Chapter 15- Never coming home

512 73 9
                                    

Helena przyniosła z piwnicy mnóstwo zielska i zrobili sobie skręty. Ray, rozsądnie, zawahał się dwa razy, zanim zdecydował się podjąć próbę zapalenia tego szitu, ale w końcu uległ pokusie. Frankie, jako bardzo zdesperowany, najarał się ostro.

*Pięć godzin później *
Po dziesiątym skręcie, jak to zwykle bywa, rozmowa zeszła na tematy bardziej filozoficzne.

-Fraaaa-aaank, jaki jest twój stoooosyuunek do tosteerów? -majaczył Ray, licząc jednorożce na tęczowym niebie.

-Na pewnooooo nie-e seksualny- powiedział Frankie zamroczonym głosem i zrobił unik przed (nieistniejącą) nadlatującą twarogową chmurką.- Co ja, do nieba mnie przeniosło?-oburzył się.

-Zróbmy tooooosty!- ryknęła Helena. -Mikey chyba nie zabrał tostera... Jednoróg mógłby się poczuć o niego zazdrosny.

*tymczasem gdzieś na Islandii*
-Te gorące źródełka parzą mnie w dupsko!- krzyknął jednoróg, wyskakując z wody.

-Wracaj!- zawołał za nim Mikey i ruszył w pogoń za mężem.

Blondit przeciągnęła się leniwie w wodzie.

-Trochę jak wakacje- powiedziała z zadowoleniem.

-Tyle że jest styczeń-zauważył Gerard. Nie mógł się zrelaksować, bo cholernie się bał o Frankiego- co on tam znowu mógł wymyślić. Miał tylko nadzieję, że w desperacji nie próbuje gwałcić Raya na przykład.

Mikey nadbiegł z powrotem, ciągnąc za sobą jednoroga.

-Nieładnie tak!- krzyczał na niego.- Nie godzę się na zostawianie mnie na pastwę losu!

-Idziemy na lodowce?- zapytał jednoróg.

-To dobry pomysł!- stwierdziła Blondit, wychodząc z wody.

W willi
Z kuchni nadleciał zapach spalenizny.

-Kurna!

-Frank, idioto! W tosterze piecze się tosty, a nie kabanosy! -Ray przyszedł na pomoc przyjacielowi i odciągnął go od urządzenia. -Helka! Ten debil się oparzył!

-Idę!- Helena wpadła do środka. Toster, który upadł na podłogę, rozjarzył się jasnym płomieniem. Panele zaczęły płonąć.- Na Dżizasa, co tu się dzieje!- wrzasnęła.- Cholera! Pooooożar!!!

Krzyki zwabiły do kuchni Jenny i Paris.

-Szybko! Musimy wziąć wodę i to zgasić! Anabelle...!- palnęła się w twarz.- Jezu, musieli ją zabić, kiedy jej potrzebuję?! Pomóżcie!

-Ogień odciął przejście! Nie damy rady wyjść!- zawołał Ray. -Szybko!

Helena wypadła na korytarz z okrzykiem bojowym na ustach, za nią Jenny i Paris.  Biegły na parter willi, gdzie znajdował się basen.

-Macie basen?- zdziwiła się Jenny.

-Bierzcie węża! Prędko, bo oni tam płoną!

Kiedy biegły z odsieczą, Paris zaplątała się o rurę i przewróciła, pociągając za sobą pozostałe dziewczyny.

-Wycięcie ci mózgu chyba było złym pomysłem- warknęła Helena.- Chociaż nie było go za dużo.

Kiedy dotarły do kuchni, usłyszały krzyki przerażonych Raya i Frankiego, odciętych od nich ścianą ognia. Helena odkręciła węża. Woda ugasiła mały pożar.

-Jak dobrze- ucieszył się Ray. -Frank chciał już skakać ze mną z okna. Twierdził, że moje afro zadziałałałoby jak spadochron.

-To by się zawiódł... Zrobiliście chociaż te tosty?

-Nie i nie zrobimy. Toster spłonął- Ray pokazał na wciąż dymiące urządzenie.- Mikey nas zabije.

A na Islandii...

Mikey, jednoróg, Gee i Blondit wdrapali się na szczyt lodowca.

-Niesamowite widoki- mruknął Gerard, w duchu zastanawiając się, czy ci idioci już roznieśli willę w pył.

Jednoróg radośnie bryknął. Lądując, poślizgnął się na lodzie i upadł, sturlując (?) się w dół.

-Nieeee! Jednorogu!- zawył Mikey.- Idę cię uratować, skarbie!- rzucił się na jednorogiem, sam się poślizgnął i runął w dół lodowca.

-Szatanie!- krzyknęła Blondit.- Musimy ich złapać!- ruszyła biegiem wzdłóż stoku. Gerard, nie wiedząc, co robić, popędził za nią.

Jednoróg i Mikey byli już niżej, turlali się w śniegu i lodzie, drąc się wpiekłogłosy. Blondit wzięła rozbieg i skoczyła na pingwina, lądując na brzuchu, aby przyspieszyć. Gerard bardzo inteligentnie potknął się o coś i teraz wszyscy lecieli bez ładu i składu na łeb na szyję.

U dołu lodowca znajdowała się ogromna zaspa. Mikey odetchnął z ulgą. Zatrzymamy się w czymś miękkim przynajmniej.

Ale z powodu prędkości, z jaką lecieli, przebili zaspę na wylot. Wylądowali na skale. Pierwszy jednoróg, za nim Mikey, prawie nadziewając się na jego róg, Blondit i na końcu Gerard.

Córka Szatana otrząsnęła się ze śniegu.

-Chyba jednak już czas, żebyśmy wrócili do domu- stwierdziła.

Wszyscy jej potaknęli.

.

Gender Gays /Danger Days/- MCROpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz