Kiedy bezbrwiowiec był już bezpiecznie zamknięty w piwnicy (w dawnej zagrodzie jednoroga Rogowdupa, w której ten siedział, zanim sobie z niej zwiał), Helka i Blondit postanowiły poważnie obgadać sprawę. Udały się więc do sali sądowej willi (tak, tam jest absolutnie wszystko). Blondit jako sędzia usiadła za swoim biurkiem i przyjęła poważny wyraz twarzy, jak zawsze w takich sytuacjach.
-Uważam, że musimy go unicestwić- przemówiła. Wiadome było, że nie zamierza o tym zbytnio dyskutować, ale musiała się porozumieć z przyjaciółką. Przeważnie się zgadzały, ale nie tym razem. Ta j odpowiedziała jej:
-Nie możemy tak po prostu go zabić. Respektujmy prawa zwierząt. Ten gatunek jest nowym, ale zagrożonym wyginięciem. Tak się nie robi.- Helena nie chciała tak bestialsko potraktować niewinnej istoty, nigdy nie była zawistna, jednak Blondit nie zamierzała okazać dobrego serca.
-Jasne, jak się rozmnoży, to będzie dużo więcej problemu. Należy go zutylizować. Tak będzie bezpieczniej. To prawie tak, jak z rakiem. Im szybciej się wytnie, tym mniej szkody zrobi po drodze.
-A gdyby tak pojechać z nim do Świątyni Boga Brwi?- zaproponowała Helka.- To byłaby wielka przygoda dla nas! I darmowa wycieczka. Dawno nigdzie nie byliśmy, nudzi mi się tutaj. A dodatkowo zrobilibyśmy coś dobrego dla świata! Same plusy!
-No, powiedzmy, że to nie taki głupi pomysł- stwierdziła Blondit i zastukała sędziowskim młotkiem dwa razy o biurko. -Sprawę uważam za tymczasowo zakończoną. Musimy podzielić się nowiną z resztą osób.
Przyjaciółki poszły przekazać wieść o swojej decyzji reszcie brygady. Zastały ich w salonie, kłócących się z... No właśnie. Z gościem, którego tu absolutnie nie powinno być. Z Endim.
-Mayhem się sprzedał!- wydzierał się właśnie ten stary sukinsyn. -Ja słucham prawdziwego METALCORU! Czyli Black Veil Brides i "Nothing else matters"!
-Ja ci kurwiu dam! Akysz, padalcu!- przez okno do willi wskoczył Varg, wymachując nad głową siekierą. Rzucił się z nią na Endiego, który zaczął w popłochu uciekać. Razem wypadli do ogródka, skąd nadal było słychać okrzyki bojowe. Blondit tylko przewróciła oczami.
-Varg raczej nie jest spokojnym człowiekiem. Nie miałam okazji dobrze go wychować, ale i tak lepszy, niż Azazel- mruknęła, po czym przeszła do rzeczy.- Nie zabijemy Aszleja. Na razie. Ruszamy na wyprawę, aby odnaleźć Boga Brwi i pomóc mu spełnić jego marzenie. Skoro takie jest jego powołanie...
-Ja też poczułem powołanie!- zawołał radośnie Mikey. - Wyruszam na pielgrzymkę do Moskwy. Chcę się zaprzyjaźnić z Prezydentem Świata, Putinem. Razem możemy stworzyć wielkie Imprerium...
-Ale przecież masz mnie, swojego męża i dzieci!- oburzył się Rogowdup. -Jeżeli odejdziesz, biorę rozwód!
-Muszę to zrobić! Zostałem do tego stworzony! We śnie ukazał mi się Putin, mówiący "Mikeyu Way'u, jeśli przybędziesz do mnie, założymy największą fabrykę Milky Wayów na świecie! Czyli w Moskwie, bo Moskwa to świat!".
-Popierdolilo go- westchnął Gerard. Tymczasem do środka wrócił Varg, z szerokim uśmiechem na vargach.
-Co się stało, że tak się szczerzysz?- zapytała Blondit, przeczuwając, że to coś złego.
-Dotarliśmy do mojego domku w lesie. Dał się zagonić w pułapkę. Chciałem to załatwić po męsku, ale z nim tak się nie dało. Ofiara odmówiła mi współpracy. Nieszczęśliwie upadł na szkło...
-Zabiłeś Endiego?- zdziwiła się Helka. Nie przypuszczała, że aż tak to się skończy. Nawet, jeśli trochę się cieszyła z tego powodu.- Nieźle. Jeden z głowy.
-Teraz pozostaje nam jeszcze sprawa Aszleja- wtrąciła Blondit. -Musimy zebrać ekipę. Na pewno jadę ja i Helka, poza tym Gerurd...
-Jeśli on, to ja koniecznie też!- krzyknął Frankie, przerywając zabawę swoim mieczem świetlnym (dostał go jakiś czas temu i regularnie z nim ćwiczył, żeby zostać rycerzem Jedi). -Obronię was, jeśli będzie potrzeba!
-A ja? Chyba nie chcecie pominąć Wielkiego Wilka Północy!- Varg nadal trzymał w ręku siekierę, której mógł użyć w każdej chwili. -Jestem gotowy zrobić wszystko! Przecież mnie znacie!
-No dobra, mamy skład Drużyny Brwi. -ucieszyła się Blondit.- Czas powiedzieć Aszlejowi...
.
CZYTASZ
Gender Gays /Danger Days/- MCR
FanfictionKościół Franka Dżizasa dla obłąkanych Killjoysów Biuro parafialne otwarte: cały czas liczba słów: 26757 [NAPISANE TYLKO I WYŁĄCZNIE DLA ZABAWY I POŚMIANIA SIĘ, NIE BIERZCIE TEGO NA POWAŻNIE]