Rozdział 30

1.9K 73 0
                                    

Wzięłam do ręki telefon i wystukałam dziewięcio cyfrowy numer. Dłonie strasznie mi się trzęsły, ale udało mi się wcisnąć zieloną słuchawkę. Pierwszy sygnał, drugi, trzeci... może to zły numer? Boże, niech ten numer będzie zły...

- Wiedziałem, że zadzwonisz - usłyszałam pewny siebie głos.

- Tak ? - powiedziałam nie pewnie. Przecież, to nie możliwe, że się domyślił.

- Tak - odpowiedział - Teraz tak samo jak ja nienawidzisz Dylana. Razem mamy nad nim przewagę.

- Mamy dużą przewagę - odpowiedziałam - Możemy się spotkać? Chciałabym porozmawiać z tobą w cztery oczy.

- Za godzinę przyjedzie po Ciebie kierowca i przywiezie Cię do mnie - powiedział i za chwilę mogłam usłyszeć tylko sygnał, oznaczający zakończenie połączenia.

Klęknęłam obok łóżka i wyjęłam z pod niego pudełko od Maxa. Znalazłam jego unowocześniony telefon i wybrałam jedyny numer na liście kontaktów.

- Anna, słucham - usłyszałam po drugiej stronie.

- To ja - odpowiedziałam.

- Nie znam nikogo o imieniu  " To ja "

Muszę dopisać do mojej listy "do zrobienia" zabicie jednej małej blondynki.

- Fiona.

- Ooo cześć - powiedziała szczęśliwa - co tam?

- Udało się - krzyknęłam - Nabrał się.

- Nie rozumiem - odpowiedziała.

- Ryba złapała przynęte, ryba złapała przynęte - wypowiedziałam głupią formułkę.

Kto wyślił te głupie hasła? A już wiem ! Agnes i Max.

- Udało się - krzyknęła do kogoś - Kristoff i Shrek bardzo się cieszą - powiedziała ciszej - zadzwoń jak już będzie po wszystkim. Bez odbioru.

Wyjęłam kartę z telefonu i wszystko z powrotem wrzuciłam do pudełka i schowałam pod łóżkiem.

Za godzinę najgorsza część planu. Muszę zrobić wszystko, tylko... nie nawalić.

***

- Gdzie idziesz Elena ? - usłyszałam głos mamy, kiedy miałam już wyjść z domu - Umówiłam się z... kolegą.

- Z Dylanem ? - uśmiechnęła się - Może zaprosisz go do nas na obiad.

No tak ona o niczym nie wie.

- Rozstałam się z Dylanem - odpowiedziałam.

- Jak to ? Co się stało?

- To długa historia - poprawiłam moją torbę na ramieniu i otworzyłam drzwi - Opowiem Ci wszystko jak wrócę. Pa mamo.

Zamknęłam szybko drzwi, żeby moja kochana mama nie mogła mnie zatrzymać i skierowałam się w stronę czarnego sportowego auta, które stało na chodniku przed moim domem.

- Cześć - powiedziałam kiedy wsiadłam już do środka i zobaczyłam, że moim kierowcą okazał się młody chłopak - Jestem Elena...

- Wiem kim jesteś - odburknął - Wszyscy wiedzą.

- Tak, a co ...

- Na wszystkie pytania odpowie Ci Paul, a teraz siedź cicho.

Chyba nie lubi rozmawiać z innymi ludzmi, śmierdzący gbur.

Resztę drogi przesiedziałam z buzią na kłódkę, nie wiedziałam do czego może być zdolny ten palant, kiedy się go zdenerwuje i wolałam nie dowiadywać się tego na własną ręke.

Wysiedliśmy z samochodu, a chłopak zaczął kierować się do jednego z mieszkań. Poznałwałam tą okolicę, byliśmy w centrum miasta. Jak na Paula, spodziewałam się jakiejś ciemnej nory w lesie, a nie ekskluzywnego mieszkania, na które wszyscy zwracają uwagę.

Weszliśmy na górę pod drzwi z numerem 93. Nie wiem dlaczego nie mogliśmy pojechać windą te pare pięter, a nie męczyć się na schodach, ale bałam się odezwać do mojego kierowcy i szłam za nim bez gadania.

Chłopak zapukał i po chwili Paul otworzył nam drzwi. Ubrany był w zwykły szary dres, białą koszulkę i miał w ręku do połowy wypite piwo.

- Jest i mój długo oczekiwany gość - powiedział - Dzięki Kevin, możesz już iść - zwrócił się do chłopaka - Napijesz się czegoś? - zapytał kiedy weszłam już do środka.

- Nie przyszłam tu na pogaduszki i herbatkę.

Musisz być stanowcza, nie daj po sobie poznać, że kłamiesz - przypomniałam sobie w myślach słowa Dylana.

- No tak - odpowiedział i usiadł na kanapie - Słyszałem co Dylan Ci zrobił...

- Porozmawiajmy raczej o tym co ja teraz mogę zrobić Dylanowi - przerwałam mu.

- Już wiem, dlaczego tak spodobałaś się temu szczylowi - zaśmiał się - Biedny Dylcio ma słabość do dziewczyn, które będą nim rządzić. Mi też się to w tobie podoba, ale nie pozwalaj sobie na zbyt wiele.

Poczułam jak cała krew odpywa z mojej twarzy i jak się nie uspokoję, to zaraz zemdleje.

- Ty nie jesteś taki jak Dylan - powiedziałam spokojnie - Wiem, że muszę okazać Ci szacunek, żebyś ty zrobił to samo wobec mnie.

- Cieszę się, że się rozumiemy - wypił łyk piwa - A teraz konkrety. Ty zdradzasz mi wszystkie plany Dylana jakie znasz i jakie będziesz w stanie poznać, a ja pomogę Ci się tak na nim zemścić, że już nigdy o tobie nie zapomni i będzie żałował każdej przykrości, którą Ci zrobił.

- Nie będe ukrywać, że taki układ mi się bardzo podoba.

Chłopak wstał z kanapy i podszedł do mnie z wyciągniętą dłonią, którą uścinęłam na znak zawarcia umowy.

- Tylko pamiętaj - wysyczał jeszcze bardziej ściskając moją ręke - Jak mnie zdradzisz i zrobisz coś przeciwko mnie, gorzko tego pożałujesz.

- Rozumiem - wyszeptałam.

- No to chyba czas, na to żebyś poznała moich kumpli - puścił mnie i uśmiechnął od ucha do ucha - Muszą wiedzieć, że teraz jesteś po naszej stronie i że nie mogą zrobić Ci krzywdy.

🌟💭 ???

ON jest moją NADZIEJĄOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz