Rozdział 29

2K 69 0
                                    

Dzisiaj moja praca w kawiarni, ograniczyła się do stania za barem i od czasu do czasu nalania komuś kawy. Mimo, że był piątek i początek weekendu w kawiarni świeciło pustkami. Pierwszy raz odkąd tu pracuję, a to już ponad tydzień, nigdy nie było tu tak pusto. Pewnie winowajcą braku gości, była pogoda. Piękne słońce i ani kropli deszczu. Ludzie wyjechali z miasta i odpoczywają, a ja niestety dostałam piątkową zmianę, znienawidzoną przez cały personel. Nagle dzwonek zabrzęczał co oznaczało, tylko jedno. Nowy gość. Spojrzałam w stronę wejścia i ujrzałam starszego mężczyznę. Wyglądał na faceta po piędziesiątce, piwny brzuszek i łysiejąca głowa, która świeciła się jak kurze jajko.

- Uważaj na niego - powiedziała Madison, blondynka pierwszy raz się do mnie odezwała, chyba muszę zapisać to w kalendarzu - To stary buc, cały czas marudzi. Nie pozwól, żeby wytrącił Cię z równowagi.

- Dzięki za ostrzeżenia, powinnam sobie z nim poradzić - uśmiechnęłam się do dziewczyny i skierowałam w kierunku "starego buca"

- Dzień doby, jestem Elena i dzisiaj będe pana obsługiwać. Co podać?

Mężczyzna leniwie podniósł na mnie wzrok i dopiero jak dobrze mi się przyjrzał, odpowiedział na moje pytanie. Jak można nazwać to zwykłą odpowiedzią.

- Może ty mi powiesz co powinnienem zamówić? Ty tu pracujesz, a nie ja.

- W takim razie mogę panu zaproponować Szarlotkę z lodami waniliowymi...

- Nie lubię lodów, zęby mnie bolą od słodyczy - przerwał mi.

To sztuczne zęby też wrażliwe na zimno i słodycze ? - pomyślałam.

- To może najlepsza pizza w mieście. Dzisiaj jest z salami pieczarkami...

- Fuu jak ktoś może jeść salami? - zaczął pluć na stolik, który jeszcze 10 min temu czyściłam - Wiesz, że salami robione jest z osła?

- To może po prostu frytki - czułam, że zaraz wybuchnę, ale nie mogę dać mu satysfakcji, że wygrał ten pojedynek.

- Chcesz mnie dziewucho wpędzić do grobu? Frytki to sam tłuszcz, zaraz mi wątroba nawali, albo jeszcze coś gorszego.

- To może pan sam zdecyduje co by chciał zjeść? - powiedziałam przez zaciśnięte zęby - W menu...

- Chcę pierogi z truskawkami i do tego wodę z cytryną - odpowiedział, bez zaglądania do karty.

Szmaciarz od poczatku wiedział, co chce zamówić, a ja się musiałam tyle z nim męczyć.

- Oczywiście. Zaraz przyniosę zamówienie - powiedzialam ze sztucznym uśmiechem.

- I wytrzyj ten stolik - powiedział, kiedy już odchodziłam od jego stolika - już podłoga w moim domu jest czystsza.

- Jakby pan na niego nie pluł, też byłby czysty - rzuciłam do "starego buca" i pomaszerowałam do kuchni.

***

Nowa wiadomość od : Dylan ❤

Gotowa? 😢

Do : Dylan ❤

Zaczynajmy ten cyrk 😷

Dokładnie o 18:45 stanęłam w miejscu, gdzie umówiłam się z Dylanem. Usiadłam na ławce w miejskim parku i czekałam na bruneta. Po pięciu minutach zobaczyłam jak chłopak wolnym krokiem z rękami w kieszeniach idzie w moja stonę. Wciągnęłam głęboko powietrze i zmusiłam moje ciało do wstania.

Teraz nie mogę się wysofać, powtarzałam w myślach jakby to miało jakoś pomóc.

- Cześć kwiatuszku - powiedzial Dylan, a ja od razu rzuciłam się na niego z pięściami i zaczęłam okładać po klatce.

- Wszystko wiem ty dupku - krzyknęłam ze łzami w oczach - Ona mi wszystko powiedziała.

Muszę przyznać, że niezła ze mnie aktorka.

- Uspokój się - krzyknął chłopak i złapał moje nadgarstki - Co się stało?

- Jeszcze śmiesz mnie o to pytać? - próbowałam wyrwać ręce z jego uścisku, ale był silniejszy - Zdradziłeś mnie z Agnes !!!

Dylan zaczął kręcić przecząco głową i wzmocnił uściak na moich rękach, które zaczynały mnie już boleć.

- Dlaczego nic nie mówisz ? - krzyknęłam - Ty tchórzu - wyrwałam się z jego uścisku i zaczęłam rozmasowywać czerwone ślady po jego palcach.

- Przepraszam - powiedział.

- Przepraszam? - zaśmiałam się - A wsadź sobie te przeprosiny. Z nami koniec.

Odwróciłam się od Dylana i zaczęłam kierować w stronę domu.

- Wybacz mi - krzyczał za mną - Elena, błagam.

- Idź do tej zdziry - odkrzyknęłam - Ona Cię na pewno przyjmie z otwartymi ramionami.

Szłam szybko do domu, wycierając rękawem bluzy mokre policzki. Pewnie wyglądałam okropnie z rozmazanym tuszem na policzkach i czerwonymi oczami, ale wygląd w tym momencie był dla mnie najmniej ważny. Właśnie zerwałam z Dylanem, nasz związek chyba był najkrutszym związkiem świata, trwał cztery dni. Naszczęście to jeszcze nie koniec.

- Brawo. Przynajmniej dwóch przydupasów Paula was widziało. Wszystko mu wyśpiewają - usłyszałam glos Maxa w słuchawce, którą miałam w uchu.

- Elena jednak lekcje teatralne Ci się przydały - usłyszałam szczęśliwy pisk Agnes - ale z tą zdzirą, to tylko żartowałaś?

- Oczywiście, że żartowałam - zaśmiałam się.

- Elena - usłyszałam głos na usłyszeniu, którego najbardziej mi zależało - Przepraszam.

- Ja też przepraszam - wyszeptałam w nicość i nadal byłam wpatrzona w drogę przede mną. Nikt nie mógł wiedzieć, że się komunikujemy.

- Dobra, dobra skończcie - znowu usłyszałam głos Maxa - Teraz najważniejsze. Telefon do Paula. Elena jak będziesz już w domu, to zadzwoń do niego, ale ze swojego telefonu, ten który Ci dałem służy Ci tylko do kontaktu z nami. Jest na karte, nikt go nie namierzy i możemy być pewni, że Paul nie założy Ci w nim podsłuchu.

- Ok Max, wiem. Nie zawale tego.

- Dobra, to ja idę zrobić naleśniki, bo czuję że zgłodnieje zanim rozpocznie się główny punkt planu - powiedziała Agnes.

- Nienawidzę Cię - krzyknął brunet - robisz naleśniki, akurat teraz, kiedy nie mogę się z robą spotkać przez ten cholerny plan?

- Max? Chyba coś przerywa - powiedziała Agnes - Halo czy ktoś mnie słyszy? Te słuchawki to jakiś złom.

- Wszyscy Cię słyszą - powiedział Max - Nie udawaj...

- Mogłeś załatwić nam lepszy sprzęt, a nie teraz zwalasz wine na mnie za te zakłucenia.

Wyłączyłam moją słuchawkę, żeby już nie słuchać ich sprzeczki. Weszłam do domu i od razu skierowalam się do łazienki. Wszystko może poczekać nawet rozmowa z Paulem, teraz całą moją uwagę przykuwała możliwość wzięcia goracej kąpieli.

ON jest moją NADZIEJĄOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz