Rozdział 23

2.7K 82 3
                                    

Dylan mocno obejmował mnie w pasie, tak jakby bał się, że zaraz ktoś mnie od niego zabierze i zrobi mi krzywdę. Widzę jak męczy go fakt, że godzinę temu ktoś próbował mnie udusić gołymi rękoma. Też się boję i to strasznie, w końcu nie codziennie ktoś próbuje mnie zabić. Jednak chce udawać przed chłopakiem, że nie jestem przerażona i moje dłonie nie trzęsął się jak galareta ze strachu, że ta sytuacja może się powtórzyć.

- Możesz mnie już póścić - powiedziałam, kiedy podeszliśmy pod jego mieszkanie, które wynajmował razem z Maxem - I dlaczego nie zakryłeś mi oczu? Ja i Agnes miałyśmy nie wiedzieć gdzie mieszkacie.

- Po pierwsze, to Max jak zwykle przesadza, a to że ty i Agnes będziecie wiedzieć gdzie mieszkamy przyniesie nam same korzyści - chłopak przekręcił klucz w zamku i położył dłoń na klamcę od drzwi - A po drugie... już nigdy Cię nie zostawie, nie pozwolę żeby stała Ci się krzywda. To wszystko moja wina, gdybym Cię nie zostawił samej...

- Przestań - złapałam jego twarz w dłonie i spojrzałam w te czekoladowe oczy - To nie jest twoja wina. Winna jest osoba, która na mnie napadła, a nie ty. Masz się za to nie obwiniać. Rozumiesz?

Dylan pokiwał lekko głową, pocałował mnie w czoło i otworzył przede mną drzwi do jego mieszkania.

Weszłam do środka i pierwszą rzeczą która przykuła moją uwagę, były białe adidasy z różowymi sznurówkami, które stały w korytarzu. Nie zainteresował mnie wygląd tych butów. Kiedy zobaczyłam je jakiś rok temu od razu je znienawidziłam. Były okropne. Kto normalny nosi białe buty, które mają różowe sznurówki? Bez zastanowienia jestem w stanie wskazać taką osobę.

I kiedy weszłam z Dylanem do salonu wcale się nie pomyliłam. Na skórzanej kanapie siedział Max a razem z nim Agnes. Widać było, że nawet nie zauważyli, że ktoś wszedł do domu. Chłopak szeptał coś na ucho blondynce, a ta wybuchała śmiechem.

- Nie przeszkadzamy? - zapytał Dylan.

W duchu cieszyłam się, że nie przyłapaliśmy ich na gorszych rzeczach.

- Elena co ty tutaj robisz? - zapytała Agnes, kiedy tylko odsunęła się od Maxa i przeniosła na nas swój zdziwiony wzrok.

- Właśnie miałam zapytać Cię o to samo.

- No wiesz, ja i Max...  rozmawiamy - wydukała.

Byłam zła na moją przyjaciółkę. Nie za, to że spotkała się z Maxem. Nawet trochę mnie to cieszyło. Chłopak po dłuższym poznaniu okazywał się naprawdę miły i mogłam mu zaufać, że nie skrzywdzi Agnes. Byłam zła, bo blondynka najwyraźniej chciała ukryć przede mną fakt, że się z nim spotyka. Zawsze mówiłyśmy sobie wszystko, trakuję Agnes jak siostrę. A ona teraz chciała ukryć przede mną tak ważną sprawę.

- Boże, co Ci się stało? - wykrzyknęła blondynka kiedy zdjęłam kaptur z głowy, który zakrywał większość moich siniaków na szyi.

- Ktoś ją dusił - powiedział Dylan i usiadł na kanapie, obok swojego przyjaciela - Ogłuszyli mnie, żebym nie mógł jej pomóc. Nie mogłem nic zrobić, to...

- Rozmawialiśmy o tym - powiedziałam do Dylana - Ktoś mnie dusił, ale nie chciał mnie zabić, bo z pewnością już bym była martwa. Chcieli nas nastraszyć.

- I się im udało - powiedziała Agnes, podeszła do mnie i zaczęła oglądać fioletowe znaki, które zostawił napastnik.

- Zostawili napis na ścianie - dodał brunet - Muszę wycofać się z zawodów, to nikomu nic się nie stanie.

- Ale tego nie zrobisz - powiedziałam stanowczo i usiadłam na jednym z foteli.

- Nie pozwolę Cię skrzywdzić - Dylan położył dłonie na karku i opuścił głowę, żeby nie patrzeć mi w oczy - Drugi raz nie popełnię tego samego błędu. Jestem pewien że to sprawka Paula, chce tak samo bardzo wygrać te wyścigi jak ja i nie cofnie się przed niczym.

ON jest moją NADZIEJĄOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz