Po skończeniu zwierzeń i sekrecików wszystkim siadały głowy do tego stopnia, że Frank, Ray, Gee, Helena i Blondit haftowali pod stołem. Jedynie tęczowy mózg Mikeya wytrzymał. Miłośnik jednorogów gapił się na wymiociny i co jakiś czas mówił tylko głośno, co przypomina mu ich kształt.
-To wygląda jak kabanos- mruknął, patrząc na dzieło Franka. -Gdzie mój jednoróg?!- ryknął Milky Way w pewnym momencie. Gee wyłonił głowę spod stołu i nieprzytomnie popatrzył na brata.- Tak dawno poszedł do tego całego piekła! A co, jeśli mu się coś stało? Może Azazel zadupczył go na śmierć?
-On nie ma tego w zwyczaju.- mruknęła Blondit.- Wykorzystać owszem, ale nic mu nie zrobi. Ciała jest ciężko się pozbyć. Nawet w Piekle, wierzcie mi.
-Chcę mojego jednoroga, dawajcie mi jednoroga! Zabraliście mi jego, zniszczyliście mój toster, zostałem sam!- darł się Mikey jak opętany. Gerard musiał zakneblować mu usta, żeby go uciszyć.
-Dobra, pilnujcie go, pójdziemy spróbować sprowadzić jednoroga z powrotem.- powiedziała Blondit.
Frank, Ray i Helka przydusili Mikeya do podłogi. Blondit Razem z Gee poszli do sypialni, gdzie znajdowała się magiczna szafa do Narnii. Blondit otworzyła drzwi. Potężny podmuch piekielnego tajfunu przewrócił ją. Gerard zaczął śpiewać
-z północy zawiało
Ło cho cho cho
Majtki jej porwało
Ło cho cho cho-Piekło jest kurna definitywnie na południu- warknęła Blondit, podnosząc się z ziemi. -Włazisz pierwszy.
-Ja? Nie...- Gerard przestał śpiewać. -Mikey powinien tam iść, jego jednoróg właśnie zalicza Azazela, albo na odwrót, powinien go przyłapać na zdradzie i robić mu awanturę, wyzywając w pięciu różnych językach... Cholera, nadaję się na reżysera brazylijskich telenowel!
-Zamknij się i mi pomóż!- krzyknęła na niego Blondit z irytacją.- jeśli nie chcesz tam wchodzić, to musimy narysować pentagram, żeby zwabić Azazela. Przydałby się jakiś stanik, coś, co by go skusiło...
- No to dalej, ściągaj.
-Chyba żartujesz. Jak jesteś taki mądry, to daj swoje gacie.
-Nie...- chciał zaprotestować Gee, ale Blondit nagle zerwała z niego bieliznę.
-O fuj, ty też nosisz macho majtki?- wykrzyknęła.- Mniejsza o to. Potrzebuję krwi.- to mówiąc wyjęła wsuwkę z włosów i dźgnęła go nią agresywnie. Gerard zaczął krwawić i się wydzierać, a Blondit zebrała trochę jego krwi do pojemniczka. Uklękła i narysowała pentagram na podłodze, na środek rzuciła macho majtki i uśmiechnęła się triumfalnie.- Halo, Azazel, no dalej!
Z portalu wyłonił się ten sukinsyn na twarogowej chmurce. Na widok Blondit rozpromienił się.
-Co ty, z nieba się urwałeś?-zdziwiła się Blondit.
-Napisałem dla ciebie piosenkę!- oznajmił Azazel.- Odę do Blondit .
O ma Blondit iskro piekieł
Kocie Azazelskich pól
Szatanie na twym szatańskim progu
Staje Gee natchniony chuj
Mroczność twoja wszystko zaćmi
Zniszczy, co połączył los
Wszyscy ludzie będą braćmi
Tam, gdzie Gee przemówi głos.-Oddawaj nam jednoroga, już dość go wymęczyłeś!- krzyknęła dziewczyna oskarżycielsko.- Jego mąż nas zabije, jeśli go nie odzyskamy.
-Mąż?- Azazel roześmiał się.- Przecież mu tak ze mną dobrze. Pewnie nawet nie chce wracać. Kiedy go pukałem, krzyczał coś o tosterach.
-Wchodzę tam!- zagroziła Blondit, a jako że nie było na to żadnej reakcji, dała nura w portal. Zdezorientowany Gee podążył za nią.
Wypadli prosto w sypialni Azazela.
W piekle jest zimno. A teraz są tam też jednorogi. To znaczy jeden, wrzeszczący ludzkim głosem, jednoróg Mikeya.
-Żyje!- krzyknęła Blondit, widząc przywiązanego do łóżka zwierzaka. -Gerard, odwiązuj go!
Gee rozerwał liny krępujące jednoroga. Ten popłakał się z radości i ulgi.
-Co ci zrobił?- zapytała Blondit. -Albo nie, lepiej mi nie opowiadaj, mogę to sobie wyobrazić... Zwiewamy!
Nagle pojawił się Azazel. Nadal dryfował na twarogowej chmurce.
-Nie uda wam się! -ryknął.
-Dalej! Skaczemy!- zarządziła Blondit. I skoczyli w portal.
Wypadli z powrotem w sypialni Blondit. Dziewczyna otrzepała się z kurzu i wstała.
-Ha! Odbiliśmy cię!- wykrzyknęła triumfalnie. Rozejrzała się wokół siebie.- Oh, cholera. Gdzie jest Gerard?
.
CZYTASZ
Gender Gays /Danger Days/- MCR
FanfictionKościół Franka Dżizasa dla obłąkanych Killjoysów Biuro parafialne otwarte: cały czas liczba słów: 26757 [NAPISANE TYLKO I WYŁĄCZNIE DLA ZABAWY I POŚMIANIA SIĘ, NIE BIERZCIE TEGO NA POWAŻNIE]