Rozdział 14

3.4K 108 4
                                    



Nowa wiadomość od Dylan :

Błagam Cię, porozmawiajmy.

Nowa wiadomość od Dylan :

Przepraszam Elena. Dobrze wiesz, że nie chciałem tego powiedzieć.

Nowa wiadomość od Dylan :

Przynajmniej powiedz mi, czy u Ciebie wszystko w porządku. Martwie się.

Nowa wiadomość od Dylan :

Zrobie wszystko, żebyś ze mną porozmawiała. Nie poddam się tak łatwo.

Nowa wiadomość od Agnes :

Dzisiaj po szkole, przyjdę do Ciebie. Masz powiedzieć co się dzieje. Masz powiedzieć mi prawdę.

Od czterech dni nie chodzę do szkoły. Cztery dni temu Agnes zabrała mnie zapłakaną z pod domu Dylana. Przez cztery dni, nie wychodze z łóżka i myśle tylko o jednym, o nim.

Pare razy już słyszałam, że ktoś ma złamane serce. Moje jest w znacznie gorszym stanie. Dylan nie złamał mi serca, on je zmiażdżył na małe kawałeczki, które wbijają się w moje ciało od wewnątrz i tylko czekam na moment, w którym się wykrwawie i już nic nie będe czuć.

Nie wiedziałam, że to może, aż tak bardzo boleć. Wszystko przez słowa wypowiedziane w złości. Niestety, kiedy jesteśmy zdenerwowani najczęściej mówimy prawdę. Dylan powiedział co myśli. Zaczynałam wierzyć, że może on na prawdę chce czegoś więcej, zaczynałam dażyć go czymś więcej niż wdzięczność. Jeden wieczór zepsuł wszystko, co było między nami.

Leżę w łóżku, tak jak przez ostatnie dni. Powiedziałam mamie, że źle się czuje i dlatego pozwoliła zostać mi w domu. Nie jestem gotowa, żeby tam pójść i spojrzeć mu w oczy, nie jestem gotowa na jego wyjaśnienia, bo i tak wiem, że nie mam na co liczyć.

Nagle moje rozmyślenia przerywa dzwonek do drzwi. Rodziców nie ma, więc sama muszę zejść na dół i je otworzyć. Powoli zwlekam się z łóżka i schodzę na dół. Kiedy otwieram drzwi, widzę za nimi małą blondynkę z reklamówką w ręce.

- Pogotowie od złamanych serc przybyło - wykrzyknęła z uśmiechem i weszła do środka - Mam lody, ciastka i czekolade - macha mi przed twarzą torbą pełną jedzenia i wchodzi na górę do mojego pokoju.

- Skąd wiesz, że mam złamane serce?- pytam i siadam obok Agnes na łóżku.

- Gadałam z Dylanem - odpowiada - On też nie jest w najlepszym stanie.

- Nie obchodzi mnie to - zabieram blondyce pudełko z lodami i zaczynam wpychać je sobie do ust, mam nadzieje, że to pomoże, ale jednak nie. Nadal czuje to samo - smutek i tęsknote.

- Jak Dylan Cię nie obchodzi, to dlaczego nie chodzisz do szkoły? Dlaczego siedzisz w piżamie, jak jest już południe?

- Jestem chora - odpowiadam i spuszam wzrok, mam nadzieje, że nie zauważy jak kłamię.

- Chora? - kładzie dłoń na moim czole - Nie masz gorączki. Nie wyglądasz na chorą, tylko na zranioną.

- Przestań - mówię szeptem - Masz racje, nie chodze do szkoły, bo boję się spotkania z Dylanem.

- Powiedz mi co się stało w domu Dylana - mówi - Dlaczego płakałaś?

Opowiadam jej wszystko od początku do końca. Jest moją przyjaciółką, ona jedyna będzie wiedziała co mam zrobić. A samo, to że mogę komuś powiedzieć co się stało, sprawia, że czuję ulgę, jednak ból nadal nie znika.

- Myślę, że to wszystko co powiedział, to przez nerwy. Rozmawiałam z nim, on chce Ci wszystko wyjaśnić. Powinnaś go wysłuchać.

- A jak on powie mi to, czego najbardziej się boję?

- Czego się boisz Elena?

- Boję się, że nie ma szans żeby nasz związek stał się prawdziwy. - jeszcze pare tygodni temu nie powiedziałabym, że mogę czuć coś do takiego chłopaka jakim jest Dylan. Każdy wiedział, że jego dziewczyny były tylko przygodą na jedną noc. Kiedy lepiej go poznałam zrozumiałam, że on potrafi się o kogoś troszczyć i martwić, a teraz wszystko się zepsuło.

- Powinnaś dać mu szansę, na wyjaśnienia, nawet jeśli powie, że nic do Ciebie nie czuje - złapała mnie za dłoń i mocno ścisnęła - Choć i tak jestem pewna, że nie jesteś dla niego obojętna.

- Skąd możesz to wiedzieć? - zapytałam.

- Jakbyś go nie obchodziła, to nie chodziłby dzisiaj za mną całą przerwe i wypytywał, czy u Ciebie wszystko dobrze, czy Joe Cię już nie nęka.

- Pytał o mnie? - byłam zdziwiona, że zdobył się aż na rozmowę z Agnes. Dylan nie lubiał pokazywać swojej bezsilności, a rozmowa z moją przyjaciółką, jest potwierdzeniem, że nie wie jak ma do mnie dotrzeć.

- Dzisiaj już nie rozmawiajmy na temat Dylana - powiedziała blondynka i wstała z mojego łóżka - Idziemy na imprezę.

- Imprezę? Nigdzie nie idę.

- Musisz iść ze mną. To impreza u Willa, a sama nie pójdę.

- Willa? Tego mięśniaka z drużyny koszykarskiej?

- Tak. Will to mój nowy cel. Proszę, proszę Elena, chodź ze mną.

- Pod jednym warunkiem - uśmiechnęłam się chytrze.

- Jakim? - zapytała z ciekawością w oczach.

- Ta czekolada jest już moja - wskazałam palcem na całą tabliczkę czekolady, leżącą na moim łóżku - Zjem ją sama, ty wcale nie dostaniesz.

- Ojj dobra niech stracę - powiedziała ze śmiechem i przytuliła mnie, tak jak to umie, tylko najlepsza przyjaciółka.

- Ojj dobra niech stracę - powiedziała ze śmiechem i przytuliła mnie, tak jak to umie, tylko najlepsza przyjaciółka

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
ON jest moją NADZIEJĄOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz