Rozdział 4

4.5K 137 2
                                    

Już jutro wielka impreza u mojego chłopaka, po lekcjach umówiłam się z Agnes na zakupy, bo musiałam dobrze wypaść, nie chciałam źle wyglądać przy Joe, a on zawsze wygląda jak ósmy cud świata, więc nie miałam innego wyjścia jak kupić nową sukienkę.

Została mi jeszcze jedna lekcja polskiego i mogłam iść szaleć po sklepach. Niestety ostatnią lekcję musiałam przetrwać bez mojej przyjaciółki, która właśnie cierpiała na znienawidzonej chemii.

Kiedy weszłam do klasy wszystkie miejsca były już zajęte, oprócz jednego. Ostatnią rzeczą jaką pragnęłam było dzielenie ławki z Dylanem, największym bad boyem w szkole, może był przystojny, ale był też największym wrogiem Joe. Nie wiem o co im poszło, że tak się nienawidzili, zawsze kiedy pytałam mojego chłopaka o jego konflik z Dylanem zmieniał temat i mnie zbywał.

Nie miałam innego wyjścia jak usiąść z nim w ławce, jakbym wiedziała, że nie będzie wolnych miejsc przyszłabym wcześniej zamiast stać w łazience i czesać włosy.

-Mogę?- zapytałam ciemno włosego chłopaka, który był wpatrzony w swój telefon.

-Taa- odpowiedział nawet na mnie nie patrząc, było widać, że jest mu wszystko jedno i ma gdzieś kto z nim siedzi.

Zaczęła się lekcja i nauczyciel zaczął dyktować pojęcia na najbliższy sprawdzian. Mój kolega z ławki niczego nie zapisał, nawet nie zwracał uwagi na nauczyciela, ciekawszy dla niego był oczywiście telefon. Zastanawia mnie jak Dylan to robi, że na lekcjach nigdy nie uważa, chyba nawet nie ma żadnego zeszytu, a ma najlepsze oceny w całej klasie.

-Joe się wścieknie - odezwał się Dylan, zaskoczył mnie, bo przez 30 minut nie powiedział do mnie ani jednego słowa.

-O co Ci chodzi?- nie wiedziałam jak mam to zrozumieć.

-Siadłaś ze mną w jednej ławce, a każdy w tej szkole wie, że ja i Joe się nie znosimy.

-Nie było innego miejsca, musiałam usiąść z tobą.

- Twojego chłopaka nie będzie obchodzić to, że nie było innego miejsca i nie będzie słuchał twoich wyjaśnień jak się o tym dowie -powiedział i pierwszy raz odkąd z nim usiadłam spojrzał mi w oczy - Uważaj Eleno.

-Słucham?

-Ja Cię tylko ostrzegam- kiedy to mówił zadzwonił dzwonek oznaczający koniec lekcji.
Nawet nie zdąrzyłam się odezwać, a Dylana już nie było w sali. O co w ogóle mu chodziło? Ostrzega mnie przed moim chłopakiem, a sam jest największym postrachem szkoły. Pewnie to jego kolejny plan na wkurzenie Joe, ale ja nie nabiorę się na te jego kłamstwa. Wiem, że może Joe wkurzy się za to, że siedziałam z tym dupkiem, ale na pewno mnie zrozumie i nie będzie mi robił z tego powodu żadnych problemów.

***

Przed szkołą zobaczyłam moją przyjaciółkę, która stała oparta o swój czerwony samochód i próbowała rozwinąć lizaka Agnes jest uzależniona od jedzenia lizaków. Zawsze mówiłam jej o wszystkim co działo się w moim życiu, lecz teraz stwierdziłam, że nie powiem jej o sytuacji z Dylanem, bo nie było o czym mówić. On chciał tylko zaszkodzić Joe, ale niestety mu się nie udało, ponieważ nigdy nie uwierzę w to, że mój chłopak może mi coś zrobić, a tym bardziej nie będe przejmować się gadaniem jakiegoś kretyna, który nie ma własnego życia tylko wtrąca się w czyjeś.

-No Elena już myślałam, że nie zaszczycisz mnie swoją obecnością - powiedziała dziewczyna i włożyła do ust niebieskiego lizaka.

-Przepraszam- powiedziałam ze skruchą w oczach- Musiałam jeszcze zabrać klucze od domu z szafki.

-No dobra, powiedzmy, że Ci wybaczam - odpowiedziała z uśmiechem - A teraz wsiadaj już do samochodu, bo jak tak dalej pójdzie to spędzimy całe piątkowe popołudnie w galerii.

Przez całą drogę Agnes opowiadała mi o jakimś chłopaku, który zaczął jej się podobać i tak się złożyło, że będzie on na imprezie u Joe, więc już wiedziałam, że moja przyjaciółka będzie tak długo chodzić po sklepach, aż nie znajdzie idealnej kreacji, która zwróci uwagę Kevina tak właśnie miał na imię obiekt jej westchnień.

Kiedy dotarłyśmy na miejsce przez jakieś 15 minut Agnes szukała wolnego miejsca na parkingu. Wcale nie zdziwiło mnie to, że w galerii jest tylu ludzi, w końcu zaczął się weekend.

Po odwiedzeniu dwóch sklepów znalazłam odpowiednią dla siebie sukienkę. Była w kolorze ciemnego błękitu, sięgała mi do połowy uda i miała grube ramiączka zamiast rękawów. Właśnie o taką sukienkę mi chodziło, była idealna. Niestety Agnes była bardziej wybredna, chodziłyśmy po sklepach już trzy godziny, a na każdą przyniesioną przez ekspedientkę sukienkę blondynka tylko kręciła głową, nawet jej nie przymierzając.

-Agnes proszę Cię zdecyduj się wreszcie, nie mam już siły i jestem głodna.

-Może byś mi pomogła zamiast tylko marudzić - odpowiedziała ze złością.

-Może ta- wzięłam pierwszą lepszą sukienkę z wieszaka i podałam przyjaciółce - Jest czerwona będzie ładnie wyglądać z twoimi blond włosami.

Agnes stała i przyglądała się kreacji w mojej dłoni. Chyba ta sukienka nie była tak ładna jak mi się wydawało.

-Dobra odwiesze ją...

-Nieee ta sukienka jest piękna. Boże dziękuje Ci za najlepszą przyjaciółkę na całym świecie - Agnes rzuciła mi się na szyję, śmiejąc się przy tym jak opętan.

Po zakupach postanowiłyśmy pójść coś zjeść, na szczęście w galerii było dużo stanowisk, gdzie podawali jedzenie, więc nie musiałyśmy nawet wychodzić z budynku.

Zajęłam nam stolik, a Agnes poszła zamówić jedzenie, nie wiem jak ona to robiła, ale zawsze wiedziała na co mam ochotę, nie miałam wątpliwości, że i tym razem moja przyjaciółka przyniesie coś naprawdę pysznego.
Po 10 minutach dziewczyna wróciła z dwiema tortillami, podwójnymi porcjami frytek i szejkami czekoladowymi.

-Cześć, to ty jesteś Elena, prawda? - zapytała dziewczyna, która nagle pojawiła się przy naszym stoliku - Jesteś dziewczyną Joe?

-Tak - odpowiedziałam zdziwiona z frytką w ustach, której nie zdążyłam połknąć.

-Jestem Lucy - dzieczyna wyciągneła do mnie rękę, którą uścisnęłam - Chodziłam kiedyś z Joe, pewnie nic Ci o mnie nie mówił.

-Nie, nic - odpowiedziałam - Ale czego ty ode mnie chcesz?

-Nic od Ciebie nie chcę, tylko chciałam Ci powiedzieć żebyß uważała na Joe, pewnie myślisz teraz, że twój chłopak jest kochany i opiekuńczy, a to znaczy, że nie widziałaś jeszcze prawdziwego Joe.

- O czym ty mówisz? Dlaczego tak go oczerniasz, zrobił Ci coś?

-Nie mogę Ci nic więcej powiedzieć, bo może to się dla mnie źle skończyć, ale proszę Cię nie wierz w każde jego słowo, po prostu bądź ostrożna - kiedy to powiedziała szybko odeszła i zniknęła w tłumie ludzi przebywających w galerii.

Jednego dnia dwójka ludzi ostrzega mnie przed moim chłopakiem. Może to wszystko co mówili było jednak prawdą? Może powinnam obawiać się mojego chłopaka? Jeśli Lucy mówiła to wszystko, aby mnie ochronić to co takiego mógł zrobić jej Joe, że tak bardzo bała mi się powiedzeć coś więcej?

Musiałam się dowiedzieć o co chodzi, ale jeszcze nie wiedziałam jak mam to zrobić, bo przecież jak zapytam o to Joe i okaże się, że to tylko kłamstwa to mnie wyśmieje, a jak to jednak prawda to nie chce myśleć co mógłby mi zrobić.



Zostawiajcie gwiazdki i komentarze jeśli opowiadanie wam się podoba ⭐

ON jest moją NADZIEJĄOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz