Rozdział 15

5.7K 251 8
                                    


Opowiedziałam wszystko co działo się przez ten czas Konstancji. Pomimo braku siły uśmiechała się. A przynajmniej próbowała. Kocha, jak ktoś opowiada jej o takich przygodach. Również była zaskoczona zachowaniem Michała. Siedziałam z nią do godziny 17. Następnie przyjechała moja mama i wróciłam do domu. Konsti przez najbliższe tygodnie nie będzie uczęszczać do szkoły.

Kilka miesięcy później, maj.

- Kaja! - drze się nauczyciel wf. - Więcej siły, bo inaczej nigdy ta zagrywka ci nie wyjdzie! - patrzę na niego złowrogo. Następnie przesuwam się i przyjmuję odpowiednią pozę. Jak ja nienawidzę siatkówki. Nienawidzę robić zagrywki, nienawidzę w to grać. Szczerze, to nie przykładam się do tej gry zespołowej. Dlaczego w taki ciepły i słoneczny dzień nie możemy iść pobiegać?

- Kaja! - Z zamyśleń wyrywają mnie oburzone krzyki dziewczyn z drużyny. No tak, piłka. Miało być moje przyjęcie. Mówi się trudno.

- Sorry - mówię pod nosem. Oburzone wszystkie się odwracają. Niech ta lekcja się już w końcu skończy. 

Po kilku zagraniach w końcu odbijam piłkę, poddaje i punk dla nas. Grę przerywa nam upragniony przeze mnie dzwonek. Słychać gwizdek nauczyciela. 

- Na zbiórkę - rozkazuje. Stajemy wszystkie w jednym rzędzie. Jest nas 20 w grupie. - No było całkiem nieźle, oby tak dalej. Jutro koszykówka. Czołem grupa?

- Czołem - odkrzykujemy.

- Można się przebrać.

 Wchodzimy do szatni.

- Co Kaja, rozmyślałaś nad Dawidkiem? - pyta dociekliwie Dagmara. Ona ma tupet. 

- Przynajmniej mam o kim - odpowiadam słodko. Za to ona prycha pod nosem  urażona i zaczyna się przebierać. Uśmiecham się lekko z satysfakcją.

Uważa się za szkolną gwiazdę. Jest zołzą. Chodzi do klasy 2b. Mój chłopak jest zagrożony, bo przebywa w jej towarzystwie. Współczuję mu trochę. Okay, koniec tych rozmyśleń. 

Przebieram się szybko, używam dezodorantu i wchodzę z szatni. Na korytarzu zauważam uczącego się Dawida. Podchodzę do niego i siadam na ziemi. Całuję go w policzek.

- I co tak się uczysz? - pytam, kładąc głowę na jego barku.

- Zapomniałem o sprawdzianie z matmy. Znowu będę miał pałę... - odpowiada skupiony na czytaniu twierdzeń. 

- Wiesz, mówi się trudno - mówię rozbawiona. Za to on odwraca się do mnie. Daje mi szybkiego i delikatnego buziaka w usta oraz wraca do czytania. - Okay, nie będę Ci przeszkadzać. To do zobaczenia, do później. 

- No okay, pa. 

 Wstaję i zabieram plecak. Zakładam go na jedno ramię i kieruję się do klasy. Czeka mnie znienawidzona przeze mnie lekcja. Geografia. W sumie cały dzień jest beznadziejny.

W tym momencie odbywa się lekcja geografii. Moje modły zostały wysłuchane. Nie zostałam wybrana do odpowiedzi. Wybrała Piotrka, ale jeśli wzięłaby mnie, to na pewno dostałabym kolejną jedynkę. W tym roku ten przedmiot dla mnie jest katastrofalny. 4, 2, 1, 1 . Do końca lekcji dojdzie mi jeszcze jedna i zagrożenie gotowe. Te wszystkie stwierdzenia... Nie wchodzi mi to do głowy jak na przykład matematyka. Z tym to nie mam najmniejszego problemu. 

Ta niesforna twarz przygląda się mi. Wystawiam mu język, a on tylko głupio się uśmiecha. Konsti chodzi już do szkoły. Siedzi za mną z Dominikiem, a Michał nadal z moją osobą... Nie powiem, że jest źle, jest do wytrzymania, a czasem całkiem przyjemnie.

Nieoczekiwana miłość - KorektaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz