Rozdział 25

4.4K 236 12
                                    


Po tej "bójce" zostajemy wezwani do dyrektora. Mianowicie ja, Michał i Dawid. Chłopaki są posiniaczeni. Mój były ma podbite oko, pokrwawiony T-shirt i jest "obolały". Tak twierdzi. Z kolei drugi ma przeciętą wargę i trochę siniaków na brzuchu. Dlaczego on to zrobił?! Nie dość, że ma problemy to jeszcze sobie dokłada i wpieprza się w moje życie. Ja byłam tam tylko świadkiem. Obydwoje dostają naganę dyrektora. Świetną nagrodę sprawili sobie na koniec roku. Tylko po zazdrościć. 

Teraz idę zła do domu. Marzę tylko o śnie i rozmowie z Wiktorem. On tylko mnie rozumie... 

- Kaja! - Słyszę swoje imię. Odwracam głowę. W moją stronę biegnie Michał. Zatrzymuję się i zakładam ręce na klatce piersiowej. I po co on "leci" do mnie? W końcu dobiega. Zatrzymuje się i opiera ręce o uda. Dyszy. Nie powiem, kawał drogi musiał biec, żeby mnie dogonić. Jako jedna pierwsza wyszłam ze szkoły, a prawie dochodzę do mojego domu.

- Czego chcesz? - pytam ozięble. 

- Przepraszam za tamto. Nie wiem co we mnie wstąpiło. - W końcu mówi i się podnosi. Spogląda mi prosto w oczy. 

- To nie mnie powinieneś przepraszać, tylko Dawida. 

- Chyba sobie żartujesz teraz, prawda? - Kpi sobie ze mnie. Patrzę na niego interesująco.

- Nie... To ty zacząłeś bójkę z niewyjaśnionego powodu - argumentuję. 

- Właśnie widziałem...- warczy na mnie. - Trzymał cię za nadgarstek, chciałaś iść, ale on trzymał. Chciał pogadać, ale ty nie. Mówiłaś, że umiesz się bronić! - Naskakuje na mnie.

- A ty co się taki troskliwy zrobiłeś? - pytam opryskliwie i podchodzę do niego bliżej. Dzielą nas centymetry.

- Instynkt? - pyta z łobuzerskim uśmiechem. Wybucham śmiechem.

- Nie mów, że macierzyński - odpowiadam w przerwach. Jego twarz spięła się i patrzy na mnie surowo. Z nadopiekuńczego człowieka zmienia się w stanowczego? 

- A ty nawet z chłopakiem swoim nie chcesz pogadać? Tak go unikasz, a po kontach całujesz się z innymi. - Po dłużej przerwie mówi. Auu. Nie powiem. Zabolało. Czy on myśli, że ja się puszczam na prawo i lewo?

- Kto to mówi. Ty masz dziewczyny na pęczki. Każda się do ciebie klei. Jesteś z nią chwilę, a potem...? Nie tak jest Gajewski? - Szczyt wszystkiego. On mnie będzie pouczał? Za wiele sobie pozwala. 

- Może i tak jest, ale... - Podnoszę z zaskoczenia brew. Po raz kolejny. Po raz kolejny przyjmuje mi rację. Co się z nim dzieje?! Gdzie się podział ten złowrogi arogancki Gajewski? Gdzie?

- Nie kompromituj się już. - Obracam się napięcie i zaczyna iść lecz czuję jak pociąga mnie lekko za nadgarstek. 

- Rzuć tego dupka Dawida. Nie jest Ciebie wart.

- Ale ja z nim już nie jestem... Od kilku dni... Zerwał....

- Co?! - Krzyczy zaskoczony. Wow, wow, wow, jak on wszystko przyjmuje do siebie. - Czemu mi nie powiedziałaś? Przywaliłbym mu mocniej!.- Uśmiecham się pod nosem. Uderzam go lekko w głowę. Wykrzywia usta w niezadowolonym grymasie. 

- Za to co? - pyta zaskoczony. 

- O 15 u ciebie - mówię, po czym zaczynam iść i zostawiam go samego. Odwracam się jeszcze i widzę, że stoi uśmiechnięty i mi przygląda się. Macham mu. Chwilę później jestem już w domu.

 Michał pov.

Stałem i uśmiechałem się. Odprowadzałem ją wzrokiem. Co ona ze mną robi?! Gdzie się podział ten Gajewski? Ten Gajewski, który był arogancki, każdy się go bał, nawet nie patrzyli na mnie ze strachu. Co ona wyprawia z moim życiem? Te kilka miesięcy tak mnie zmieniło. Nie wściekam się teraz o byle co. Nawet nie mam pretekstu do bójki. A kiedyś? Dziś wyprowadził mnie ten Dawid z równowagi. Przyczepił się do niej, jak rzep do jakiegoś ogona. Co za typ. 

Nie no Michał musisz się wziąć w garść - pomyślałem. 

Teraz leże na łóżku w moim szarym pokoju i patrzę się w sufit. Jak to możliwe, że mogę być zazdrosny. To chyba można tak nazwać. Jeszcze nigdy nie odczuwałem takiego uczucia....Nigdy nie byłem tak zaborczy o dziewczynę... Kiedy tańczymy razem, jeśli to tak można nazwać, bo ja i tak się mylę w krokach, kładzie swoją malutką i drobną dłoń na moim barku, automatycznie na mojej twarzy pojawia się uśmiech. To ją do mnie przyciąga.... Ten jej czarujący, zniewalający i uroczy uśmiech. Jej niebieskie tęczówki patrzą tak nie raz na mnie, że mam nogi jak z waty... Staram się tego nie okazywać, ale coraz trudniej mi to robić. Jednego żałuję tylko.... Gdybym mógł cofnąć czas nigdy bym tego nie robił. Ile razy ją ośmieszałem, poniżałem, śmiałem się z niej. Miałem nie raz satysfakcję, że płacze przeze mnie. Ale teraz się zmieniła... Jest inna...Nie da sobie w kasze dmuchać. Przez wakacje się zmieniła. Miałem z niej ubaw, niesamowity, ale teraz, mam wrażenie, że ona sobie mną pogrywa. I do jeszcze przyciąga mnie bardziej. Boże, o czym ja myślę... Żałuję, że wtedy kiedy wrzuciłem ją do jeziora nie powiedziałem jej tego. Naprawdę ją lubię, nawet bardzo. Dawniej jej nienawidziłem. Nienawidziłem jej za to, że miała kochającą rodzinę, rodzeństwo, ale równocześnie miałem wstręt do jej wyglądu. Miała nadwagę... Przypomniała mi matkę, która również była taka. Ale ona była gorsza, chlała, nie zajmowała się mną. Ojciec w wiezieniu siedział, że oszustwa podatkowe...Pewnego dnia przyszła kobieta z domu opieki i zabrała mnie do domu dziecka. Byłem tam dwa lata. Dwa cholerne lata spędziłem z uczuciem, że jestem niekochany. W sumie nigdy tego nie czułem. Ale w końcu się doczekałem. Dostałem wybawienie w postaci moich obecnych rodziców. Zaadoptowali mnie. Obdarowali poczuciem bezpieczeństwa, miłością, ciepłem. Nie mogłem się do tego przyzwyczaić. Przeprowadziliśmy się tutaj. Nikt nie wie o mojej tajemnicy. Tylko rodzice, najbliższa rodzina, dyrektor i wychowawca. Jest to maska. Maska przed prawdziwym sobą. Dlatego te bójki, kłótnie, obrażanie, znęcanie. Oczywiście, mam już na głowie kuratora, rodzicie mi suszą głowę, żebym nie robił głupstw... Ale teraz przez tę naganę... Nie wiem co ze mną będzie. Nie chce iść do ośrodka... Załamałbym się, ale wiem, że to moja wina. Moja cholerna wina! Nie chcę wszystkiego tracić. Nie będę mógł pływać, a to najgorsze z najgorsze. Nie umiem żyć bez sportu, ale również nie będę mógł żyć bez Kai. Muszę się wziąć w garść i stoczyć walkę z samym sobą.  

Nieoczekiwana miłość - KorektaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz