Hoł, hoł, hol, mamy tu jakieś niegrzeczne dzieci?
Tak niegrzeczne, że zasłużyły na ten bonusowy rozdział! Enjoy!Świąteczny poranek rozpoczął się radośnie, gdy Frankie w stroju Mikołaja oraz Mikey na jednorogu (któremu pomalował nos na czerwono jak reniferowi) wpadli do salonu. Gerard i Blondit ustawili już choinkę pełną czarnych i białych bombek, Anabelle z Heleną rozwieszały kolorowe łańcuchy i girlandy w całym domu. Ray smętnie brzdąkał kolędy na rozstrojonej gitarze. Bob gdzieś zaginął, jak zwykle.
-Wigilijny czas!- zachwycał się Frankie.- Kiedy prezenty?
-Zaczekaj trochę. -powiedziała Blondit.- Najpierw fajka pokoju.
-Fajka?- zdziwił się Gee.- Jeśli się nie mylę, ktoś miał mi za zle palenie...
-To nie taka fajka, jak myślicie- wtrąciła się Helena. - To magiczna fajka. Jej dym zmienia kolor, i na jego podstawie odczytujemy przyszłość. Robimy ją wedle naszej tajemnej receptury i palimy co roku.
-O, to ja chcę!- krzyknął Mikey.
-Okej, chyba możemy zaczynać. - Blondit zatarła ręce. - wszyscy są? -Rozejrzała się.- Bob? Gdzie jest Bob?
-W sumie to i tak znamy jego przyszłość, nie musimy mu jej wróżyć. I tak resztę życia spędzi, ciągnąc na ręcznym.-zawyrokował prorok Rayzajasz.
Blondit zniknęła na chwilę w korytarzu. Gdy wróciła, niosła fajkę w kształcie wielkiego, zielonego banana, do której podłączona była szklana fiolka pełna przezroczystego, lekko mętnego płynu.
-Musimy usiąść w kręgu.- zarządziła Helena. Rozsiedli się, tworząc wianuszek. Na środku usiadła Blondit, trzymająca fajkę.
-Jako gospodyni zaczynam. Helka, masz naszą księgę?
-Mam.- pokazała na wolumin na swoich kolanach.
-Okej.- Blondit wzięła do ust końcówkę fajki i głęboko się zaciągnęła. Wypuściła dym nosem. Miał barwę niebiesko-zieloną. Helena pochyliła się nad książką.
-Ten kolor zwiastuje powodzenie w hazardzie- odczytała.
-Phi, zawsze je miałam.- Blondit wzruszyła ramionami i podała fajkę Gerardowi. Jego dym był ciemnożółty.
-Niepokój- powiedziała Helena.- I strach. Boisz się czegoś.
-Boję się siebie- mruknął Gee.
Przyszła kolej na Franka. Wciągnął tyle, że mało się nie udusił.
-Smakuje jak czekolada- wycharczał, wypuszczając brązowy dym.
-Cóż, taki trochę gówniany ten kolor- zauważyła Helena.- A oznacza to, że twoje życie stanie się prawdziwym gównem.
-Bardzo optymistyczne- skwitował Frank.
Anabelle miała intensywnie zielony kolor, co zwiastowało mnóstwo problemów. Mikey wydmuchał różowy dym- "szczęście w miłości" (przytulił mocniej swojego jednoroga). Helena fioletowym dymem wywróżyła sobie dużo pracy przez następny rok, a Ray z pomarańczowym- "wspaniałą relację z kimś, na kim mu zależy". Mimowolnie się uśmiechnął.
Ostatnia zaciągnęła się Jenny. Kaszląc, wypuściła krwistoczerwony dym.
Helena nie musiala zaglądać do książki. Ona, Blondit i Anabelle zasłoniły usta dłońmi.-Jenny!- Helka mówiła uradowanym tonem.- Czerwień oznacza zbliżające się dziecko!
Twarz Jenny wyrażała zaskoczenie i niepokój.
CZYTASZ
Gender Gays /Danger Days/- MCR
FanfictionKościół Franka Dżizasa dla obłąkanych Killjoysów Biuro parafialne otwarte: cały czas liczba słów: 26757 [NAPISANE TYLKO I WYŁĄCZNIE DLA ZABAWY I POŚMIANIA SIĘ, NIE BIERZCIE TEGO NA POWAŻNIE]