Rozdział 27

2.2K 78 3
                                    

- Zbierasz zamówienia od gości i zanosisz je na kuchnię - mówił Matt, a ja przynajmniej próbowałam wszystko zapamiętać - Kiedy usłyszysz dzwonek, to znaczy, że danie jest gotowe i możesz zanieść je klientom. Wszystko jak na razie rozumiesz ? - zapytał z uśmiechem.

- Tak, jasne - skłamałam.

- Tu jest ekspres - pokazał na urządzenie stojące na barze - Jest łatwy w obsłudze, to na pewno sobie z tym poradzisz.

- Na pewno - odpowiedziałam z uśmiechem.

- To chyba już wszystko wiesz, a reszty nauczysz się w praktyce - Matt rozejrzał się do okoła i spojrzał znowu na mnie - i nie zwracaj uwagi na Madison. Jest dla wszystkich wredna, więc się nie przejmuj.

- Poradzę sobie z nią - już nie z takimi osobami miałam do czynienia, pomyślałam.

- Tam masz pierwszych gości do obsłużenia - chłopak wskazał głową na dwójkę młodych ludzi siedzących przy stoliku - Powodzenia.

Głęboko odetchnęłam, wzięłam notes i długopis do ręki i podjechałam na moich rolkach do gości, którymi musiałam się zająć.

- Dzień dobry. Jestem Elena i będe was obsługiwać - wyrecytowałam z pamięci - Co zamawiacie?

- Dwa razy szarlotka z lodami i kawa - odezwał się młody chłopak.

- Już się robi - odpowiedziałam ze sztucznym uśmiechem na ustach i odjechałam w stronę kuchni, aby przekazać zamówienie. Jeszcze kontem oka, zauważyłam następnych gości wchodzących do kawiarni. To będzie długi dzień.

***

- Nowa, zamówienie - rozległ się głos Boba, naszego kucharza. Nie nauczył się jeszcze mojego imienia, dlatego jak na razie nie byłam Eleną, tylko Nową.

Moja zmiana, dobiegała już końca. Przez cały dzień przez kawiarnię przwinął się tłum gości, na szczęście Matt powiedział, że mogę zdjąć te cholerne rolki i założyć moje trampki. Jednak nie zmieniło to faktu, że nogi strasznie mnie bolały od krążenia między stolikami, a kuchnią.

Podałam gotowe zamówienie i zauważyłam nową osobę, siedzącą przy stoliku przy oknie. Jeszcze tylko godzina, pomyślałam i podeszłam do nowego gościa z uśmiechem na ustach, od którego już zaczynała boleć mnie twarz.

- Dzień dobry, jestem Elena i będe pana obsługiwać. Co podać? - powiedziałam już tysięczny raz tego dnia.

Chłopak odłożył menu i mogłam zobaczyć jego czekoladowe, roześmiane oczy. Wpatrywałam się w niego bez słowa, jakby był zwyczajnym gościem i czekałam, aż złoży zamówienie.

- Mam na coś ochotę - powiedział powoli - ale nie ma tego w karcie - uśmiechnął się i skrzyżował ręce.

- A mogę wiedzieć, na co ma pan ochotę?

- Tak - odpowiedział i spojrzał na mnie z pod zmrużonych powiek - Chcę mojej dziewczyny.

- Z tego co wiem, nie ma pan dziewczyny - odpowiedziałam cwanie.

- W takim razie, ktoś wprowadził panią w błąd. Ma na imię Elena, zna ją pani?

- To ta ładna dziewczyna, która ma dzisiaj pierwszy dzień pracy?

- Tak - potwierdził - Więc, mam szansę na zabranie jej do domu?

- Myślę, że ma pan wielkie szanse, ale to będzie dużo kosztować - wpadłam właśnie na genialny plan.

- Ile? - zapytał - Cena nie gra roli.

- Masaż stóp.

- Masaż stóp? - zaśmiał się.

ON jest moją NADZIEJĄOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz