Chapter 18- Fix your eyes (Valentine's Day special)

410 68 22
                                    

A/N: Dziś Walentynki, życzę miłego dnia spędzonego z drugą połówką (albo samemu, jak ja xD).

|następny dzień w stosunku do poprzedniego rozdzialu|

Helena uniosła w górę probówkę z podejrzaną cieczą.

-Helka, debilu, to ty wykminiłaś znowu?- zapytała Blondit, unosząc brwi i wlepiając wzrok w naczynie.

-To mój nowy projekt- napotkując spojrzenie przyjaciółki, kontynuowała- Nie, to nic destrukcyjnego. Chyba. To serum, po wypiciu którego ludzie mówią o swoich sekretach. Musimy je przetestować. 

-To nie jest dobry pomysł- stwierdziła Blondit.

-Dlaczego? Sekrety zbliżają nas do siebie!- oznajmiła Helena. - To jak, kto na pierwszy ogień?

Rozejrzała się po twarzach zebranych. Wszyscy uciekali od niej wzrokiem. Wszyscy, poza Rayem, który wgapiał się w Helenę maślanymi oczyma.

-Raymondzie? Może ty?- zapytała z nadzieją. Ray kiwnął powoli głową, jak w transie, więc podała mu naczynie. Ciecz zabulgotała.- Pij, ale mały łyk, żeby dla innych starczyło.

Ray wziął probówkę, spojrzał na nią i po chwili wahania upił trochę. Skrzywił się i wzdrygnął lekko.

-Raymondzie? W porządku?- zapytała Helena, zabierając mu miksturę. 

-Tak.- kiwnął głową.- Muszę wam coś powiedzieć.- oznajmił. Wszyscy spojrzeli na niego wyczekująco. Serum najwyraźniej działało. Odchrząknął.- Nie zawsze miałem afro. Kiedyś miałem idealnie proste włosy, sięgające do pasa. Ale potem się zakochałem.- po jego twarzy było widać, że nie chce mówić, ale coś go do tego zmusza.- W... W Mikeyu!- Mikey zrobił wielkie oczy. Ray z pewnym trudem kontynuował.- I chciałem mu wyznać miłość... Więc wszedłem przez okno do jego pokoju, jak jakiś Romeo, ale on się bawił... To.. Tosterem... I poczułem się zdradzony! Chciałem zabrać mu toster i go wyrzucić, żeby mnie kochał! A wtedy kopnął mnie prąd z tostera i zrobił mi afro!- jego wywód dobiegł chyba końca, bo zamilkł z przerażoną miną, zdając sobie sprawę, że powiedział za dużo.

-O, w dupę- jęknął Mikey.- Nie wiedziałem...

-Działa!- ryknęła tryumfalnie Helena.- Dawać szklanki i colę! Pijemy!

Przyrządziła drinki z coli, wódki i mikstury. Każdy dostał swoją szklankę.

-To naprawdę jest zły pomysł.- upierała się Blondit.- Ja na przykład nie chcę znać sekretnych fantazji Frankiego albo tajemnic pukania tosterów w wykonaniu Mikeya...

-Daj spokój!- zbyła ją Helena.- Wszyscy razem! Na trzy! Raz! Dwa! Trzy!

Wychylili duszkiem zawartość kieliszków. Napój okazał się być słodki, ale nieprzyjemny w smaku.

Pierwszy odezwał się Gerard.

-Kiedy byłem mały, tata kupił mi chomika. Nazwałem go Adaś. Był taki mięciutki!- gestykulował, jakby był już ostro pijany.- Ale jednego dnia pomyliłem go ze skarpetką... I wciągnąłem go do odkurzacza. To było straszne! Ale on żył! Krzyknąłem "Adaś!", a on odpowiedział: "jestem tu, skurwielu!", więc wsypałem mu karmę przez rurę. I mieszkał tam, do czasu, aż Mikey wessał do odkurzacza naszego kota...

-To był przypadek! A Gerard kiedyś zrobił mi okropny żart! -pisnął Mikey, unosząc ręce nad głowę.- Zawsze kochałem tosty, a najbardziej to te z dżemem! Kiedyś Gerard robił mi śniadanie i podsunął mi jakiś dżem, który był przepyszny, ale okazało się, że to była naprawdę marmolada z płodów!

Wszyscy się skrzywili z niesmakiem.

-Więcej wódki!- zarządziła Helena. Nalała każdemu pełną szklankę.

-Lubię twaróg!- wykrzyknęła Jenny.- Zawsze go lubiłam! Strasznie się ucieszyłam, gdy zaczął ze mnie wychodzić! I potajemnie wpierdalam mój twaróg, kiedy nikt nie patrzy!

-Fuuuj!- zawył Frank.- Jak dobrze, że cię rzuciłem, ty mendo! 

-Jestem zombie!- oświadczyła Helena po wypiciu szklanki wódki.- Tak naprawdę większość doświaczeń robię na sobie. I mam organy różnych randomów, albo i nie randomów. Na przykład mam śledzionę Kurta Cobaina, a wątrobę Ryśka Riedla, ale to trochę chujowe, bo ma marskość i czasem mi siada... -uśmiechnęła się radośnie.- W sumie mam w sobie wypakowanych kilka zbytecznych narządów, w tym jądra i dwa dodatkowe płuca...

-O kurna- wyrwało się Rayowi.

-A ja mam tatuaż!- zawołał Frank.

-No co ty nie powiesz?- mruknął Mikey.- Nie zauważyłem przez tyle lat...

-... Mam tatuaż penisa- dokończył Frank radośnie.- Na penisie.

-Nie wierzę! Pokaż!- powiedział Mikey.

-Nie, nie rób tego!- ryknęła Blondit. -Fuj, kto by chciał sobie robić taki tatuaż? I niby kto cię tatuował?

-Nie pamiętam, byłem pijany, ale projekt rysował Gee, pozowałem mu-Frank podpieprzył butelkę wódki i uchlewał się jak szalony. Zachwiał się na krześle.- Chyba mam...- upadł na podłogę jak martwy.

-...zgona- dokończyła za niego Helena.

-Wiem kim była moja matka!- wyrwało się Blondit.- To nieprawda, że nie mam o tym pojęcia! Była Norweżką, która paliła kościoły i księży. Lubiła przygodę, więc raz dała dupy Lucyferowi, z którym była ziomalką, za trochę koksu. I zapomniała, że ma dni płodne, dlatego mnie poczęła. Oczywiście Lucek sobie to zaplanował, bo chciał mieć córkę, a w zasadzie to syna, ale ja jestem za fajna i wybrałam sobie płeć. Żeby móc zaruchać z Gee...

-On nie lubi tylko kobiet- mruknął Mikey.

-Wszyscy już wypruli jakieś sekrety? - zapytała Helena. Jej wzrok spoczął na Paris.

-Jestem pusta- powiedziała dziewczyna.

-Serio, nie potrzebowałam tej całej wiedzy... -Blondit złapała się za głowę.- Hela! Masz zadanie!

-Jakie?

-Wynajdź coś za wymazanie pamięci...

.

Gender Gays /Danger Days/- MCROpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz