Po szalonej Wigilii Helena obudziła się w krzakach przed willą tak skacowana, że nie była w stanie wrócić do środka na własnych nogach. Znalazł ją Ray i przy pomocy Blondit (która już trzeźwiała) wnieśli ją do jej sypialni. Po drodze zarzygała cały korytarz.
-Tylko wyzdrowiej do Sylwestra- powiedziała Blondit.- Będzie wieczór kawalerski Franka i wieczór panieński Jenny...
Helena popatrzyła na nią zamglonym spojrzeniem. Ray chciał pomóc jej położyć się na łóżku, skończył jednak obrzygany.
-Kac morderca nie ma serca- rzucił.- Idę po jakieś ręczniki... - wymknął się z pokoju.
-Wieczór kawalerski? I panieński? Już?- zapytała Helena.
-Przyspieszyli ślub. Miał być w połowie stycznia, a będzie w Nowy Rok.- wyjaśniła Blondit. Ray wrócił z ręcznikami i miednicą.- To... Zostawiam was samych.- spojrzała na nich znacząco i uciekła.
***
Kilka dni do Sylwestra minęło w nerwowej atmosferze. Mikey pomógł Jenny wybrać suknię ślubną ("Nie! Ta jest za szeroka! Musi być obcisła! Wszyscy muszą zobaczyć te imponujące balony!"). Frankie zażyczył sobie garnituru na miarę, więc Blondit zamówiła mu takowy z Kazachstanu ("ma się te znajomości", wtrąciła Hela). Gerard, Ray i Bob zajęli się przygotowaniem salonu do wesela, a Anabelle i Helenka (kiedy wytrzeźwiała po osiemnastu zwróceniach) krzątały się po kuchni, piekąc wielki, piętrowy tort."Wieczór" kawalerski i panieński zaczął się z samego rana w Sylwestra. Willa podzieliła się na dwie części: panieńską po lewej stronie (lewica) i kawalerską po prawej (prawiczki). Na lewicy zostały Jenny, Anabelle, Helena i Mikey (prawowita baletnica) z jednorożcem. Wśród prawiczków byli Blondit (kto tam ją wie po co), Gerard, Ray, Bob w kącie i gwiazda wieczoru- Frankie!
Na prawicy
Oczywiście dzień kawalerski zaczęli z grubej rury, Żołądkowa gorzka poszła w ruch. Frankie nie patyczkował się z jakimiś tam kieliszkami, każdy dostał swoją butelkę i wio! Iero skończył swoją jako pierwszy.-Poker rozbierany!!!- zawołał radośnie.- Co wy na to?
-Tu jest kobieta- zauważył Ray.- Może ona nie chce...
-Ha ha, ja się rozbierać sie zamierzam. Ogram was wszystkich!- Powiedziała Blondit. Po dwóch łykach i jej butelka była pusta.-Gramy!
Na lewicy
Jenny ubrała suknię ślubną i wykonała w niej pełen gracji obrót.-Źle!- krzyknął Mikey.- Z większym zaangażowaniem! Zadrzyj nogę do góry!
-Ale wtedy mi będzie widać całą dupę!
-O to chodzi!
Helena i Anabelle przyglądały się poczynaniom panny młodej i panny baletnicy, popijając jakieś podejrzane jabole.
-To jest straszne... Wolałabym iść na kawalerski...- mruknęła Hela.
Na prawicy
Blondit Tryumfująco rzuciła karty na stół. Ray, siedzący w samych bokserkach, pobladł.-Co...- mruknął.
-Wyskakuj z gaci- powiedział wesoło Frank.- Ograła cię.
-Jasna i pieprzona cholera!- wykrzyknął.- Nie chcę!
-Mamy cię rozebrać siłą?- zapytała Blondit.
-Myślałem, że zadowala cię widok nagiego Gerarda- warknął, wskazując na czerwonowłosego.
-Daj spokój Ray!- Gee, będący już całkiem nagi, ukradł Rayowi jego butelkę i pił wódkę z szerokim uśmiechem. -Rozbieraj się, albo dawaj jakiegoś fanta.
CZYTASZ
Gender Gays /Danger Days/- MCR
FanficKościół Franka Dżizasa dla obłąkanych Killjoysów Biuro parafialne otwarte: cały czas liczba słów: 26757 [NAPISANE TYLKO I WYŁĄCZNIE DLA ZABAWY I POŚMIANIA SIĘ, NIE BIERZCIE TEGO NA POWAŻNIE]