Z całej siły pchnęłam, wielkie przeszklone drzwi. Od razu poczułam piękny zapach świeżo zaparzonej kawy, aż ogarnęła mnie ochota na jedną filiżankę, choć na zewnątrz było ponad trzydzieści stopni. Całe wnętrze zatopione było w dzwiękach muzyki lecącej z radia i gwaru prowadzonych rozmów. Kawiarnia Sweet Bun utrzymana była w klimacie lat 60. Ściany miały kolor jasnego błękitu, a podłoga zrobiona była z czarno białych kafelek, które wyglądem przypominały szachownicę. Goście kawiarni mogli usiąść na czerwonych, skórzanych sofach, lub przy barze na wysokich stołkach. Na suficie umieszczony, był duży wiatrak, który dawał chwilę ochłodzenia, dzięki czemu nie chciało wychodzić się z kawiarni, na to piekło panujące na zewnątrz. Kelnerki jeździły na rolkach między stolikami i zbierały kolejne zamówienia, albo przynosiły już gotowe dania. W całym pomieszczeniu panował mały chaos, bo akurat trafiłam na godzinę szczytu - lunch. Teraz wszyscy zrobili sobie przerwę by coś zjeść i chwilę odpocząć.
Podeszłam do wielkiego baru, który rozciągał się przez pół lokalu i usiadłam na wysokim, skórzanym krześle.
- Dzień dobry, co podać? Gorąco polecam dzisiejsze danie dnia czyli hamburger, frytki, cola i babeczka czekoladowa gratis - podniosłam wzrok i zauważyłam młodą blondynkę z notesem i długopisem w ręku, która czekała, aż coś zamówię.
- Nie będe nic zamawiać - powiedziałam - Przyszłam na rozmowę o pracę do Pani Alice.
- Aha - powiedziała tylko i odjechała na swoich rolkach, głośno żująć przy tym gumę.
- Nie przejmuj się nią. Nie obchodzi ją nic oprócz nowego koloru szminki - powiedział chłopak za barem. Dopiero teraz zauważyłam, że ktoś tam w ogóle jest - Jestem Matt.
- Elena - uśmiechnęłam się do niego - Jest może Pani Alice? Jestem z nią umówiona.
- Alice jest u siebie - odpowiedział - Chodź zaprowadzę cię do niej.
Zeskoczyłam z barowego stołka i podążyłam za młodym chłopakiem. Przeszliśmy przez wachadłowe drzwi, które znajdowały się za barem. Ominęliśmy kolejne drzwi, które były uchylone, dzięki czemu zauważyłam, że właśnie tam jest kuchnia. Puszysty mężczyzna z białą kucharską czapką na głowie i przewiązanym w pasie fartuchem właśnie posypywał różową posypką czekoladowe babeczki.
Matt zaprowadził mnie przez korytarz do ostatnich drzwi i bez pukania wszedł do środka.
- Alice, ta dziewczyna przyszła na rozmowę o pracę - wskazał na mnie palcem i wyszedł z pomieszczenia, udając się z powrotem do przyjmowania zamówień za barem.
- Jesteś Elena, prawda? - zapytałam mnie kobieta siedząca za biurkiem. Prawdę powiedziawszy spodziewałam się, że właścicielka będzie wygladała bardziej elegancko. Natomiast Alice miała na sobie koszulkę na ramiączkach dżinsowe szorty i białe trampki, jej blond długie włosy związane były w niechlujnego kucyka. Nie dawałam jej więcej niż 30 lat, jej twarz była jasna i bez jakiejkolwiek zmarszczki.
- Tak - odpowiedziałam.
- Dobrze, usiądź - wskazała na fotel przed biurkiem - Masz już jakieś doświadczenie w byciu kelnerką?
- Szczerze to nie, ale szybko się uczę i mogę pracować nawet w soboty i niedziele.
- A dlaczego chcesz dostać tą pracę?
- Chce zarobić sobie trochę własnych pieniędzy, żeby nie musieć ciągle prosić o nie rodziców.
Mogłam jeszcze wspomnieć, że chcę uciec z pustego domu, kiedy nie ma rodziców, bo mimo ochrony nadal boję się, że Paul coś mi zrobi - ale zostawiłam to dla siebie. W końcu chciałam dostać pracę, a nie spowodować wezwanie policji przez Panią Alice.
CZYTASZ
ON jest moją NADZIEJĄ
Roman pour AdolescentsProszenie o pomoc największego bad boya ? Myślałam, że ta historia może mieć tylko złe zakończenie, jednak tym razem było inaczej. Dylan mnie uratował i zmienił moje życie. Dzięki niemu zrozumiałam co znaczy prawdziwy strach i dowiedziałam się jak...