Rozdział 22

2.9K 86 1
                                    



- Mikroelementy, to pierwiastki chemiczne występujące w bardzo małych ilościach, niezbędne do życia i rozwoju organizmów.
Makroelementy, podobnie jak powyżej, jednak elementy te występują w znacznie większych ilościach.

Kolejna nudna lekcja biologii. Nie wierzę, że jeszcze rok temu kochałam ten przedmiot, a znienawidziłam go przez zmianę nauczyciela.
Pani Whitman, to staruszka, która z pewnością już dawno powinna przejść na emeryturę. Kobieta jak zawsze stoi na środku klasy w swojej spódnicy do kostek, choć jest upał na dworze i mówi, ciągle mówi. Jej lekcje są nie ciekawe i każdy z nudów śpi oparty o swoją ławkę. Pani Whitman jednak,  nie przeszkadza w opowiadaniu tak ciekawych rzeczy jakimi są mikroelementy. Chciałabym, to zrozumieć, ale ta kobieta skutecznie mi to uniemożliwia. Nie mogę nic zrozumieć z jej bęłkotu i wydaje mi się, że ona sama też już nic nie rozumie.

- Zabijcie mnie, albo sama to zrobię - mówi Agnes, która siedzi obok mnie, a raczej leży na ławce z zarzuconymi włosami na twarzy.

-Jeszcze tylko... - spoglądam na zegarek wiszący za nauczycielką - 15 minut.

- Nie wytrzymam - mówi blondynka z rozpaczą w głosie i próbuje podnieść się do pozycji siedzącej - Chodźmy do domu. Teraz. Już.

- Musimy wytrzymać.

Do końca szkoły został już nie cały miesiąc. Przez to, że ostatnio opuściłam trochę lekcji, tak samo jak Agnes, obiecałyśmy sobie, że wytrzymamy ten ostatni tydzień, a później tak jak większość uczniów odpuścimy sobie lekcje, na których i tak już nic nie będzie się działo i przyjdziemy tylko po świadectwo.

- Spotykasz się dzisiaj z Dylanem ? - blondynka podparła sobie głowę na jednej ręce i utkwiła we mnie swój świdrujący wzrok.

- Nie wiem - odpowiadam - Od wczoraj nie gadaliśmy. Przez ostatni tydzień wydaje mi się, że te zawody, to całe jego życie i tylko tym się zajmuje. Nawet nie wiem czy jest dzisiaj w szkole.

- Jak to wszytko się skończy pewnie Ci to jakoś wynagrodzi - powiedziała z hytrym uśmiechem.

- A ty idziesz dzisiaj na mecz z Maxem? - jak najszybciej chce zmienić temat. Nie mam siły, ani ochoty rozmawiać o Dylanie.

- Mieliśmy iść - widze, że zdenerwowało ją to pytanie i już żałuję, że je w ogóle zadałam - Jak zawsze się pokłóciliśmy, podarłam te cholerne bilety i wyrzuciłam je do kosza.

- Czy wy w końcu pójdziecie na randke? - pytam ze śmiechem - Która to już próba? 8 czy 10?

Od niezapomnianego wieczoru, kiedy razem z Agnes pojechałyśmy do garażu, moja koleżanka prawie każdą wolną chwilę spędza z Maxem. Cały czas się kłócą, ale na kilometr widać, że coś ich do siebie przyciąga i to tylko kwestia czasu, kiedy uda im się pójść na randkę bez dodatkowej sprzeczki i będą parą.

- A czy ty pójdziesz na prawdziwą randkę z Dylanem?

Nadal nie wiem co jest pomiędzy mną a brunetem. On cały czas spędza w garażu i razem z chłopakami naprawia samochód, a ja czuję się jak dodatkowy problem i wolę zostać w domu niż namawiać go na spotkanie ze mną. Co prawda widzimy się w szkole i wtedy Dylan nie odstępuje mnie na krok i cały czas trzyma moją dłoń, ale nie jestem pewna, czy dobrze zrobiłam wpraszając się do jego życia. Może lepiej byłoby dać mu odejść, niż teraz zadręczać się pytaniami, czy on naprawdę coś do mnie czuje. Jestem głupia, bo gdy dałabym mu odejść moje serce pękłoby z tęsknoty za nim, a tak chociaż przez chwilę czuje, że on jest mój i żadna dziewczyna nie ma do niego prawa. Cholerna egoistka.

- Elena idziesz? - usłyszałam głos przyjaciółki. Przez to wszystko nawet nie zauważyłam, że zadzwonił dzwonek i już prawie nikogo nie ma w sali.

ON jest moją NADZIEJĄOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz