Rozdział 58

1.5K 55 0
                                    

- Cześć kochanie - mówię wesoło wchodząc do sali w której się znajduję. 

- No cześć - odpowiada tajemniczo. Zastaję go stojącego przy łóżku i pakuje rzeczy do torby.

- Wybierasz się gdzieś? - pytam, całując go w policzek.

- Do domu-uśmiecha się szeroko i niespodziewanie składa na moich ustach szybkiego buziaka.

- To czemu mi nie napisałeś że wychodzisz?

- Dowiedziałem się dziś. Ale tak długo tam nie zasiedzę.To tylko tydzień, a potem te cholerne hospicjum.

- Lepszy tydzień niż nic - odpowiadam przyjaźnie siadając na łóżko. - Musimy te dni wykorzystać na maksa. Musimy zrobić - zaczynam wyliczać- Og...

- Już wszystko zaplanowałaś? - przerywa mi rozbawiony Michał.

- Nie - odpowiadam szybko.  - Tylko...

- Tylko już tak nie myśl...Jedziesz ze mną prawda?

- Oczywiście, że tak. Kiedy będzie twoja mama?

- Ona już jest. Czekałem na Ciebie -uśmiecha się. To miłe, a wręcz kochane z jego strony. - Chodź - łapie mnie za rękę i zakłada torbę na swoje ramie. Wychodzimy ze szpitala.

***
- Wiesz co? - pytam, zakładając swoje ręce na jego kark.Siedzimy na łóżku w jego pokoju. W zasadzie to on siedzi na łóżku, a ja na nim, na kolanach. 

- Hm?-mruczy pod nosem. 

- Mam ochotę na ciastka - robię nadąsaną minę.

- Interesujące - odpowiada drętwo.-Ja mam ochotę na pocałunki, jednak tego nie dostaje.

- Co z Ciebie za drań. Ciągle cię całuje...- besztam go.

- W takim razie za mało - odpowiada rozbawiony.Spoglądam na niego złowrogo. - Jesteś słodka jak tak robisz.

- Czyli jak? - pytam zaciekawiona. 

- Kiedy jesteś nadąsana - wypowiada i całuje mnie w szczękę. - U góry w szafce po prawej -odpowiada w końcu. Uśmiecham się zwycięsko. Cmokam go w usta i szybko podchodzę do wyznaczonej szafki. Kiedy otwieram moją uwagę przykuwa kolekcja równo poukładanych książek obok siebie. Kilka leżą u góry, najwyraźniej się nie zmieściły. Szafka jest dość duża, a do tego są dwie półki. Dopiero później mój wzrok wędruje na prawo. Ma 4 opakowania ciastek, 2 paczki chipsów, cukierki, czekoladę karmelową i żelki. Wybieram ciasta amerykańskie z czekoladą. 

- Długo chciałeś przede mną to ukrywać? - wymachuje rękoma. 

- Schowek na słodycze? - patrzy na mnie z podniesioną prawą brwią.

- Między innymi - odpowiadam, siadając po raz kolejny na nim i otwieram opakowanie. 

- Żebym został pozbawiony wszelkich zapasów? Już żałuję, że ci pokazałem.

- No wiesz co... - mówię, biorąc ciastko do buzi. - Imponująca biblioteka. Jakie są tam książki?

- Wszystkie Stephena Kinga. Harry Potter, Igrzyska śmierci, Władcy pierścienia. 

- Wow. Jednak tego dużo, na serio.

- Na to wygląda.

- A ty nie jesz? - pytam. Za chwilę sama wszystko zjem, a on będzie narzekał. 

- Nie, jedz - odpowiada i po raz kolejny mnie całuję. Odwzajemniam uczucie i przybliżam się do niego lekko się kołysząc. Nie wiem co zrobić z rękoma. Zaczynam wodzić nimi po jego podkoszulku, dochodząc do krawędzi. Wkładam jedną dłoń pod materiał. Przejeżdżam palcami po jego umięśnionym brzuchu. Chcę już mu ściągnąć podkoszulek, jednak on się ode mnie odrywa. 

- Nie - tylko tyle mówi. Spoglądam na niego zaskoczona.

- Nie chcesz? - pytam niepewnie.

Nieoczekiwana miłość - KorektaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz