Rozdział 36

2K 69 5
                                    


Dylan P.O.V

Leżałem na zimnej podłodze, a z mojej wargi lała się krew. Chciałem się podnieść, ale wszelkie próby kończyły się tym, że z powrotem upadałem na ziemię. W głowie mi szumiało, a obraz przed oczami rozmazywał. Jednak nadal dobrze słyszałem, szyderczy śmiech. Śmiech osoby, którą miałem zamiar zabić, a teraz to on zabije mnie jak nie wymyślę jakiegoś dobrego rozwiązania, z tej cholernej sytuacji.

- No zabij mnie - krzyknąłem zachrypniętym głosem - Na co jeszcze czekasz?

- Chcę nacieszyć się tą chwilą - odparł i zaczął przechadzać się po pomieszczeniu - Naprawdę nawet w najpiękniejszych snach, nie wyobrażałem sobie takiego zakończenia. To piękne, że leżysz teraz u moich stóp i błagasz o litość.

- Wcale nie chcę, twojej litość. Zabij mnie Paul i skończmy tą szopkę.

Znowu próbowałem się podnieść, ale pulsujący ból w nodze, mi na to nie pozwolił. Jedyne co mi zostało, to czekanie na śmierć.

- Śmierć z moich rąk, byłaby dla ciebie zbawieniem - odpowiedział - A ja chcę żebyś cierpiał, rozumiesz ? - Paul kucnął obok mnie i patrzył na mnie, z tym swoim idiotycznym uśmieszkiem na ustach. To nie tak miało wyglądać. To on miał leżeć na ziemi i to ja miałem go zabić. A nie na odwrót.

- Mam dla Ciebie prezent Dylan - powiedział - Na pewno będziesz zaskoczony - wstał i otworzył metalowe drzwi - Chodź skarbie.

Kiedy zobaczyłem kto wszedł do środka, moje serce aż stanęło ze strachu. Wcześniej nie bałem się śmierci, wiedziałem, że kiedyś mnie dopadnie. Paraliżował mnie strach kiedy wiedziałem, że może stać się coś osobie, którą kocham.

- Elena ? - wyszeptałem, miałem nadzieję, że to tylko moja podświadomość i przede mną wcale nie stoi dziewczyna mojego życia, tylko obca osoba.

- Tak właśnie - powiedział zadowolony Paul - To twoja Elena. Twój cały świat. Ktoś doniósł mi, że Elena tak naprawdę się z tobą nie rozstała i to wszystko było jednym wielkim kłamstwem, a ja nie lubię jak się mnie okłamuje, więc teraz dowiem się jaka jest prawda - Paul wyciągnął z pod paska od spodni nabity pistolet i dał go Elenie - No dalej mała, zabij go i udowodnij, że jesteś ze mną. A jak nie, to oboje zginiecie. Normalnie prawie jak Romeo i Julia.

Spojrzałem na dziewczynę, która wzięła do ręki pistolet i obróciła go w dłoni. Tak jakby chciała go dobrze obejrzeć, zanim odda strzał. Na jej twarzy, nie mogłem dostrzec żadnych emocji. Wyglądała jakby ta sytuacja była dla niej codzienną, nudną rutyną.

- Chciałam zemścić się na Dylanie - powiedziała do Paula - To była prawda i to mam zamiar zrobić.

Zobaczyłem jak wyciąga rękę z bronią i pociąga za spust...

4 godziny wcześniej

- Dylan zbieraj się - usłyszałem głos przyjaciela, który właśnie wszedł do mojego pokoju bez pukania.

- Nie nauczyła Cię mamusia pukać? - zapytałem.

Chłopak spojrzał na mnie znudzony i wyszedł z pomieszczenia. Po paru sekundach, usłyszałem pukanie do drzwi.

- Proszę - krzyknąłem.

- No zbieraj się, dostałem od Joe adres zawodów. Mamy 30 minut, żeby tam dojechać.

- Nie mogłeś tak od razu? - zapytałem wściekły i zacząłem szukać kluczyków od samochodu.

- To ty masz problem z tym, że nie zapukałem.

ON jest moją NADZIEJĄOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz