Wdech, wydech, wdech, wydech.
Próbuję zapamiętać, ale nie wychodzi mi, to zbyt dobrze, bo po chwili zauważam, że znowu wstrzymuję oddech. Wycieram moje spocone dłonie, o dżinsowe spodnie i głośno przełykam ślinę ze zdenerwowania. Nie mogę wydusić z siebie słowa, tak jakbym zapomniała jak wykonywać czynność, którą jest mówienie. Wzrok mam utkwiony w brązowym dywanie, to teraz ciekawi mnie najbardziej. Brązowy materiał, na którym znajdują się moje gołe stopy. Dywan delikatnie łaskocze moje nogi, ale to miłe uczucie, coraz bardziej ciekawi mnie, gdzie można taki kupić. Położyłabym go sobie w pokoju i codziennie kładłabym się na nim, żeby pomyśleć... żeby odpłynąć. Tylko mój dywan musiałby być fioletowy, brązowy jest zbyt smutnym i ponurym dywanem, jak dla mnie.
- Powiesz co się stało? - podniosłam delikatnie głowę, na dźwięk dobrze znanego mi głosu.
Chciałam coś powiedzieć. Chciałam coś wykrzyczeć i pozbyć się przy tym, całej złości i strachu, który w sobie miałam.
- Co się stało, że do mnie przyszłaś ?- znowu ten głos. Miły i sprawiający, że czuję się bezpieczna - Powiedz Elena, nie masz czego się bać - poczułam na skórze ciepło jego dłoni, które było kojące i sprawiło, że w końcu byłam w stanie, coś z siebie wydusić.
- Paul - wyjąkałam - był u mnie w domu.
- Jesteś pewna? - Dylan podniósł się z kanapy i zaczął chodzić w kółko z rękami założonymi na karku.
- Na początku wcale nie skojarzyłam jego imienia, ale kiedy wychodził powiedział, żebym przekazała Ci pozdrowienia - na samo wspomnienie jego czarnych tęczówek wpatrzonych we mnie, po całym ciele przeszedł mnie dreszcz.
- Chciał Cię tylko nastraszyć - powiedział chłopak - On nie jest głupi, nie zrobiłby Ci krzywdy przy świadkach, a szczególnie w twoim własnym domu.
- Powiedz mi coś o nim - chciałam wiedzieć z kim mam do czynienia i czego mogę się jeszcze po nim spodziewać - Dlaczego on Cię tak nienawidzi?
- Paul to typ osoby, która nie godzi się z porażką. Jest zbyt dumny, żeby przyznać komuś rację - zaczął mówić - Paul nie ma rodziców, zginęli w wypadku samochodwym. Jego jedyną rodziną, jest jego schorowana babcia. Ma 22 lata i od kiedy jest pełnoletni, mieszka sam i ukrywa przed babcią, jakim naprawdę jest człowiekiem. Ona myśli, że ma grzecznego, miłego wnuczka, a prawda jest taka, że Paul potrafi zabić dla własnych korzyści. Wyścigi nie są jego jedynym przewinieniem. Handel narkotykami, pobicia, a nawet jedna dziewczyna, oskarżyła go o gwałt, ale po trzech dniach wycofała oskarżenie. Pewnie ją zastraszył. Ten chłopak ma wpływy w całym mieście, przez to, że dostarcza towar do największych zbrodniarzy, z którymi lepiej nie zadzierać.
Myślałam, że jak bardziej poznam tego chłopaka, pomoże mi to uporać się ze strachem, że może mnie skrzywdzić. Jednak jest jeszcze gorzej. Cholernie się boje, o siebie Agnes, rodziców i... Dylana. Nie dałabym sobie teraz, bez niego rady. Jest moją ostoją spokoju w tym okropnym świecie, gdzie ludzie zapominają jak się zatrzymać i spojrzeć na otaczające nas piękno. Nie mogę go stracić, po prostu na to nie pozwolę. Bez niego, nigdy się nie zatrzymam i nie dostrzegę otaczających mnie rzeczy. Miłości, przyjaźni, szczęścia.
- Co my teraz zrobimy? - zapytałam drżącym głosem.
- Mam pewien pomysł - spojrzałam na Dylana, który stał z zamyśloną minął - Wiem, jak zapewnić Ci bezpieczeństwo.
***
- Elena poznaj Braiana - chłopak wszedł do salonu z obcym mężczyzną - Bryan, to jest właśnie Elena.
Bryan miał około trzydziestki, był dobrze zbudowany i trochę wyższy od Dylana. Kiedy wyciągnał do mnie dłoń, żeby się przywitać, zauważyłam na jego nadgarstku srebrny zegarek, który na pewno nie należał do najtańszych. Jego włosy, były idealnie ułożone i czuć było od niego dobre perfumy.
- Miło cię w końcu poznać - odezwał się do mnie - Dylan mi dużo o tobie opowiadał.
- Naprawdę ? - zapytałam - A o panu nic mi nie wspominał. Kim pan jest?
- Spokojnie - Dylan położył dłoń na moich plecach i uśmiechnął się do mnie - Bryan jest właścicielem najlepszego biura ochrony w tym mieście. Od dzisiaj jego pracownicy będą 24/7 pilnować, żeby nikt nie zrobił Ci krzywdy.
- Wynająłeś mi ochroniarzy? - zapytałam zdziwiona.
- W sumie mój ojciec ich wynają do swojej firmy - powiedział spokojnie - ale dwóch sobie, tak jakby pożyczyłem, do ochrony Ciebie. Teraz nic Ci się nie stanie.
- Oszalałeś.
- Wcale nie.
- To nie było pytanie - coraz bardziej denerwował mnie spokojny ton jego głosu - Ty po prostu oszalałeś. Chyba nie myślisz, że pozwolę żeby chodziło za mną dwóch osiłków? Jak sobie to wyobrażasz? Pójdą ze mną do szkoły, na zakupy i może jeszcze pod prysznic, bo tam też grozi mi niebezpieczeństwo?
- Nie będziemy przebywać w twoim domu - wtrącił się Bryan - Będziemy obserwować, czy nie grozi Ci nic poza nim, kiedy wychodzisz i jesteś sama.
- Okey - powiedzialam już spokojnie - zgodzę się na tą ochronę, ale na moich warunkach. Nie wchodzicie do mojego domu i rodzice mają o niczym się nie dowiedzieć. Mama od razu zadzwoniłaby na policję, jakby dowiedziała się, że coś mi grozi.
- Jeśli tylko tego chcesz, tak będzie - powiedział mężczyzna - Od jutra rana, będzie Cię pilnował jeden z moich ludzi. Nie zwracaj na niego uwagi, a tym bardziej nie próbuj nawiązać z nim żadnej rozmowy. Nikt nie może się domyślić, że jesteś chroniona.
- Dlaczego ? -zapytałam zdziwiona.
- Bo nie będą próbować się do Ciebie zbliżyć i kiedy będziemy już myśleli, że dali Ci spokój i jesteś bezpieczna, mojego człowieka przy tobie nie będzie, a oni zaatakują.
- Dobrze, nie będe w ogóle zwracać na niego uwagi.
- Muszę już iść, ale Elena mogę Ci obiecać, że póki moi ludzie są przy tobie, nic Ci się nie stanie.
- Jasne, dziękuje - odpowiedziałam i uścisnęłam jego dłoń.
Dylan odprowadził Bryan'a do drzwi, a ja usiadłam na fotelu w salonie i oparłam moją ciężką głowę na dłoniach.
Może od jutra wszystko już się uspokoi, może w końcu będe czuć się bezpieczna we własnym domu, bo jak narazie jedynym miejscem, gdzie wiem, że nic mi nie grozi, jest mieszkanie Dylana. Wiem, że w razie zagrożenia bronił by mnie i nie dał skrzywdzić. Codziennie, kiedy patrzę w jego oczy, widzę troskę i strach o nasze życia. Jednak ja wierzę, że jeszcze wszystko wróci do normy i nie będziemy musieli codziennie bać się, o siebie nawzajem.
CZYTASZ
ON jest moją NADZIEJĄ
Teen FictionProszenie o pomoc największego bad boya ? Myślałam, że ta historia może mieć tylko złe zakończenie, jednak tym razem było inaczej. Dylan mnie uratował i zmienił moje życie. Dzięki niemu zrozumiałam co znaczy prawdziwy strach i dowiedziałam się jak...