Rozdział 33

2K 72 0
                                    

Moja "przyjaźń" z Paulem trwa już parę tygodni i jak na razie wszystko idzie po naszej myśli. Max może bez problemu podsłuchiwać chłopaka, a ja w jego obecności nie czuję się tak najgorzej jak myślałam. Okazało się nawet, że mamy wspóle tematy i czasami zdarzało nam się obejrzeć razem jakiś film, ale to nie oznacza, że to PAUL. Ten sam, który jeszcze niedawno zagrażał mi i moim przyjaciołom, w sumie nadal jest w stanie zrobić nam krzywdę. Jeden niewłaściwy krok, a wszystko się zawali, a my możemy przepłacić to życiem.

Podeszłam do biurka, na którym leżał wibrujący telefon. Na ekranie wyświetlił się nieznany numer. Po dłuższym zastanowieniu, nacisnęłam zieloną słuchawkę.

- Słucham - powiedziałam niepewnie.

- Cześć Elena - usłyszałam po drugiej stronie - Mam dla Ciebie niespodziankę.

- Joe? - nie możliwe, żeby do mnie zadzwonił, w końcu mieliśmy się wcale nie kontaktować - Nie możesz do mnie dzwonić. Max powiedział...

- Max kazał mi do Ciebie zadzwonić - odpowiedział.

- Coś się stało? - zapytałam przestraszona - Paul zrobił komuś krzywdę?

- Wszystko jest w porządku, spokojnie.

- To po co, do mnie dzwonisz?

- Jak już mówiłem, mam dla Ciebie niespodziankę.

- Nie mam ochoty na twoje głupie żarty...

- To nie żart - odpowiedział - Przyjadę po Ciebie o 19. Ładnie się ubierz.

Zanim zdążyłam coś powiedzieć, usłyszałam charakterystyczne pikanie, świadczące o zakończeniu połączenia. Wiedziałam, że chłopak zrobił to specjalnie, żebym, nie miała szans nie zgodzić się na jego głupie pomysły. Joe dobrze wiedział o naszym planie, bo sam go wymyślił razem z Dylanem i Maxem, a teraz może wszystko zepsuć. Świadomość, że Max wie o tym wszystkim trochę mnie uspokajała, ale byłam świadoma tego, że mój były chłopak mógł kłamać i wcale brunet nie kazał mu do mnie zadzwonić.

***

Punktualnie o 19 pod moim domem stanął samochód Joe. Wyszłam przed dom w czarnej sukience przed kolano i skórze w takim samym kolorze. Szybko wsiadłam do auta i spojrzałam na chłopaka, który szczerzył się od ucha do ucha.

- Co to ma być ? - krzyknęłam zdenerwowana.

- Powinnaś zacząć od Cześć Joe jak dawno się nie widzieliśmy. Co u Ciebie słychać?

- Cześć. Jak mi zaraz nie powiesz o co chodzi, to walnę Cię w twarz - powiedziałam to ze szczerym uśmiechem na ustach i czekałam na jego odpowiedz.

- Niestety zabroniono mi mówić, gdzie jedziemy i po co - sięgnął ręką do schowka i wyjął z niego czarną przepaskę - Musisz zawiązać sobie to na oczach.

-Słucham?

- To nie mój pomysł - uniusł ręce w obronnym geście.

- Dobra, ale jedźmy już. Chce wiedzieć, kto za tym stoi.

Po jakichś 10 minutach samochód się zatrzymał, a Joe wysiadł, żeby pomóc mi dojść na miejce. Stwierdził, że nie mogę zdjąć jeszcze opaski, a on doprowadzi mnie do celu. Bez słowa sprzeciwu pozwoliłam mu się poprowadzić w nieznanym kierunku. Kiedy poczułam na twarzy, powiew cieplejszego powietrza wiedziałam, że weszliśmy do jakiegoś pomieszczenia.

- Możesz zdjąć opaskę - usłyszałam głos za sobą.

Zdjęłam czarny materiał z moich oczu i zobaczyłam, że jesteśmy w restauracji. Jednak teraz, nikogo tu nie było i wszędzie paliły się małe świeczki.

- Gdzie my jesteśmy ? - zapytałam chłopaka, który stał za mną.

- Miłego wieczoru - odpowiedział i wyszedł z restauracji.

Zostałam całkiem sama, nie wiedziałam nawet dokładnie gdzie jestem i po co w ogóle Joe mnie tu przywoził.
Wyjęłam z torebki telefon i już chciałam zadzwonić do chłopaka i powiedzieć, żeby wrócił po mnie i zawiózł do domu, ale usłyszałam znajomy głos, który sprawił, że miałam ciarki na całym ciele.

- Wyłącz telefon kwiatuszku - powiedział, a ja z niedowierzaniem patrzyłam wprost na niego. Stał z lampką wina w czarnym garniturze i uśmiechał się do mnie.

- Dylan - powiedziałam drżącym głosem.

- Nie przywitasz się ze mną ? - zapytał i podszedł do mnie. Przyciągnął moje ciało do siebie i powoli pocałował w usta.

- Przecież nie możemy się spotykać - powiedziałam, kiedy się od siebie oderwaliśmy - Co z planem?

- Plan został zawieszony, ale niestety tylko na dzisiaj.

- Jak Paul się o tym dowie...

- Max i Agnes go śledzą, wyjechał dzisiaj z miasta.

- Nadal może się dowiedzieć, ktoś może nas zobaczyć.

- Obiecuje, że nic złego Ci się przez to nie stanie - odpowiedział i wziął moją twarz w dłonie - Tęskniłem za tobą i nie mogłem znieść tego, że nawet nie mogę Cię dotknąć, powiedzieć Ci jak bardzo Cię kocham.

- Nadal nie powiedziałeś jak bardzo mnie kochasz - zauważyłam.

- Nie? - zapytał zdziwiony.

- Nie.

- Kocham Cię ponad własne życie, moja miłość nie zna granic i jestem w stanie zrobić wszystko, żebyś ty kochała mnie w taki sam sposób.

- Nie musisz nic robić, bo ja już tak Cię kocham Dylan.

***

- Od kiedy tak nie lubicie się z Paulem ? - zapytałam kiedy zjedliśmy już kolację i zostało nam już tylko, trochę wina do wypicia.

Dylan spojrzał na mnie z pod swoich długich rzęs i po krótkiej chwili milczenia, w końcu zdecydował się odpowiedzieć na moje pytanie.

- Nie lubimy się od zawsze, rywalizacja w wyścigach nie pozwalała nam się polubić - na chwilę przerwał, żeby znowu zacząć mówić - A ochotę na zemstę mam od paru lat, od... momentu kiedy on zabił mojego przyjaciela.

Patrzyłam na niego i nie wiedziałam, co powiedzieć. Niczego w tym wszystkim nie rozumiałam. Dopiero teraz mogłam zrozumieć, że tu nie chodzi o jakieś głupie zawody i pieniądze, tylko o coś poważniejszego. Stawką jest życie. Patrzyłam na bruneta i nic nie mówiłam, może dlatego, że nie miałam nic do powiedzenia, a może dlatego że bałam się odezwać.

- Od małego trzymałem się z Maxem Joe i Mikem - zaczął - Kiedyś Mike startował w jednym wyścigu i był tam też Paul. Na ostatniej prostej Paul zobaczył, że nie ma szans wyprzedzić Mike i specjalnie zepchnął go z drogi. Od razu zadzwoniliśmy po karetkę, ale nie zdążyli.

- Paul powinien siedzieć za to w więzieniu - wydusiłam z siebie.

- Tak - odpowiedział - Składaliśmy zeznania dziesiątki razy, było wielu świadków, ale i tak nie został skazany, a my jeszcze zostaliśmy oskarżeni o nielegalne wyścigi.

- Jak możliwe jest, że policja przymknęła na to oko?

- Paul ma wszędzie wtyki, nawet w policji. Ojciec Joe próbował nam pomóc, ale nic z tego nie wyszło.

W głowie krążyło mi tylko jedno pytanie. Nie chciałam wypowiadać go na głos, bo bałam się odpowiedzi, którą już i tak znałam. Widziałam ją w oczach Dylana.

- Chcesz zabić Paula - wyszeptałam, pewna tego co chce zrobić Dylan.

- Taki mam zamiar kwiatuszku.

💬🌟??

ON jest moją NADZIEJĄOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz