Do końca lunchu już ani razu nie odwróciłam się w stronę tamtej grupki nie chcąc narazić się na przeszywający wzrok Ethana.
W końcu, po przerwie obiadowej, która za sprawą pewnego szatyna dłużyła się w nieskończoność, ruszyłam na lekcję języka angielskiego.
Zajęłam miejsce w pierwszej ławce, aby wszystko dobrze słyszeć. Angielski to mój ulubiony przedmiot.
Po chwili w klasie znalazła się dosyć młodo wyglądająca nauczycielka, która widząc mnie posłała lekki uśmiech w moją stronę.
-O, widzę, że mamy nową uczennicę, może byś wstała przedstawiła się i coś o sobie powiedziała?
Już miałam ruszyć z miejsca, kiedy drzwi klasy uchyliły się i ujrzałam postać szatyna, coś za często go spotykam.
-Co cię tu sprowadza Sherman?
-Pan Fitz mnie przysłał, podobno ma pani coś z komputerem? - Spytał drapiąc się po tyle głowy.
-Ah tak, zajmij się nim a ty - tutaj spojrzała ponownie na mnie - wyjdź już proszę na środek.
Wstałam dość niechętnie starając się aby jak najbardziej się ociągać. Zaraz zauważyłam ogromny uśmiech Shermana, co się tak szczerzysz dupku?
- Malia Hanning, przeprowadziłam się tutaj z Wielkiej Brytanii.
-Hmm, tak, zdecydowanie słychać to po akcencie, dobrze, mogłabyś powiedzieć coś więcej?
- Tak, mogłabym. - Burknęłam niechętnie wywołując jeszcze większy uśmiech na twarzy chłopaka, dlaczego on musiał przyjść tutaj akurat na tej lekcji? - Interesuję się sztuką oraz literaturą, w poprzedniej szkole uczęszczałam na kółko redaktorskie oraz artystyczne.
- Oh, cudownie!- Klasnęła w dłonie brunetka. - myślę, że się polubimy! - Oznajmiła z jawnym entuzjazmem.
-Zapewne. - Mruknęłam.
Siedząc już na miejscu spojrzałam od niechcenia na szatyna, który widząc to zaczął bezgłośnie wymawiać kujon. Przewróciłam na to oczami i tak aby nauczycielka nie zauważyła pokazałam mu środkowy palec uśmiechając się dosyć złośliwie.
Ethan przygryzł na moment te swoje pełne usta, cholera, seksowny jest, a zaraz po raz kolejny bezgłośnie powiedział ostro i zaśmiał się pod nosem.
Jakoś przeżyłam tą lekcje, która zdecydowanie była gorsza od matematyki czy chemii. Nauczycielka kilkukrotnie prosiła mnie o przeczytanie wiersza a mało tego chłopak cały czas rzucał w moją stronę uśmieszki. A gdy skupiał się w końcu na komputerze to przygryzał tą swoją pieprzoną wargę na co mi z kolei robiło się gorąco, cholera Malia! Jeszcze nigdy nie działał na mnie tak żaden chłopak, ba! Ja się nawet nigdy nie całowałam jeśli nie liczyć głupiej próby w piątej klasie podstawówki z dzieciakiem co miał aparat na zęby i zaślinił mi pół twarzy.Na samo wspomnienie robi mi się niedobrze i mam chęć przetarcia twarzy.
A tym czasem nadeszła pora mojej śmierci, jaśniej mówiąc po prostu wf - przedmiot, który nienawidzę z całego serca, na serio, wolałabym stać przez całą lekcję matematyki przy tablicy niż brać udział w publicznym wysiłku fizycznym.
To jest dla mnie coś na prawdę stresującego, nie cierpię kiedy ktoś obserwuje jak ćwiczę. To nie to, że jestem wstydliwa czy leniwa, kiedyś tam, dawno temu w podstawówce na wf nie potrafiłam zaserwować piłką do siatkówki przez co starsze dziewczyny zaczęły się ze mnie śmiać i dopieprzać mi na każdym kroku. Dlatego teraz, jakieś siedem lat później boję się chodzić na wychowanie fizyczne. Zawsze starałam się uciekać i przychodzić tylko na jakieś zaliczenia czy pochodzić kilka razy kiedy już na serio miałam niską frekwencje gdzie większość wfu i tak udawałam, że niby coś robię. Ale teraz, tu w nowej szkole nie mogę spieprzyć z lekcji już pierwszego dnia, dlatego też przełamałam się i poszłam do szatni. Po ubraniu białej koszulki i moich ukochanych czarnych dresów z local heroes, związaniu włosów w wysoką kitkę, ruszyłam na miejsce zbiórki. Na moje nieszczęście idziemy biegać na boisku na dworze, gdzie akurat dziwnym trafem w tym samym czasie mają zajęcia chłopcy z drugiego roku.
CZYTASZ
Hey Sweetie
Teen FictionGra toczy się już dobre czterdzieści minut kiedy butelka w końcu zatrzymuje się na mnie, a na moje nieszczęście, osobą która zakręciła plastikowym pojemnikiem jest Ethan. Przełknęłam zdenerwowana głośno ślinę kiedy zaciekawione spojrzenia wszystkich...