Chapter 21- They only care if you can bleed

456 68 13
                                    

Na chwilę zapadła niezręczna cicha.

-W ciąży...?- powtórzył Gerard.- Ale z kim...

Zanim ktokolwiek zdążył coś odpowiedzieć, Jednoróg upadł i zaczął wierzgać nogami na wszystkie strony.

-Na tęczę, rodzę!- pisnął.

-No nie, jeszcze tego brakowało!- obruszyła się Blondit. -Szatanie, dlaczego musimy mieć zawsze takiego pecha?

-Chciało ci się odchodzić z piekła, to teraz masz, kochanie- usłyszeli z południa głos Szatana.

-Ten to zawsze musi kogoś zgasić- mruknęła dziewczyna.

-On rodzi, ogarnijcie się!- wykrzyknęła Helena, jak zawsze zachowując trzeźwość myślenia. -Jak dobrze, że mam przy sobie apteczkę!

Ukucnęła przy zwijającym się z bólu jednorogu. Wytrząsnela zawartość swojej torby na podłogę.

-Wody mi odchodzą!- wydzierał się jednoróg, miotając się jak szatan. Mikey upadł na kolana i przytulił się do zwierzaka.

-Będzie dobrze, kochanie, będziemy tatusiami- powtarzał pokrzepiająco.

-Ja będę ojcem! To raczej nie twoje dziecko!- wysapał jednoróg pomiędzy wrzaskami niczym u zarzynanej świni.

-Jak to nie moje?- Mikey wyglądał na zdruzgotanego. Chyba nagle zajarzył sytuację. -Zdradzasz mnie?- zapytał z wyrzutem. -Z kim?- przebiegł wzrokiem po kolegach i zatrzymał się na jednym z nich. -Frank, ty skurwielu!

-Przysięgam na dziewictwo Gee, że go nie tykałem!- bronił się Dżizas.

-Ale ja przecież nie jestem dziewicą!- powiedział Gerard.

-Nosz kurna!- zawył Mikey i ruszył w pogoń za Frankiem, który zwiał z pokoju w podskokach.

-Przyj!- nakazała Helka jednorogowi.

Zwierzak nie mógł zaprotestować. Po serii wrzasków i kopnięć jednorogowi udało się wypchać z siebie małe coś. Coś o czarnej sierści, różowej grzywie i ogonie oraz... Dwóch, zakrzywionych w górę jak u diabła rogach.

-To szatanorożec!- wykrzyknęła Blondit. -Myślałam, że one wyginęły!

-Moje dziecko!- powiedział jednoróg. Przytulił pysk do swojego potomka.- Mój kochany... Ał!- wrzasnął nagle.- Chyba... idzie kolejny!

-Kolejny?-jęknęła Helena.- Przecież konie rodzą jednego...

-Chyba, że przespały się z Azazelem- wtrąciła Blondit.

-Nie spaliśmy ani minuty!- zapewnił jednoróg. Krzyknął z bólu.- To mnie rozrywa!

Helena nie zastanawiając się długo dobyła swojego skalpela i rozcięła brzuch jednoroga, który zawył jeszcze głośniej. Już o chwili wydał na świat kolejnego źrebaczka- tym razem wyglądającego normalnie, ślicznego, tęczowego jednorożka. Szczęśliwy matek płakał ze wzruszenia i bólu, przytulając swoje dzieci.

-Jaki podobny do Mikeya!

-Trzymam te wszystkie jednorogi w piwnicy, do cholery, a jak jeden uciekł, to od razu się rozmnożył-mruknęła Blondit.

Urocza chwila nie mogła jednak trwać wiecznie.

-Zabiję cię!- usłyszeli krzyk z korytarza.- Zabiję i upiekę zwłoki w tosterze...!

-...który rozwaliłem!

-Zginiesz! Zginiesz marnie!

-Mikey, chodź tu! To chyba jednak twoje dziecko!- zawołała Helena. Wrzaski nagle ustały. Milky Way wpadł z powrotem do pokoju i zobaczył jednoroga i szatanoroga.

-Kurde no, jestem zbyt nieodpowiedzialny, by być ojcem!- powiedział płaczliwie.

-Przynajmniej się przyznał- zauważył Ray.- To pierwszy krok na drodze do wyzdrowienia...

Ale Mikey nie wytrzymał i już po chwili tulił swoje dzieci. Czy raczej dziecko.

-Helka, skąd wiesz, że ten tęczowy jest Mikeya?- zapytała cicho Blondit, patrząc na szczęśliwych rodziców.

-Ma siusiaka. Mikey też ma siusiaka. To wystarczy...- odpowiedziała Helena, zbierając swoje narzędzia z podłogi.- Poza tym tylko on ma taką zrytą duszę, aby przekazać tęczowe geny potomstwu...

-moje słodkie jednorożki
Lepsze prawie niż pierożki
Prześliczne i kochaniutkie
Chociaż rogi jeszcze krótkie
Mają pyszczki po swym tacie
Będzie im ładnie w krawacie
-Śpiewał dzieciom Mikey.

-Nie chcę wam przerywać chwili czy coś, ale jednoróg nadal ma ropruty brzuch- wtrąciła delikatnie Helena. Jednoróg spojrzał w dół i zobaczył swoje flaki na podłodze wokół rozciachanego bebecha.

-Tęczowi bogowie!- wykrzyknął i poderwał się na nogi. Nie była do dobra decyzja.- Gdzie jest moja nerka?!

-Nie ruszaj się! Mikey, trzymaj go! -Helka dopadła pacjenta i możliwie jak najszybciej umieściła jego organy z powrotem na ich miejscu. Po chwili jednoróg był już zszyty do kupy i mógł wrócić do cieszenia się z dzieci.

-Mam dziwne przeczucie, że przez te szatanorogi będzie tu jeszcze gorzej...- mruknął Ray ze zrezygnowaniem.

.

Gender Gays /Danger Days/- MCROpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz