągam telefon. Zaczynam pisać do Wiktora.

"Wiktor, proszę spotkajmy się. Daj mi szansę wszystko wytłumaczyć. Zależy mi na tobie. Nie skreślaj tego, co jest pomiędzy nami. Byliśmy przyjaciółmi, ale teraz obydwoje chcemy czegoś więcej."

Wzdycham i opieram się o murek ogrodzenia. Po chwili mój telefon wibruje.

"Dobrze, jutro porozmawiamy. Przyjadę około 14."

Na mojej twarzy pojawia się uśmiech. Jestem zadowolona, że dał mi szansę. Czyli mu zależy, tak samo jak mi.

Nie długo później podjeżdża czarny suv firmy Toyota. Ze strony pasażera wysiada uśmiechnięty Michał.

- Siema Kaja - odzywa się radośnie.

- Cześć - odpowiadam naburmuszona-  spóźniłeś się..

- To mój znak rozpoznawczy - odpowiada otwierając mi drzwi.

- Taa.

***

Droga minęła w milczeniu. Michał na początku ma godzinny trening, tak więc ja w tym momencie siedzę w kawiarni. Zostało mi 15 minut. Zastanawiam się czy nie pójść się przebrać. Jak ja wytrzymam z nim w wodzie dwie godziny... Przecież to nierealne. Jeszcze tak blisko będzie się mnie znajdował. Nie skupię się na nauce, tylko na jego ciele. Ale, okay. Chcesz odzyskać chłopaka, a nie znajdować nowego.

Wstaję, płacę za kawę i kieruję się do przebieralni. Szybko się przebieram, związuje włosy w kitkę oraz owijam się ręcznikiem. Kieruję się na pływanie. Długo nie muszę jego szukać. Siedzi na leżaku i pije wodę. Gdy mnie zauważa nie może oderwać wzroku. Czuję jak puszczam ogromnego buraka, a on tylko bardziej się uśmiecha. Ciągnie z tego satysfakcje.

Michał.

Gapię się na nią. Okay, nie ja się nie gapię, ja ją pożeram wzrokiem. Co z tego, że jest owinięta w beżowy ręcznik. Jak go ściągnie, mam taką nadzieję, a nawet jestem pewny, że ma zniewalające ciało. Nie wiem czy będę mógł się skupić na nauce. W końcu podchodzi zawstydzona. Ten róż dodaje jej uroku. Dobra, ona cała jest urocza, a najbardziej kiedy się złości. To co wczoraj się wydarzyło, trochę zbiło mnie z tropu, ale... Nie wiedziałem, że Wiktor to brat Anki, ale jakby mi się nie zachciało iść do łazienki, najprawdopodobniej nie było by tej całej akcji. Czasu nie cofnę.

Nieoczekiwana miłość - KorektaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz