Rozdział 32

4K 199 6
                                    

Wattpad lubi robić mi figle, nie dodając rozdziału:)

  Michał.

- Mam ci pomóc, którą laskę masz zaliczyć w szkole, czy raczej jaki sposób chcesz mnie dręczyć? - opiera głowę o bark i patrzy na mnie roześmiana. 

- Kusząca propozycja, ale... - zaczynam wesoło - ...na serio potrzebuję kobiecej rady?

- Czekaj - wskazuje palec do góry. - Nie mów, że zakochałeś się w jakiejś dziewczynie i chcesz jej ballady pod oknem śpiewać. - wybucha głośnym śmiechem. Patrzę na nią zdezorientowany. Po chwili szturcham ją w ramię. - Auu! -powoli rozmasowuje miejsce uderzenia i milknie. - Okay, mów - dodaje nadąsana.

- Będziesz się śmiać - spoglądam na nią z przymrużonymi powiekami.
- Może...- oznajmia -  no gadaj - pogania.  Wielkie mi to pocieszenie. 

- Okay. W sumie to jesteś szczerą dziewczyną, ale nie wyobrażaj sobie Bóg wie czego. Nie czuję nic do ciebie i to się nie zmieni -  kłamię. - Chcę cię zapytać o zdanie. Pewnie sobie pomyślisz, dlaczego nie mogę zapytać Dominika albo mamy. Dominik to tępa dzida i tak powie, że beznadziejnie, a mama na odwrót. Będzie wychwalać w niebo głosy. Tak więc - przerywam na chwilę, żeby zaczerpnąć powietrza do płuc - dostałem się do finału ogólnopolskiego konkursu ze śpiewu i gry na gitarze .(nie wiem czy jest taka kategoria)

 Milczy. Jej usta otworzyły się i tworzą "O". Podnoszę lewą brew do góry.

- Wow. - W końcu wypowiada. - Gratulację, serio. Ja nigdy nie dostałam się do finału, nie byłam lub nie jestem tak dobra, jak ty. 

- Jestem dzieckiem talentu, zapomniałaś? - unoszę prawy kącik ust do góry. 

- Och, jak zawsze skromny. - Uśmiecha się ironicznie. 

- Nie wiedziałem, że grasz... Znaczy...- chwytam się za głowę. - Grasz na czymś?- spoglądam na nią rozbawiony.

- Na pianie. Nie dawno skończyłam szkołę muzyczną - odpowiada beznamiętnie. - Okay, przechodź do sedna. 

- Tak więc, wylosowałem piosenkę, która w ogóle nie jest w moim guście. I powiesz mi czy tak może być? - robię słodką minę dziecka.

- No dawaj - mówi spokojnie. Układam sobie gitarę na kolonach i zaczynam.

- Hej, mam wobec ciebie plany. Usiądź obok, zostań jakiś czas. Jesteśmy całkiem sami. Nie ma tu nikogo oprócz nas. Ucieka czas, a taka noc będzie w życiu tylko raz.Ucieka czas-nie traćmy go ...
A niech się ludzie śmieją, nieważne. Słowa już nie zmienią nas żadne.Jest mi wszystko jedno, naprawdę
Kiedy czasem niebo traci blask.Niech się ludzie śmieją, chodź do mnie.
Słowa nic nie zmienią - tak sądzę.Czekamy z nadzieją na słońce..Kiedy każdy dzień jest taki sam .Hej, nie wiem co będzie z nami.Nie wiem jak, ze sobą będzie nam.Nie martwię się-to na nic.
Tylko z tobą umiem milczeć tak. Więc nie mów nic. Bo słowa są dzisiaj nie potrzebne nam.Zaufaj mi i ze mną chodź...

- Ej, świetnie - przerywa mi. 

- Ale nie skończyłem...

- Nie musisz, wygrywasz, mówię Ci.

-Ale...

- Wiesz... - niespodziewanie zabiera mi gitarę, odkłada na bok, a sama siada mi na kolanach.

 Że co? Co ona... Zawiesza swoje ręce na moją szyję i lekko się odchyla.

- Co ty robisz...

- Nie mów, że jesteś skrępowany.

- Nie - odpowiadam stanowczo, choć w moim głosie jest słychać trochę zaskoczenie. Moje oczy utkwiły w jej biuście. Nie oczy, usta, twarz tylko to, no bo jak takiej sytuacji nie wykorzystać?

- Na pewno?- przejeżdża palcem po moim policzku. Co ona ze mną robi?  

Nieoczekiwana miłość - KorektaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz