Rozdział 38

2K 63 1
                                    

Dylan P.O.V

- Przepraszam - wyszeptała dziewczyna, kiedy syknąłem z bólu i pogładziła mnie dłonią po twarzy.

- Nic się nie stało - odpowiedziałem i pocałowałem jej rękę, wtedy Elena znów zaczęła opatrywać mi rany na twarzy, których dorobiłem się dzięki Paulowi.

Od naszego wyjścia z domu Paula, minęły zaledwie dwie godziny. Nadal czuliśmy napięcie i adrenalinę. Joe nie miał, żadnych wieści od ojca, więc nawet nie wiedzieliśmy, czy możemy być pewni, że chłopak trafił do aresztu. Podobno policja od dłuższego czasu szuka Paula, kolejna dziewczyna oskarżyła go o gwałt i znaleźli się świadkowie, którzy widzieli jak Paul handluje narkotykami. Nie zabiłem go tylko dlatego, że Joe i Max byli niemal pewni, że brunet trafi do więzienia. Dożywocie jest dużo gorszą karą od śmierci.

- I co ? - zapytałem Joe, który właśnie wszedł do pokoju. Po jego minie mogłem wnioskować, że nie ma dobrych wiadomości.

- Dodzwoniłem się do ojca - odpowiedział - mają wszystkich, oprócz Paula. Nie było go w mieszkaniu.

- Jak to ? - krzyknęła Elena i wstała na równe nogi - Przecież postrzeliłam mu nogę, nie mógł sam uciec.

- Ktoś musiał mu pomóc - odezwała się Agnes.

Nie mogłem uwierzyć, że ten koszmar nadal trwa. Po tym wszystkim co się stało miałem nadzieje, że to już koniec. Jak przez mgłę pamiętam, kiedy Elena poprosiła mnie o pomoc z Joe. Teraz ta historia jest całkiem inna. Nie mamy problemów z jej byłym chłopakiem, on stał się teraz naszym przyjacielem. Naszym problemem  jest Paul, człowiek niezrównoważony i gotowy zrobić wszystko, żeby się na nas zemścić. Ryzykowałem pozwalając Elenie z nim pogrywać, bałem się jak cholera, że coś jej zrobi. Teraz ona chciała uratować mnie przed popełnieniem błędu przez, który mogłem trafić do więzienia. Tyle już wycierpieliśmy i poświęciliśmy, a okazuje się, że to jeszcze nie koniec. Nie możemy żyć jak kiedyś, czuć się bezpiecznie.

- Kto mógł pomóc mu uciec? - krzyknęła moja dziewczyna - Mają jego koleżków, nikt z nas przecież mu nie pomógł, nawet Jessica. Poszła z nami do tego mieszkania, bo chciała się na nim zemścić za to co jej zrobił, jak ją potraktował. Może pomógł mu ktoś, kogo nie znamy?.

- Z czasem na pewno się tego dowiemy - byłem niemal pewien, że Paul się u nas zjawi. Będzie chciał zemsty, nie odpuści mi, to wszystko nie skończy się póki, któryś z nas nie umrze.

~~•°•~~•°•~~•°•~~•°•~~•°•~~•°•~~

Powoli wysiadłem z auta, wciąż bolały mnie żebra i głowa. Paul nieźle mnie skopał i mogłem się tylko cieszyć, że czegoś mi nie złamał.

- Powinniśmy pojechać do szpitala - powiedziała, kiedy znowu syknąłem z bólu.

- Nie trzeba kwiatuszku - odpowiedziałem i złapałem jej zimnął dłoń - Nic mi nie jest.

- Widzę jak się krzywisz z bólu - weszliśmy na taras jej domu i stanęliśmy przy drzwiach - Może zostaniesz u mnie ?

- Wiesz, że nie mogę. Muszę dowiedzieć się, gdzie on jest.

- Zostaw to policji - wyszeptała - On jest niebezpieczny, boję się że znowu coś Ci zrobi. Dzisiaj mógł Cię zabić.

- Tak łatwo bym mu się nie dał - odpowiedziałem - A policja, go nigdy nie znajdzie. Już od paru lat próbują i nadal im nie wychodzi.

- Przynajmniej obiecaj mi, że pójdziesz do lekarza.

- Jak to wszystko się skończy, to pójdę - przybliżyłem się do niej i pocałowałem - Zamknij drzwi i okna. Joe będzie Cię przez całą noc pilnował - spojrzałem na czarny samochód mojego przyjaciela.

- Może lepiej, żeby spał u mnie w domu, a nie męczył się w samochodzie - odpowiedziała z uśmieszkiem.

- Po moim trupie - pocałowałem ją w czoło i otworzyłem drzwi domu - Dobranoc kochanie.

- Dobranoc Dylan - odpowiedziała i weszła do środka, poczekałem, aż usłyszę jak Elena zamyka drzwi na klucz i powoli zeszłem ze schodów, kierując się w stronę auta Joe.
Kiedy chłopak zobaczył, że do niego idę wysiadł z samochodu i odpalił papierosa.

- Myślałem, że rzuciłeś - pokręciłem przecząco głową, kiedy wyciągnął w moją stronę pudełko z fajkami.

- Bo rzuciłem, ale sytuacja zmusza mnie do palenia.

Oparłem się o maskę samochodu i spojrzałem na dom Eleny, w jej oknie świeciło się światło i tak jak jej kazałem było zamknięte, a rolety zasłonięte.

- Masz nie spuszczać oczu z jej domu - powiedziałem do przyjaciela, który oparł się o auto zaraz obok mnie.

- Nie spuszczę, nie musisz się o nią martwić. Lepiej jedź już do garażu - powiedział, zgniutł podeszwą buta papierosa i wsiadł do swojego samochodu.

~~•°•~~•°•~~•°•~~•°•~~•°•~~•°•~~

Zatrzymałem swój samochód przed wielkim, wielo piętrowym budynkiem. Wszędzie świeciło się światło, a ze środka słychać było głośną muzykę. Przeszłem przez wysypany żwirem podjazd i przekroczyłem próg garażu, w którym nie byłem od miesiąca. A jeszcze do niedawna, nazywałem to miejsce moim domem, teraz miałem inne życie, innych ludzi wokół, z którymi chciałem tworzyć prawdziwy dom.

- Hej stary, dawno Cię tu nie było - powiedział jakiś chłopak, którego nawet nie znałem - Dzięki, że uratowałeś to miejsce.

- Nie ma za co - odpowiedziałem i uścisnąłem jego dłoń. Przez to całe zamieszanie z Paulem kompletnie zapomniałem, że wygrałem wyścig i zdobyłem pieniądze na garaż. Dzięki temu, ludzie nie będą musieli się stąd wynosić. Ja raczej więcej tutaj nie zajrzę.

- I co ? - zapytałem Maxa, kiedy w końcu udało mi się go znaleźć między samochodami i tłumem ludzi.

- Nic - odpowiedział - Nikt nic nie wie. Tak jakby Paul zapadł się pod ziemię.

- Cholera jasna - krzyknąłem. Miałem już tego wszystkiego dość. Chciałbym móc wrócić do domu, albo pojechać do Eleny i obejrzeć z nią jakiś film, jak każdy inny normalny nastolatek.

- Powiedziałeś jej ? - zapytał Max i spojrzał mi w oczy - Nie powiedziałeś.

- Nie chciałem jej straszyć - odpowiedziałem i spuściłem wzrok.

- Powinna wiedzieć.

- Co miałem jej powiedzieć?  "Elena, skarbie dostałem wiadomość od Paula. Ma zamiar zabić Ciebie i mnie" ?

- I tak się dowie - Max pomożył mi dłoń na ramieniu i zmusił do tego, żebym na niego spojrzał - Powiedź jej.

- Nie dowie się. Zabije Paula, wtedy wszyscy będziemy bezpieczni - odpowiedziałem i zacząłem kierować się do wyjścia.

Zrobię wszystko, żeby ochronić Elenę, nawet dla niej zabije.

ON jest moją NADZIEJĄOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz