Rozdział 19

4.4K 232 6
                                    

Wracam do domu dobrze po 1 w nocy. Michał grał wesołe piosenki na gitarze, śmialiśmy się. Naprawdę było super, było inaczej. Mam nadzieję, że chociaż zasnę. 

***

- No kochani! Więcej życia! - Jestem taka zmęczona. Ledwo stoję na nogach i jeszcze ten głupi taniec. Szkoła wynajęła profesjonalistę. Jest do dupy. Ciągle powtarzamy ten sam podstawowy krok, a Michał nadal nie ogarnia. Chcę mi się z niego śmiać. - Stop! - Nagle wszyscy stają. Patrzy na nas zły. Jak każdy "trener" ma swój "szalik", który teatralnie zarzuca za szyję. - Pokazywałem wam! -  Odwraca się do nas plecami. - Prawa noga do przodu, lewą dostawiacie równolegle. Następnie lewa do tył i prawą dostawiacie! Co w tym trudnego?! - Robi obrót  i patrzy złowrogim wzrokiem. Ja tylko przewracam oczami. - No już zaczynamy. - Klacze w dłonie.

- Ogarniasz? - szepczę do mojego partnera.

- Nie!-  odpowiada zdenerwowany.

- Patrz. - Pokazuję mu krok jeszcze raz. Skupia się uważnie, a następnie powtarza. - No widzisz! - Klepię go po plecach. - Pierwsze koty i za płoty.

- Następny krok! - Zaczyna klaskać w dłonie. Michał tylko wzdycha z irytacją. Ma już dość.

- Ten sam kwadrat tylko z obrotami! - Teraz szykuję się wyższa szkoła jazdy. Widzę jak Michał pod bladł na widok jego "wywijasów".

***

- Boże jak on mógł! - Siedzę z moją przyjaciółką na przerwie. Właśnie opowiedziałam jej o tacie, o tym, że Dawid ze mną zerwał, ale nie doszłam z opowieściami do Wiktora i Michała. - Dałaś mu w pysk przynajmniej?!

- Konstancja, uspokój się! - besztam ją. - Całą szkoły nas usłyszy!

- A niech usłyszy! Niech wiedzą, że Lewandowski jest dupkiem!  - Wstaje z ławki, ale pociągam ją za rękaw bluzki i siada.

-Jezu... - Chowam twarz w dłonie. Nie mogę ogarnąć jej.

- Może byłaś w szoku, żeby dać mu w pysk, ale teraz możesz i zrobisz to z najmniejszą przyjemnością, słyszysz?

- Przestań...

- Patrz. - Nagle krzyczy. Podnoszę głowę. Widzę po prawej stronie Dawida z jakąś laską... Jezu to Dagmara. O ta szuja!

- Idziemy! - Pociąga mnie i nawet nie wiem kiedy, ale stoimy przy nim. Z siłą Konstancja bierze go za bark, odwraca się i uderza z całej siły w policzek.

- Za Kaję! - Krzyczy w  jego twarz. Wzięła mocny zamach, bo przekręcił głowę.

- A to gratisowo! - Uderzam w drugi policzek i odchodzę z przyjaciółką.

***

- Ale jestem z Ciebie dumna, że mu przywaliłaś! - wykrzykuje z radości brunetka. - Tylko ci pokazać i już! - Szczerzy się.

- Konstancja! Pół wsi nas usłyszy. - Upominam ją. Wracamy razem po skończonych lekcjach. Nadal nie powiedziałam jej o odwiedzinach Wiktora. Boję się, że znowu zareaguje tak, jak kilka miesięcy temu... Nie chcę po raz kolejny tracić przyjaźni z nią...

- Jezu, nie przesadzaj. Po prostu się cieszę! Dobrze, że nie mamy dużo nauki, to zrobimy sobie party. 

- W środku tygodnia? - pytam rozbawiona.

- Kochana, mamy luz. Jutro najwyżej ubłagamy rodziców, żebyśmy nie szły do szkoły. A po drugie chcę się spotkać z twoim tatą!

- Jak ty jesteś, to on woli ciebie ode mnie. - Próbuję być nadąsana, ale mi się to nie udaje. Konsti uderza mnie w ramie.

- I dobrze. Przecież traktujemy się jak siostry. Dodatkowy ojciec nie zaszkodzi. - Obydwie wybuchamy śmiechem. Resztę drogi spędzamy na gadaniu o pierdołach. 

***
Siedzimy razem na łóżku i jemy popcorn. Oglądamy stare zdjęcia z dzieciństwa. Oglądam je z przerażeniem. Byłam słodkim, otyłym dzieckiem. 

- A wydaję się, że tak to nie dawno było... Tutaj mamy po 6 lat. A teraz! 17!  W minie oka za niedługo będziemy po 30... 

- Nie wybiegaj tak w przyszłość - mówię, biorąc garść popcornu do buzi. 

- No ale wiesz...

- Konsti.. - Muszę jej powiedzieć, myślę, że nie będzie na mnie zła. W sumie nie ma o co. 

- Hm?- Spogląda na mnie. 

- Był wczoraj u mnie Wiktor... - W ułamku sekundy w jej oczach pojawił się błysk. Zawsze się pojawia, gdy ktoś wymawia jego imię, nawet jeśli nie chodziło o niego. To ją hipnotyzowało. 

- Na serio? - W końcu pyta.

- Tak, ale... Pocieszał mnie, potem zjadł z nami obiad. Ze mną i rodzicami. Później zabrał mnie na przejażdżkę po Warszawie. Przysięgam Ci, że nic między nami nie zaszło. - Zbliżam się do niej na łóżku.

- W porządku, wierzę Ci. W sumie nie wiem czy inwestować w niego czas - odpowiada spokojnie i lekko się uśmiecha.

- Co? - pytam zaskoczona. - Tak po prostu chcesz z niego zrezygnować? Nie możesz!

- Kaja... On widzi we mnie tylko przyjaciółką. A w sumie nie wiem już kogo.. Nie piszemy ze sobą od jakiś dwóch miesięcy. On nigdy nic więcej do mnie nie będzie czuł. To do Ciebie go ciągnie...

- Nie, stój. - Pokazuję ręką, żeby przestała. - Jak to nie piszecie?

- Nie chciałam, żebyś się użalała nad mną... - Biorę poduszkę i uderzam ją.

- Jesteśmy przyjaciółkami. Mamy mówić sobie wszystko. Ogarniasz?

- Tak, wiem... Ale po prostu... Nie chciałam litości. 

- To na przyszłość już zapamiętaj - mówię do niej uśmiechnięta. Nagle czuję jak w mojej kieszeni wibruję telefon. Wyciągam i sprawdzam. Sms od Michała. 

"Niespodziewanie do rodziców przyjechali przyjaciele. Nie dam rady cię dziś przyjąć na korki z geo. Jeśli chcesz to mogę przyjść dziś do ciebie albo zgadamy się w szkole na inny termin."

Szybko odpisuję. 

"W sumie możesz przyjść."

Nieoczekiwana miłość - KorektaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz