Chapter 27- And should I be shocked now?

417 55 86
                                    

Gerard wyszedł z garderoby, ubrany w swój nowy strój. Wyglądał nieco debilnie w podartych szmatach, dziwacznych, średniowiecznych butach i z palem w ręku, ale co z tego. Czuł się wiedźminem.

-Gerardzie, mamy dla ciebie listę zadań do wykonania, abyś prawdziwie stał się wiedźminem- oznajmiła Blondit, rozwijając zwój papieru. -Każdy wyznaczył ci jakieś polecenie. Gdy spełnisz je wszystkie, ochrzcimy cię realnym Geraltem. -podała mu zwój.- Możesz wziąć ze sobą widły lub patelnię, co wybierasz?

-Weź patelnię- doradził Frankie.-Większa powierzchnia jest lepsza do odganiania Mansona-Dendrofila.

Gerard posłuchał sugestii i chwycił wielką patelnię do naleśników. Odebrał listę zadań i z wojowniczym okrzykiem na ustach ruszył w las.

Dopiero po zaszyciu się w cieniu drzew rozwinął zwój i przeczytał:

1. (frankie) wystrugać własny miecz (kształt i kolor dowolny).

2. (Helka) ugotować własną wiedźmińską zupę z dziwnych roślinek i szyszek.

3. (Jenny) ujebać sobie włosy na biało z użyciem naturalnych produktów (wiesz o co chodzi).

4. (Milkyway) znaleźć i oswoić swojego wierzchowca. Nazwać go Plotka albo jak jakaś inna ryba.

5.(Blondit) uszyć macho majtki z pokrzyw.

-To będzie trudniejsze, niż myślałem- powiedział na głos.

Gee musiał zdobyć patyk do wystrugania kija. Walił więc patelnią w drzewo tak długo, aż spadła z niego gałąź, razem z Mansonem!

-Co ty tu robisz?!- wykrzyknął Gerard i przybrał pozycję do ataku. -Nie powienieneś być w willi?

-Będę tam, gdzie moje serce, a moje serce oddało się tej pięknej jodle!- powiedział dendrofil, wskazując na drzewo. -Zobacz, jaka urodziwa!

-Won do willi,  i przynieś mi przy okazji twaróg! Będzie mi potrzebny!- rozkazał Gee. Manson posłusznie uciekł z lasu.

Gerard/Geralt zaczął strugać swój kij. Postanowił zrobić go w kształcie peniska (Frankie będzie dumny, gdy to zobaczy). Odłączył pierwsze zadanie jako wykonane.

Kolejne zapowiadało się trudniej, bo Gerarf nie umiał gotować, a już na pewno nikt go nie uczył robienia zupy z szyszek. Ale wszystkiego trzeba się kiedyś nauczyć. Rozpalił niewielkie ognisko, na jego środku umieścił swoją patelnię. Nalał na nią nieco cieczy (wiecie o jaką ciecz chodzi), dorzucił trawkę (wiecie o jaką trawkę chodzi) i szyszki z jodły. Gdy wywar się podgrzał, skosztował nieco i zwymiotował. Przepyszne.

-Nie nadaję się na kucharza- mruknął, odhaczając kolejne zadanie.

Wtedy wrócił Manson z kilkoma kostkami twarogu. Każda miała przyczepioną plakietę "Marsz feministyczny- WSZYSCY JESTEŚMY Z WAGINY!".

-O cholerka- powiedział Gee. -Bycie wiedźminem ma swoją cenę.  Przynajmniej już nie będę mylony z Rihanną.

Manson pomógł mu nałożyć twaróg równomiernie na jego piękne, czerwone włosy. Gerard prawie płakał z poruszenia. Kochał ten kolor, a teraz miał się z nim pożegnać. Po chwili przy pomocy cieczy (wiecie o jaką ciecz chodzi) zmył twarogową maseczkę. Jego włosy miały śnieżnobiały kolor.

-Wyglądam bosko- powiedział Gee, patrząc w małe lusterko, przyniesione przez jego projektanta. -Brałbym siebie jak dzika wiewiórka.

-Chyba niedźwiedź polarny- mruknął Manson. -Niezbyt stylowy kolor. Nie wyglądasz już jak diva.

-Ja nie wyglądam jak diva?- wkurzył się Gee i zamachnął się patelnią. -Ja zawsze wyglądam jak diva! Ja ci dam!

Manson rzucił się do ucieczki i przez piętnaście minut gonili się po lesie (trening wytrzymałościowy zaliczony). Wreszcie Gee dopadł dendrofila i przywalił mu z całej siły, tak, że ten padł na ziemię. Dopiero wtedy zabrał się za kolejne zadanie.

Oswojenie wierzchowca przyszło mu dość łatwo. Udało mu się natknąć na karego jednoroga.

-Co ty tu robisz?- zapytał go.

-Cicho... Znalazłem wyjście z piwinicy Blondit, ale nie mów jej- powiedziało zwierzę.

-Nie powiem, ale musisz zostać moim wierzchowcem- zaproponował układ.- Nazwę cię Śledź.

-Dlaczego?

-Bo masz być rybą.

-Nic nie rozumiem, ale okej- zgodził się jednoróg. -Tylko chcę makijażystkę i masażystkę dwa razy w tygodniu- zarządał.

-Stoi. A umiesz szyć macho majtki z pokrzyw?- zapytał Gee.

-Kiedyś pracowałem w fabryce macho majtek!- wykrzyknął Śledź. -Umiem to robić doskonale!

-W takim razie mi pomóż.

Razem z jednorogiem Gee uporał się z uszyciem macho majtek w swoim rozmiarze. Przymierzył je od razu.

-Cholera, te pokrzywy mnie parzą w dupę!- wydarł się. 

-Musisz pocierpieć, jeśli chcesz być wiedźminem.- odparł Śledź.

-Ale jak mi penisek spuchnie...

-Zamknij się i wskakuj na mój grzbiet, jedziemy odebrać twojs nagrodę!

.

Gender Gays /Danger Days/- MCROpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz