Budzi mnie jakiś stukot. Wstaję wystraszona z łóżka i spoglądam na wyświetlacz telefonu. 23:04. Następie wchodzę po chichu na korytarz i przysłuchuję się. Nic nie słychać. Wszyscy śpią.
Kaja, ty głupio kretynko, to tylko twoja wyobraźnia - mówi moja podświadomość.
Idę z powrotem do łóżka, ale nawet nie przykrywam się kołdrą, bo znowu słychać ten dziwny dźwięk. Nie powiem, robi się dziwne i zaczynam lekko się bać. Po raz kolejny coś uderza w okno.
Ale chwila, żadnych drzew tu nie mam, więc co to ma być do cholery?!
Podchodzę niepewnie do okna i odsłaniam ciemną zasłonę.
Widząc osobę, której nie chciałam widzieć, zaczynam lekko się denerwować. Co on tu do cholery robi?
- Co ty robisz idioto?! - syczę zła, otwierając okno i lekko wychylam się. - Chcesz mi szybę wybić?
- Przebieraj się szybko w jakiś dres i chodź do mnie - oznajmia, uśmiechając się do mnie. Stoi w lekkim rozkroku ze skrzyżowanymi ramionami na klatce piersiowej. A głowę przyozdobioną ma czarną czapkę z daszkiem, która jest skierowana do góry.
- Po pierwsze, śpię, a po drugie nigdzie z tobą i o tej porze nie idę - oznajmiam stanowczo, kładąc dłonie na parapet.
- Nie marudź, tylko chodź. Czekam na dole - mówi i odchodzi, jednocześnie znikając z mojego pola widzenia.
Co on sobie do cholery myśli. Nieraz jego zachowanie jest skandaliczne albo nieprzewidywalne. Dziś dominuje to drugie.
-"Nie marudź, tylko chodź" - mówię nadąsana do siebie. Będzie mnie ze snu wyrywał...
Zaświecam światło w pokoju. Wyciągam z szafy szare wąski dresy i czarny podkoszulek. Na nogi wkładam sportowe buty. Zgaszam światło i jak najciszej wychodzę z domu.
Grubo będzie się tłumaczył. Oj grubo.
- Wreszcie. - Wzdycha chłopak, opierając się o barierkę. Jest ubrany w czarne dresy i biały podkoszulek oraz czarną bluzę z kapturem, która jest rozsunięta.
- Mów o co chodzi, chcę iść spać, zmęczona jestem - oznajmiam obojętnym głosem, krzyżując ramiona na klatce piersiowej.
- Jakie spanie?! Idziemy. - Łapie mnie za nadgarstek i gdzieś prowadzi.
- Michaaaał...- jęczę pod nosem, podążając za nim.
-Będziesz jęczeć, gdy będziesz dochodzić - śmieje się.
- Jesteś obrzydliwy! - Besztam go. - Gdzie idziemy? - pytam, rozglądając się wokół. Chłopak idzie przodem i trzyma mój lewy nadgarstek. Teraz zauważam, że na plecach ma plecak.
- Raczej pobiegniemy, bo w tym tempie nigdy nie zajedziemy.
- Ja cię kiedyś zamorduje - mówię senna. - Nie mam siły. Biegałam dziś, a teraz jeszcze ty!
- Jakoś nie widziałem żebyś to dziś robiła. - Odwraca się do mnie i idzie tyłem.
- Bo nie biegałam tam gdzie ostatnio? - Podnoszę lewą brew i rzucam mu ironiczny uśmiech. - I możesz mnie puścić? - pytam, spoglądając na mój nadgarstek, który jest trzymany przez bruneta.
- Unikasz mnie? - pyta kontynuując temat.
- Tak - odpowiadam bez zastanowienia.
- Mhm. - Mroczy pod nosem. Chyba go uraziłam. No i czemu ja zawsze mówię, a potem myślę? - Czyli zmęczona jesteś, tak? - pyta.

CZYTASZ
Nieoczekiwana miłość - Korekta
Novela JuvenilKaja różni się od swoich koleżanek. Zmieniła się do niepoznania. Michał jest tak samo arogancki jak zawsze. Co ich łączy? Nienawiść. Dlaczego? Trudne pytanie. Czy ta dwójka poczuje coś więcej? Czy zmienią swoje nastawienie do siebie? Czy ta znaj...