Rozdział 32

1.9K 63 0
                                    

- Dlaczego nie powiedziałaś, że tu będziesz ? - zapytał.

- Dlaczego nie powiedziałeś mi o zawodach? Paul nie powiedział, gdzie mnie zabiera.

- Nie powinnaś z nim nigdzie jeździć - odpowiedział wściekle wyrzucając ręce w powietrze.

- Ma mi zaufać, a jak cały czas będe mu się stawiała, to nie będzie chciał nawet ze mną rozmawiać.

- Dobra przestańmy się kłócić - odpowiedział po dłuższej chwili ciszy.

- Dobry pomysł - podeszłam do niego i wtuliłam twarz w jego szyję, obejmując go rękoma w pasie - Tęskniłam za tobą Dylan.

- Też za tobą tęskniłem kwiatuszku - wyszeptał w moje włosy i jeszcze bardziej mnie do siebie przyciągnął.

Pewnie stalibyśmy tak przez pare godzin, jednak usłyszeliśmy coraz głośniejsze krzyki ludzi na zewnątrz i trąbienia klaksonów samochodów.

- Muszę już iść - chłopak ucałował czubek mojej głowy i podszedł do drzwi - Wyjdź za parę minut, nikt nie może zauważyć nas razem.

- Dylan - powiedziałam kiedy miał już wychodzić - Nie daj się zabić - wyszeptałam.

- Nie dam - odpowiedział i zniknął za drzwiami.

Odczekałam parę minut i wyszłam z zadymionego klubu na zewnątrz. Cały tłum zbierał się przy krawędziach trasy, która prowadziła w nie oświetlone przez latarnie ulice. Z trudem przepchałam się przez grupe pijanych i krzyczących ludzi i stanęłam przy Koksie.

- Już jestem - powiedziałam do niego.

- Paul Cię szukał - odpowiedział - Idź do niego, jest przy samochodzie.

Nie wiedziałam, czego może ode mnie chcieć, ale bez słowa sprzeciwu ruszyłam do jego auta. Kątem oka widziałam, jak Dylan cały czas obserowował każdy mój krok.

- Paul - powiedziałam do odwróconego do mnie plecami chłopaka - Chciałeś coś ode mnie ?

- Tak, wsiadaj do samochodu - zamknął maskę auta i wytarł dłonie o swoje dzinsowe spodnie.

- Słucham? - zapytałam, bo sama nie wiedziałam czy dobrze usłyszałam.

- Wsiadaj do auta, jedziesz ze mną.

- Jaa... nie mogę - zaczęłan się jąkać.

- Możesz, a nawet musisz - chłopak wsiadł na miejsce kierowcy i patrzył na mnie z niecierpliwością.

Zanim wsiadłam do środka, ostatni raz spojrzałam na Dylana, na którego twarzy widziałam przerażenie. Tak samo jak ja, nie wiedział o co chodzi Paulowi i po jaką cholerę każe mi ze sobą jechać.

- Po co to wszystko? - zapytałam, kiedy siedziałam już w aucie - Chcesz mnie zabić?

- Tak Elena, chcę Cię zabić - odpowiedział poważnie - I siebie przy okazji też.

- To po co, każesz mi ze sobą jechać?

- Musisz mi udowodnić, że jesteś teraz po mojej stronie - powiedział i spojrzał w stronę Dylana - Widzisz jego minę? Jest wściekły i zazdrosny. Na pewno teraz nie da rady mnie pokonać.

- To wszystko tylko po to, żeby Dylan nie mógł się skupić na zawodach i żebyś ty mógł wygrać?

- Mniej więcej - położył jednął dłoń na kierownicy a drugą na kluczyku, który włożył do stacyjki - Lepiej zapnij pasy.

Trzęsącą ręką zapiełam pasy tak jak radził mi Paul. Nagle na środek ulicy wyszła młoda dziewczyna w skąpym ubraniu z flagą w ręku.

- To będzie najlepsza przejażdżka w twoim życiu - usłyszałam głos Paula wyłaniający się z warków gotowych do startu samochodów.

- Chyba mam inne zdanie - kiedy to mówiłam wszystkie auta ruszyły z piskem opon, a w tym nasze, a ja tylko mogłam zacząć modlić się o przeżycie.

***

- I podziałało - powiedział brunet.

Podniosłam na niego wzrok, którym w tym momencie mogłabyn go nawet zabić. Nogi trzęsły mi się jak galareta, a trzęsące dłonie musiałam mocno zacinąć, żeby przez przypadek nie zacząć okładać bruneta po twarzy.

Paul otworzył przede mną drzwi swojego mieszkania i wpuścił mnie przodem. Po wygranych zawodach powiedział, że dzisiaj nocuję u niego i nawet nie mogę się sprzeciwić. Zaczynała mnie męczyć, ta cała sytuacja z udawaniem jego najlepszej przyjaciółeczki. Chłopak nie okazał się wcale taki zły, ale wolałabym wrócić już do Dylana, Agnes, Maxa i móc decydować kiedy wracam do domu, a kiedy nie.

- Co podziałało? - zapytałam i zdjełam z nóg, strasznie niewygodne buty, które kazał mi założyć...

- Dylan sobie odpuścił ten wyścig - odpowiedział z uśmiechem - Nie wiedziałem, że tak łatwo da mi wygrać, musiałaś dla niego wiele znaczyć.

- Gdyby tak było, nie zdradziłby mnie z moją najlepszą przyjaciółką.

- Nie przejmuj się, jeszcze się na nim zemścisz, a ja Ci w tym pomogę - chłopak usiadł obok mnie i wziął do ręki pilota włączając przy okazji telewizor - Dylan O'brien, jeszcze będzie przepraszał Cię na kolanach i błagał o wybaczenie.

Brawo Elena jesteś genialnym kłamcą - pomyślałam.

- Co to? - zapytałam kiedy brunet rzucił na moje kolana białą koperte.

- Wygrana z zawodów jest twoja - odpowiedział.

- To twoje pieniądze...

- Mam je dzięki tobie - nachylił się w moją stronę, aż poczułam jego jaśminowe perfumy - Wygramy jeszcze więcej, ale musimy grać do tej samej bramki.

Szybko wstałam z kanapy, aby uniknąć bliższego spotkania z twarzą Paula i podeszłam do mojej torebki, która została w przedpokoju.

- Też mam coś dla ciebie - powiedziałam kiedy wróciłam do salonu z czarnym pudełeczkiem w dłoni - Miałam dać Ci to jutro, ale nie wiem czy zdażyła by się dobra okazja.

- Co to ? - zapytał zaskoczony.

- Otwórz - uśmiechnełam się na tyle, ile byłam w stanie z siebie wydusić - Wszystkiego Najlepszego - krzyknęłam, kiedy otworzył pudełeczko.

- Skąd wiedziałaś ? - zapytał i założył na ręke srebrny zegarek.

- Koks mi powiedział - skłamałam.

- Dziękuje - odpowiedział - Poczekaj tu, a ja zrobię nam coś do jedzenia - dodał i wyszedł do kuchni.

Szybko wstałam z kanapy i znalazłam w mojej torebce telefon od Maxa, na którym wystukałam wiadomość.

Nowa wiadomość do : PIZZA 🍕

Nigdy się na was nie zawiodłam, pizza była pyszna, wszystko zgodnie z waszym planem ;)

Wcale nie pisze smsów do pizzeri, aż tak zdesperowana nie jestem, żeby jedyną możliwością smsowania, była pizzeria. Pod nazwą PIZZA krył się tymczasowy numer Maxa. Miałam wysyłać do niego zaszyfrowane wiadomości, czy wszystko się udało i czy nie mam problemów. Na razie nie mam innej możliwości na kontakt z przyjaciółmi, a ta dziwna wiadoność miała ich uświadomić o tym, że dałam Paulowi zegarek, a on się nie zorientował, że to jednocześnie podsłuch, a nie zwykłe urządzenie pokazujące godzinę.

Jak na razie wszystko szło gładko, aż sama się zdziwiłam, że ten postrach ulicy - Paul, tak łatwo da mi się omotać. Mogę mieć jedynie nadzieję, że on nie ma własnego planu. Proszę tylko o to, żeby wszystko skończyło się po naszej myśli i żeby nasza pułapka nie okazała się pułapką na nas samych.

ON jest moją NADZIEJĄOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz