Leżeliśmy przez kolejną godzinę u mnie w pokoju nigdzie się nie ruszając ponieważ żadne z nas nie miało na to jakiejkolwiek siły. A tym bardziej nie miałam ochoty się ruszyć ponieważ leżę wtulona w ciało szatyna a ten z kolei cały czas rysuje różne wzory na odkrytej skórze mojego ramienia. Myśl, że miałabym znaleźć się z dala od niego nawet te kilka metrów napawa mnie smutkiem. Czy to jest nienormalne? Owszem, znam się z nim ile? Ze dwa miesiące najwięcej? Sama nie wiem, pogubiłam się trochę w czasoprzestrzeni ale co to tego iż nie trwa to za długo to jestem bardziej niż pewna. Ale mimo to, że znamy się tak krótko zdążyłam go całkiem dobrze poznać a to, że stara się mnie bardziej do siebie dopuścić strasznie mnie cieszy. Przez ten czas trochę się o nim nauczyłam, na przykład, kiedy marszczy brwi jak nad czymś się zastanawia. Albo jak jego oczy robią się ciemniejsze, kiedy za bardzo się podnieci. Zaciska pięści aż mu bieleją knykcie kiedy się denerwuje, tutaj sobie zrobiłam dodatkową notkę iż jest strasznie wybuchowy co jest spowodowane jego rodziną. Co do jego rodziny... Spina się gdy tylko ruszy się ten temat, który dalej zostaje dla mnie niezłym bałaganem. Dalej za dużo nie rozumiem. Ale powiedział, że postara się być ze mną szczery oraz spróbuje mi wszystko opowiedzieć, no cóż, zostaje tylko być cierpliwym.
Poczułam jak jego ręka przesuwa się delikatnie z mojego ramienia do szyi aby następnie powędrowała do mojego prawego policzka. Odwrócił moją twarz do swojej śmiesznie się marszcząc.
- Na czym tak rozmyślasz, huh? - Spytał cicho pocierając kciukiem skórę mojej twarzy.
Odetchnęłam głęboko aby lekko się uspokoić, jego dotyk jest taki przyjemny, mogłabym go czuć wieczność.
- O tobie. - Odparłam z lekkim uśmieszkiem błąkającym się na ustach.
- O mnie? - Uniósł zaciekawiony brwi. - I do czego doszłaś?
Żrące go od wewnątrz zainteresowanie można wyczuć z pięciu kilometrów.
- Myślałam nad tym, że już całkiem dobrze cię znam mimo iż nasza znajomość nie trwa długo.
Zrobił przez chwilę myślącą minę. - Tak, wydaje mi się, że mam tak samo w związku z tobą Mali.
Oczy mi zabłyszczały. - Powiesz mi co zaobserwowałeś w ostatnim czasie?
Nie mogłam się pohamować, ciekawość wygrała.
- Hmm... Bardzo często się czerwienisz, łatwo jest cię zawstydzić, wystarczy, że zacznę mówić na jakiś temat związany z seksem bądź... - Przerwał uśmiechając się na mój widok przez co zrobiłam się jeszcze bardziej zażenowana. - Właśnie o tym mówię. - Dźgnął swoim długim palcem w mój zaróżowiony policzek.
- Przygryzasz usta za każdym razem kiedy starasz się nie uśmiechnąć co jest strasznie seksowne, to jak twoje zęby zaciskają się na tej cholernej pełnej wardze. - Przesunął kciukiem po moich ustach.
- Przestań. - Mruknęłam na co się roześmiał.
- Również nie lubisz, kiedy się ciebie komplementuje
- Ponieważ nie ma czego tu komplementować.
- Oraz skromna co do swojego wyglądu.
Wywróciłam oczami a drzwi pokoju otworzyły się z hukiem ponieważ drewniana powłoka uderzyła z całej siły w ścianę.
Zobaczyłam swojego kuzyna z buzią otwartą ze zdziwienia. Zamrugał kilka razy oraz zrobił pierwszy krok do pokoju rozglądając się niepewnie po pomieszczeniu.
- Czy wy? - Wskazał palcem najpierw na mnie a następnie na Ethana, od razy zrozumiałam o co mu chodzi na co poderwałam się na nogi jak oparzona.
- Nie coś ty! - Wydarłam się wymachując rękoma dookoła.- Po prostu my... - Zrobiłam pauzę zastanawiając sie nad jakąkolwiek wymówką.
- Spaliśmy ze sobą. - Zaczął Ethan z rozbawieniem malującym się na jego boskiej twarzy, poruszył zabawnie brwiami, idiota robi sobie z niego żarty. - Ale niestety tylko w jednym łóżku.
Walnęłam go w ramie z udawanym oburzeniem na co wybuchł śmiechem. Cameron podszedł do nas z pytającym wyrazem twarzy.
- Nie rozumiem. - Przyznał na co Ethan zaniósł się jeszcze większym śmiechem.
Westchnęłam głośno wywracając oczami. - Robi sobie z ciebie żarty. - Wskazałam ruchem głowy na chłopaka leżącego na łóżku po mojej lewej. - Spaliśmy w jednym łóżku to fakt ale nie...
- Ale się nie ruchaliście, rozumiem. - Pokiwał głową a ja spiekłam raka, cholera, moja twarz jest niczym otwarta księga. Dlaczego on musi być tak samo bezpośredni jak Jake... Właśnie co do Jakea to muszę się z nim dziś skontaktować i porozmawiać o minionym dniu, na serio zachowałam się głupio i bezmyślnie.
- Od kiedy przestałeś być taki nadopiekuńczy co do Mali , co?
Brunet tylko wzruszył rękoma a ja zdałam sobie właśnie sprawę, że rzeczywiście jego postawa co do mojej osoby wyraźnie się zmieniła. -Ponieważ co do tego to ufam ci Sherman.
Odezwał się cicho a ja wytrzeszczyłam na niego oczy, tego się nie spodziewałam, to znaczy są przyjaciółmi od dawna ale nigdy nie był za tym abym się za bardzo z nim zbliżyła.
- Nieważne. - Machnął ręką. - Pogadamy potem Sherman, muszę wziąć prysznic. - Oznajmił po czym zniknął zamykając za sobą drzwi o wiele delikatniej niż zrobił to wchodząc do pokoju.
Spojrzałam na szatyna a ten uniósł brwi do góry. - Co tak na mnie patrzysz? Mnie również zdziwiły jego słowa.
Wzruszyłam ramionami. - No cóż, pora wstawać.
Zaczęłam podnosić się z łóżka a brązowooki przewrócił się na brzuch, twarzą w poduszkę. Zajęczał głośno co oznacza jego protest co do mojego stwierdzenia. Zaśmiałam się cichutko szturchając go w ramię.
- No już, wstawaj.
- Jeszcze chwila. - Wyjęczał.
Westchnęłam. - Jak chcesz, ja idę na dół zrobić sobie coś do jedzenia.
Stałam już koło łóżka, kiedy przewrócił mnie na nie silnym pociągnięciem za rękę, wylądowałam na plecach a chłopak zawisł nade mną patrząc mi w oczy. Ułożył swoje kolano między moimi nogami a rękę wsunął pod moją głowę. Zaczął się zniżać do mojej twarzy zamykając powoli oczy dzięki czemu wiem co się święci. Uniosłam się aby szybciej wpić się w jego idealnie wykrojone usta. Uwielbiam je czuć na swoich, jego język wdarł się do mojej buzi przez co mój się spotkał z jego, zaczęliśmy się całować zachłannie kiedy usłyszeliśmy za sobą chrząknięcie. Szybko oderwałam się od chłopaka przez co ten stracił równowagę i upadł na mnie wgniatając mnie w materac łóżka.
Po pokoju rozniósł się śmiech Camerona. - Na serio nic? - Spytał z drwiną a Ethan warknął po czym rzucił w niego poduszką.
Uniósł ręce do góry w formie kapitulacji. - Spokojnie, już sobie idę.
Drzwi się zamknęły a szatyn podniósł się ze mnie głośno wzdychając.
- Śniadanie? - Spytałam leciutko się uśmiechając.
- Śniadanie. - Potwierdził.
Następny rozdział oczami Ethana! Mam nadzieję, ze się podoba :)x
Możecie pisać swoje opinie pod #HSplff :)x
Rozdział miał być szybciej ale cały weekend pracowałam, wczoraj po powrocie do domu pisałam referat, oczywiście próbowałam coś napisać również tutaj ale zasnęłam z laptopem na kolanach. W tym tyg. też raczej za dużo nie dodam ponieważ jutro jadę na koncert a przez całą środę musze kuć matme ;/ Trzymajcie za mnie kciuki.
CZYTASZ
Hey Sweetie
Teen FictionGra toczy się już dobre czterdzieści minut kiedy butelka w końcu zatrzymuje się na mnie, a na moje nieszczęście, osobą która zakręciła plastikowym pojemnikiem jest Ethan. Przełknęłam zdenerwowana głośno ślinę kiedy zaciekawione spojrzenia wszystkich...