Rozdział 60

1.7K 53 5
                                    


Jest godzina 17. Idę do chłopaka. Słońce przyjemnie świeci. Jest bardzo ciepło. Trochę żałuję, że ubrałam czarną koszulkę, ale jest ona od Michała, więc przetrwam. Za niedługo wieczór, także się ochłodzi. Po kilku minutach stoję już pod drzwiami i pukam. Otwieram mi je uśmiechnięty Michał. Cmoka mnie szybko w usta. Chwyta za rękę i prowadzi do swojego pokoju. Słychać z niego głośną muzykę, nawet przyjemną dla ucha. 

- Czego słuchasz? - pytam, wchodząc. 

- X Ambassadors - Renegades - odpowiada. 

- Podoba mi się - oznajmiam, siadając na jego łóżku. - Choć wolę rap. 

- Ty rap? - drwi sobie i wyłącza laptop. - Myślałem,że gustujesz w klasykach i jakiś beznadziejnych piosenkach. 

- I dlatego wczoraj chciałeś mi śpiewać Jak anioła głos? - pytam rozbawiona.

- Otóż to - mówi wesoło. Kręcę z niedowierzaniem głową. 

- To co robimy?

- A co chcesz robić?

- Zaprosiłeś mnie tylko po to żeby podziwiać moją osobę?

- Ty zapewne nie będziesz mnie podziwiała...

- Nawet na Ciebie nie spojrzę - przewracam oczami.

- O ty mała zołzo - mówi po czym podchodzi do mnie i zaczyna łaskotać. Wije się z bólu, ale również ze śmiechu. Po chwili przestaje. Kładzie swoje dłonie po boku mojej klatki piersiowej i uniesiony jest w powietrze oraz patrzy na mnie natarczywie. 

- Chcesz to zrobić? - pyta przyjaźnie po chwili ciszy. 

- Już odzyskałeś siły? - pytam rozbawiona. 

- Musiałem przez noc zregenerować. Wczoraj miałem tu chętną dziewczynę, ale niestety...-wzdycha teatralnie. 

- Jakie to przykre - wybucham śmiechem. Jednak chwytam go za granatową koszulkę i przyciągam do siebie. Zmieniamy pozę. Tak więc teraz Michał leży, a ja siedzę na nim okrakiem. Dłonie położyłam na jego tors, a on swoje włożył pod moją koszulkę i delikatnie gładzi moje plecy. Całujemy się namiętnie.

*

- Zostaniesz u mnie na noc? - pyta, przyciągając mnie do siebie i oplata mnie swoimi nogami. 

- Nie wiem w sumie... - odpowiadam niezdecydowana.

- Proszę- całuje mój bark. - Tak dobrze mi jest z Tobą...

- Mi też z Tobą dobrze-uśmiecham się pod nosem.

- Więc zostaniesz? - pyta. Bierze mój kosmyk włosów i zaczyna nawijać sobie na palec i rozwijać.  

- Zadzwonię do mamy i ją poinformuje. 

- To dobrze, nacieszę się tobą. 

- Co będziemy jeszcze dziś robić? Bo jak na razie leżymy w łóżku i ...

- I odpoczywamy - wybucha śmiechem.

-Tak właśnie, odpoczywamy - mówię uśmiechnięta. 

***
Siedzę w sądzie, jeszcze na korytarzu. Dziś jest ta cholerna rozprawa. Mam nadzieję wszystko dobrze się skończy. Nie mogę uwierzyć, że zrobiłam to z Michałem... Potem drugi raz w nocy... Wstyd się przyznać. Powstrzymuję się żeby nie roześmiać się na to wspomnienie.
*Noc*
- Ej...-mruczy i szturcha mnie łokciem w bok.
- Jesteś popieprzony - oznajmiam.
- Ty jesteś popieprzona. Ja jestem popieprzony. Oboje jesteśmy popieprzeni. Chce mi się pieprzyć z tobą. Nic innego nie pozostaje jak wykonanie tego planu.

*Teraz*
- Kaja Pilowska proszona na sale - z moich zamyśleń wyrywa mnie kobiecy głos. Szybko wstaję. Poprawiam czarną rozkloszowaną spódnicę i białą bluzkę. Wchodzę pewnie na sale. 

*** Dwa miesiące później. 

Michał jest już po drugiej chemii. Cierpi. Cierpi niemiłosiernie, choć tego nie widać na zewnątrz, ale w środku...Zaczęły mu włosy wypadać. Postanowił je obciąć, więc teraz jest ogolony na tak zwaną pałkę, ale mi to nie przeszkadza. Nadal jest tym samym kochanym człowiekiem. Aktualnie śpi. Ja siedzę w fotelu w kącie i czytam książkę. Ale co chwilę zerkam na niego. Rokowania są podobno bardzo dobre. Za dwa dni zaczynam naukę. Ale nie będę mogła się skupić. Chodzę cała zestresowana, zdenerwowana, nie mogę spać w nocy. Najchętniej położyłabym się koło niego i zasnęła wtulona. Lecz wiem, że tego nie mogę zrobić. Kiedy był jeszcze na siłach to chodziliśmy na spacery po parku, który leży obok. Nie jestem już w stanie wytrzymać i wstaję oraz siadam na jego łóżku. Kiedy śpi wygląda tak beztrosko. Przykładam delikatnie dłoń do jego policzka i muskam. Chłopak powoli otwiera powieki i spogląda na mnie. Chcę już wziąć dłoń,jednak on ją przytrzymuje i wtula się w nią. 

- Kaja... - szepcze cicho.

- Potrzebujesz czegoś? - pytam niepewnie. 

- Ciebie - odpowiada.

- Ale jestem przecież. 

- Wiem - uśmiecha się lekko- I dlatego Ci dziękuję. Kocham Cię Kaja. Kocham jak cholera. 

- Ja Ciebie też kocham - mówię ze łzami w oczach.

Nieoczekiwana miłość - KorektaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz