-Chcesz nam powiedzieć, że obiecałaś Azazelowi darmowe ruchanie wzamian za uratowanie Mikeya?- zapytał z przerażeniem Ray, gdy Blondit skończyła wyjaśnienia.
-Wolałbyś, żeby ten pacan się utopił?- warknęła dziewczyna.- Azazel nie lubi być robionym w chuja, musimy mu kogoś podrzucić. Tylko na jedną noc. W zasadzie nie mamy pewności, czy chce się z nim przespać, ale z drugiej strony to Azazel. Jego marzeniem było przespać się w Lucyferem, ale on jest na niego zbyt fajny.Głupi, niewyżyty skurwiel!
-Nie możesz tego odwołać?- wtrącił się Gerard.- Przeprosić go jakoś, czy coś? Przecież to twój kumpel...
-To nie mój kumpel!- Blondit machnęła ręką.- Nie słuchacie mnie? Wypełnił swoją część umowy, my musimy wypełnić naszą. Nie miejcie o to takiego bólu dupy...
-Ktoś dopiero będzie miał ból dupy- zauważył Frankie.
-Oh, zamknijcie się i zdecydujcie, kogo wysyłamy- Blondit powoli traciła cierpliwość.- Ja jestem za jednorogiem, on jest żelazny. Helka go karmiła, nie zdziwię się, jeśli nic mu nie będzie...
-A może Paris? Ona jest niezniszczalna- zaproponowała Helena.-Przeżyła pogrzebanie żywcem...
-Pójdę- zdeklarował się, ku ogólnemu zdziwieniu jednoróg. Wszyscy na niego spojrzeli.- To za mojego Mikusia, jestem mu to winien.
Wszyscy stwierdzili, że skoro sam tego chce, to nie ma powodów odwlekać go od tego pomysłu. Tylko Mikey był przerażony. Zaczął histerycznie płakać.
-Jednorogu, złotko moje!
Nie idź do Piekła, bo ja się boję
Że polubisz Azazela
Czy raczej jego przyjaciela
I wrócić nie będziesz chciał
Żebym chociaż toster miał...Jednak decyzja zapadła i odwrotu nie było. Wieczorem Blondit zaprowadziła jednoroga do swojej sypialni. Mikey oczywiście nie chciał opuścić męża, więc poszedł za nimi.
-Po co wleczesz go do sypialni? Ty też chcesz go przelecieć?- zapytał z wyrzutem.
-Gustuję w nieco innych mężczyznach- mruknęła Blondit.- W sypialni mam portal...
Dotarli do pokoju. Dziewczyna otworzyła trzy zamki w drzwiach i weszli do środka.
-Okej, jednorogu. To będzie straszne. Przeżyjesz traumę. O ile w ogóle przeżyjesz.- uśmiechnęła się.- Miłego wieczoru, i pozdrów Azazela. Czy raczej kopnij go w dupę ode mnie.
Otworzyła drzwi szafy. Oczom Mikeya i jednoroga ukazała się wielka, płonąca dziura. Blondit zamaszystym gestem zaprosiła jednoroga do podejścia bliżej.
-Musisz tam wejść. I czekać. Będą wiedzieć, po co przyszedłeś. Życzę ci romantycznej randki. -mówiąc to, kopnęła jednoroga tak, że wpadł do portalu. Zatrzasnęła szafę i posłała szatański uśmiech Mikeyowi.
-Nie martw się. Chodź, idźmy się najebać, przynajmniej nie będziesz za dużo o nim myśleć!
Jak powiedziała, tak zrobili. Frankie zaserwował wszystkim drinki. Po wypiciu ich, byli już lekko wstawieni. Blondit niespodziewanie zawołała:
-Zagrajmy w golfa!
-Pole golfowe też macie?- zdziwił się Gerard, ale Blondit już wybiegła z budynku na tyły willi. Podążyli za nią i zobaczyli najprawdziwsze pole golfowe.
-Kto gra?- zapytała córka Szatana, szczerząc się pijacko.
-Wyzywam cię na pojedynek!- krzyknął nagle Frankie.- Walczymy o Gerarda!
Blondit zacisnęła pięści.
-Dobrze, wygram to, a wtedy nie będziesz miał prawa się do niego zbliżać!
Frankie chwycił swój kij (ogólnie to nigdy nie grał w golfa, więc nawet nie umiał go poprawnie trzymać). Blondit pierwsza uderzyła piłeczkę, ale jako że była pijana, piłka poleciała trochę nie w tę stronę i uderzyła w Helenę.
-Kurna, Blondit!- warknęła białowłosa.-Patrz, gdzie walisz!
-Chyba co walisz- powiedział Frankie i wziął zamach tak mocny, że się przewrócił. Piłka poleciała i... Wpadła do dołka.
Blondit rozdziawiła usta. Gapiła się na piłeczkę, jakby nie wierzyła w to, co się stało.
-Ty oszuście!- krzyknęła, rzucając się na Franka i przyduszając go do ziemi.- Ty idioto, pierogu dymany, to nie może być prawda! Gerard jest mój!
Gee ruszył na pomoc Frankowi i wyciągnął go spod wrzeszczącej dziewczyny, biorąc go na ręce. Frankie uśmiechnął się promiennie do Blondit, pokazując jej środkowy palec, po czym zwrócił się do Gerarda:
-Gerardzie!
Kup mi jard działki
I paś na niej małe Franki
Kup mi ciastka oraz wódkę
Chodź do łóżka na minutkę
Tam, wszystko z siebie dając
I Destroya mi śpiewając
Spełnimy się oboje
Bo geje to hot boie!-Jak sobie życzysz- Gerard wyglądał na ucieszonego.
-Zabiję cię!- Blondit ponownie ruszyła na Frankiego, a Helena skoczyła za nią, krzycząc:
-Daj im się nacieszyć! Nie widzieli się trochę!
-Mogłam wysłać go do Piekła, zamiast jednoroga!- darła się Blondit.- Gdyby go Azazel wydupczył, na całe życie by mu się odechciało!
Ale Frankiego i Gee już tam nie było, zniknęło gdzieś w willi.
-Właśnie, a co z moim jednorogiem?- zaniepokoił się Mikey. -Nie powinien wracać?
-Ja mam dać im się nacieszyć, to ty też pozwól na to Azazelowi, rzadko ma jakiś jędrny zad tam, w Piekle.- mruknęła Blondit.- W zasadzie nie widział pewnie nigdy tak zgrabnego jak mój...
-Zabrali mi jednoroga i zepsuli toster, jestem samotny!- Łkał Mikey.
-Wiesz, mamy jeszcze gofrownicę- rzuciła Helka.- Ej, nie, zostaw ją! Za bardzo lubię gofry!- krzyknęła, widząc, jak Mikeyowi błysnęły oczy.
-Idę po nią!- ryknąl uradowany i popędził do kuchni.
-Cholera!- powiedziały zgodnie Helena i Blondit, rzucając się w pościg za Mikeyem.
.
CZYTASZ
Gender Gays /Danger Days/- MCR
FanfictionKościół Franka Dżizasa dla obłąkanych Killjoysów Biuro parafialne otwarte: cały czas liczba słów: 26757 [NAPISANE TYLKO I WYŁĄCZNIE DLA ZABAWY I POŚMIANIA SIĘ, NIE BIERZCIE TEGO NA POWAŻNIE]