10. Jake i jego pomysły.

11.9K 727 89
                                    

Złapałam chłopaka za dłoń po czym pociągnęłam go w stronę swojej sypialni. Nie odrywaliśmy się od siebie w drodze nawet na moment. W końcu, kiedy znaleźliśmy się u mnie w pokoju zamknął drzwi tyłkiem a następnie podniósł mnie przez co musiałam opleść go nogami i przyparł do ściany. Zanurzyłam palce w jego włosy lekko za nie ciągnąc a jego dłonie zaczęły wędrować po całym moim ciele. Jeszcze nigdy nie doszłam do czegoś takiego z chłopakiem. Ale w sumie co się dziwić zaledwie niedawno miałam swój pierwszy pocałunek i to jeszcze z nim. W pewnym momencie jego dłoń musnęła moje krocze przez co na moment zamarłam ale on najwyraźniej nie zauważył. Jego dłonie zaczęły kroczyć w stronę mojego dekoltu gdzie po chwili zanurzył całą dłoń w miseczce mojego stanika.

- Przepraszam, to za wiele. - Wymamrotałam speszona. 

- Okej. - Powiedział zupełnie bez wyrazu.

Odstawił mnie na podłogę a w jego dłoni zaraz pojawił się telefon. Wystukał coś szybko a następnie odrzucił na moje łóżko.

- Muszę iść do toalety. - Mruknął i zaraz zniknął za białą powłoką.

Telefon po chwili wydał dźwięk oznajmiający, że przyszła wiadomość i wcale nie chciałam patrzeć... Ale to nie moja wina, że mu się wiadomości wyświetlają na wygaszaczu.

Aubrey: Okej, czekam na ciebie w sypialni x

Wytrzeszczyłam oczy nie wierząc w to co widzę. On na serio napisał jej, że jednak wpadnie. Co za pieprzony dupek. Jak tak w ogóle można do cholery. 

Chce abym mu zaufała a tu teraz takie coś. To jakiś nieśmieszny żart.

Wyszedł po krótkiej włosy. Zaczął nerwowo przeczesywać włosy palcami.

- Malia... Muszę...

-Pewnie, idź.

Mam nadzieję, że nie usłyszał jak załamał mi się głos. Bardzo się staram aby się przy nim nie rozpłakać. 

Pochylił się aby dać mi buziaka na do widzenia ale zrobiłam unik przez co tylko cmoknął tylko powietrze. Spojrzał na mnie zdziwiony.

- Okej.

Odwrócił się i wyszedł z pokoju. Mam ochotę przestrzelić mu jaja. 

Nie mogąc dłużej usiedzieć w pokoju napisałam do Jake wiadomość z zapytaniem czy ma ochotę może gdzieś wyjść. Odpowiedź oczywiście przyszła minutę później i była w jak ' za ile? '. 

Dlatego też zaraz zaczęłam pokonywać schody ze swoim skórzanym plecaczkiem. 

Wybiegłam na werandę akurat wtedy gdy pod dom podjechał czerwony kabriolet. Nawet nie wiem czy to w jakiś sposób komentować. 

Wskoczyłam na miejsce pasażera gdzie brunet przywitał mnie całusami w policzki.

- No hej stara - błysnął tymi swoimi śnieżnobiałymi zębami - mów co ci na sercu leży.

No więc zaczęłam mu streszczać cały dzisiejszy dzień a dłonie bruneta zacisnęły się mocniej na kierownicy. Aż mu pobielały kłykcie.

- Ja pierdole - niemal splunął - co za kutasiarz, i co, że ma dużego! Najchętniej bym mu teraz urwał te jego piękne przyrodzenie! Albo jeszcze lepiej! Odgryzłbym go - wskazał na swoje usta - tymi zębami !

Zatrzymaliśmy się przy dosyć dużym wzniesieniu. Rozejrzałam się dookoła nie bardzo wiedząc gdzie się znajduje. Niestety nic to nie dało ponieważ jest tu całkiem sporo drzew plus to, że mamy już wieczór/

- Gdzie ty mnie wywiozłeś?

Uśmiechnął się szeroko i kiwnął głową do góry i to właśnie teraz zorientowałam się gdzie tak naprawdę się znajdujemy. Jesteśmy na Hollwyood Sign - jedno z najpopularniejszych miejsc w Los Angeles - ba! w całej Cliforni. To właśnie to miejsce jest wizytówką tego pięknego stanu, bowiem na górze znajduje się najsłynniejszy na świecie napis na górze - Hollywood. To właśnie tam chce się wdrapać Jake.

Maszerowaliśmy chyba całe wieki zanim znaleźliśmy się przy metalowej siatce dookoła napisu. Chciałam usiąść przy płocie kiedy Booker złapał mnie za łokieć i rzucił mi karcące spojrzenie.

- Co ty robisz?

- Eee - o co mu chodzi do cholery? - siadam?

- Nie po to tyle się tu wdrapywaliśmy żebyś teraz siadała - zaczął wymachiwać rękoma - przechodzimy przez płot, musisz zostać ochrzczona i dotknąć jedną z liter.

Wybałuszyłam na niego oczy.

- Oszalałeś? -pisnęłam - przecież to nielegalne!

-Stara, wiem, mamy dziesięć minut zanim zjawi się helikopter. - Wywrócił oczami jakby było to oczywiste.

Nie wierzę, że mam popełnić przestępstwo, co ten człowiek ze mną robi.

- Dobra, raz się żyje.

Zaczęłam się wspinać po siatce a na koniec przerzuciłam nogę na druga stronę i przeskoczyłam. Brunet poszedł w ślady za mną i zaraz podchodziliśmy do liter, woah, jakie one są ogromne.

- Ile metrów ma taka jedna?

- Piętnaście.

Jeszcze jeden raz ogromne woah, zaprało mi dech.  Podeszłam do H ponieważ to właśnie ta litera jest pierwszą literą mojego nazwiska. Zaczęłam chodzić dookoła niej dotykając cały czas materiału ręką.

- Chodź zrobimy sobie zdjęcie i spadamy!

Krzyknął chłopak. Wyciągnął telefon aby zrobić nam selfie i złapaliśmy na tym zdjęciu coś jeszcze oprócz naszych uśmiechniętych twarzy i białych liter, w oddali można zobaczyć nadlatujący helikopter!

- Cholera!

Pisnęłam a Booker zaczął przeklinać pod nosem. Złapał mnie za rękę i pognaliśmy w stronę płotu, szybko przedostaliśmy się na drugą stronę i poboczem góry ruszyliśmy za ręce w dół. Helikopter leci nam nad głowami a my pędzimy jak szaleni aby znaleźć się jak najszybciej wśród drzew.

W końcu się nam udało i zdyszani oparliśmy ręce o kolana przy samochodzie. Złapaliśmy trochę oddechu i wskoczyliśmy do samochodu. Jake puścił głośno jakąś rockową muzykę i zaczął pędzić z zawrotną prędkością.

-To było genialne ! - zaczął krzyczeć - na stówę będą o nas mówić rano w wiadomościach!

Zaczął się śmiać a ja dołączyłam się do niego mimo, że jeszcze przed chwilą byłam przerażona wizją trafienia za kratki. Ale rzeczywiście ta sytuacja wydaje się teraz przekomiczna.

Popełniliśmy przestępstwo, ścigał nas helikopter a teraz tak po prostu odjeżdżamy sobie do domu.

To chyba zdecydowanie będzie jeden z moich ulubionych wieczorów mimo, że zaczął się słabo to zakończył się naprawdę czadowo.

Hey SweetieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz