37. Dalej jesteś ubrany.

4K 265 25
                                    


Oczami Mali

Mam wrażenie jakbym spędziła w szpitalu miesiące albo nawet lata, właściwie całe wieki. A byłam tam za ledwie czterdzieści osiem godzin. Dokładnie tyle ile Ethan był pod obserwacją. Cameron próbował namówić mnie kilka razy do powrotu do domu żeby chociaż się przebrać i umyć na co oczywiście się nie zgodziłam. Musiał mi przywieźć rzeczy bym mogła się trochę odświeżyć i przestać przypominać bezdomną ale nie chciałam opuszczać Ethana choćby na chwilę.Spałam na szpitalnym łóżku obejmowana przez mojego kochanego Shermana. Dobrze, że udobruchał pielęgniarki ponieważ inaczej to już dawno by mnie wywaliły.  Nie mogłam pozwolić aby cokolwiek mnie ominęło. Na całe szczęście nie było u niego  żadnych komplikacji a z pozostałych obrażeń szybko się wyliże. Gorzej z jego mamą, która musi zostać tam przez kolejne siedem dni. Na całe szczęście operacja przeszła bez żadnych niespodzianek i wszystko ma wrócić do normy. 

A co do Pana Shermana, od dwóch dni jest poszukiwany ale jakby rozpłynął się w powietrzu. Jego samochód jak i dokumenty zniknęły. 

Policja nie chciała ryzykować pozwalając Ethanowi wrócić do domu, kiedy ten szaleniec pozostaje nieuchwytny. Dlatego też rodzice Camerona zadeklarowali się, że będą mieli chłopaka pod opieką. Dostał pokój zaraz koło mojego. Wcale nie było po nas widać zadowolenia, wcale, ani troszeczkę. Nie no śmieję się, myślałam, że Ethan wybuchnie śmiechem, kiedy wujek prowadził go do sypialni znajdującej się koło mojej. Doskonale zdaje sobie sprawę, że nie spęzi tam ani jednej nocy. Jedyne 'ale' co do tego miał Dallas, któremu nie przypadło do gustu migdalenie się za ścianą jego kuzynki z najlepszym przyjacielem. Dalej jest na etapie przetwarzania tego, że między nami padło słowo na 'K'. 


Leżę na łóżku wiercąc się z jednego boku na drugi. Ethan ma do mnie przyjść jak tylko wszyscy zasną  ale mam dziwne przepuszczenia, że on sam padł na łóżko i wstanie dopiero rano. Nie mogąc wytrzymać zerwałam się na proste nogi pędząc do drzwi. Po drodze oczywiście musiałam się potknąć nawet sama nie wiem o co przez co cicho syknęłam a za drzwiami usłyszałam cichy śmiech. Otworzyłam drewnianą powłokę a do mojej przestrzeni wparował szczerzący się Sherman. Zamknęłam za nami drzwi nogą a ten nie tracąc chwili złapał mnie w tali obracając tak abym znalazła się plecami do ściany. Uniósł mnie przez co musiałam opleść go nogami w pasie na co mimowolnie się skrzywił. 

- Przepraszam... Może powinnam... - Wskazałam ruchem dłoni na podłogę aby dać mu do zrozumienia, że mogę zejść jeśli coś go boli. 

- Nic mi nie jest. - Powiedział przez zaciśnięte zęby. - Kontynuujmy. 

Nie czekając na moją odpowiedź przywarł ustami do moich ust. Urwał mi się krótki jęk co od razu wykorzystał i pogłębił pocałunek atakując mnie swoim językiem. Przystałam na tą pieszczotę bardzo ochoczo dołączając swój własny język. Jego dłonie pognały na moje pośladki, które właśnie mocno ścisnął przez co po raz kolejny jęknęłam. Poczułam jak się uśmiecha przez pocałunek. Przeniosłam palce na jego włosy ciągnąc lekko za ich koniuszki. Uwielbiam jego czuprynę. 

Oderwał nas od ściany i poszedł w stronę łóżka opadając na nie razem ze mną. Usadowił się u góry a kolano włożył mi między uda. Jego usta zaczęły wyznaczać szlak pocałunków z moich warg do szyi, którą zaczął ssać. W tym samym czasie jego dłonie podwinęły moją bluzkę oraz stanik uwalniając stwardniałe sutki. Zamruczał z aprobatą a ja poczułam jak krew napływa mi do policzków. Do cholery trzymam swoje dłonie na jego kroczu a ja się krępuję? 

Zaczął ściągać mi koszulkę do końca więc podniosłam ręce aby mu to ułatwić. Następny poleciał stanik przez co znajduję się pod nim w samych szortach. 

Spojrzałam na niego oskarżycielsko. 

- Dalej jesteś ubrany. - Powiedziałam naburmuszonym głosem. 

- Przepraszam, już to naprawiam. - Odpowiedział z łobuzerskim uśmiechem po czym ściągnął koszulkę a następnie skopał bokserki jednym ruchem a moim oczom ukazała się jego nabrzmiała erekcja. 

Zasłoniłam oczy palcami robiąc się czerwona jak burak. Zrobiło mi się tak gorąco jakbym weszła do sauny. 

Ethan zabrał mi jedną rękę spoglądając na mnie pytająco. 

- Coś nie tak? - W jego głosie usłyszałam zmartwioną nutę. 

Spuściłam wzrok na jego ogromne przyrodzenie a następnie na jego twarz. 

- Nie rozumiem. - Odparł zmieszany. 

- Zamierzasz wejść we mnie tym potworem? Rozerwiesz mnie! 

Nie spodziewałam się takiej reakcji, chłopak przewrócił się na bok łóżka wybuchając bardzo głośnym śmiechem. Cały zaczął się trząść a kiedy tylko spoglądał na moją twarz jego śmiech nasilał się jeszcze bardziej. Nie pamiętam, kiedy ostatnio było mi aż tak głupio. 

- To najmilszy komplement jaki kiedykolwiek dostałem od dziewczyny,  na serio kochanie, dziękuję. - Z jego oczu zaczęły płynąć łzy a ja szybko ubrałam na siebie jego koszulkę po czym skopałam go na podłogę. 

- A to za co? - Parsknął dalej rozbawiony.

- Śmiejesz się ze mnie. - Obruszyłam się. 

- Wybacz Malia, czasami zapominam, że ty no wiesz... Dalej jesteś dziewicą. 

Moja twarz teraz osiągnęła stan najbardziej czerwonej twarzy w historii czerwonych twarzy. Chcę się zapaść po ziemię i nigdy nie pokazywać mu się na oczy. 

Chłopak chwycił moją twarz w swoje duże dłonie próbując złapać mój wzrok ale cały czas uciekam spojrzeniem w dół. 

- Malia. - Szepnął. - Spójrz na mnie. 

Podniosłam wzrok napotykając jego piękne czekoladowe źrenice.

- Przepraszam, że się śmiałem. - Odparł a kąciki jego ust lekko drgnęły. - Nigdy nie usłyszałem takich słów od dziewczyny, to znaczy słyszałem, że jest ogromny i takie tam ale nikt nigdy nie przyrównał go do potwora. - Parsknął a ja ukryłam twarz na jego ramieniu. 

- Jestem taką idiotką. - Zaskamlałam żałośnie. 

- Nie jesteś idiotką. - Zaprotestował. - Jesteś po prostu emmm... Niedoświadczona? Tak, niedoświadczona to całkiem dobre słowo.



I jak podoba wam się rozdział? Miałam wrażenie, że trochę za szybko na taką scenę skoro dopiero co wrócił ze szpitala ale przepraszam. Nie mogłam się powstrzymać. Straciłam kontrolę nad moimi palcami uderzającymi o klawiaturę. 

Hey SweetieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz