Oczami Ethana
- Co ty tutaj robisz? - Spytałem wyraźnie zbity z tropu patrząc w brązowe oczy blondynki. Nie widziałem jej od naszego zerwania. Muszę przyznać, że od tamtej pory sporo się zmieniła. Włosy, które niegdyś sięgały jej do pasa teraz są zaledwie do jej podbródka. Jej kształty stały się bardziej krągłe. Nigdy jej niczego nie brakowało ale zawsze była dość chuda. A teraz stoi przede mną dziewczyna z dużym tyłkiem i jeszcze większymi cyckami. Wybaczcie mi jestem tylko facetem. Musiałem na to zwrócić uwagę.
- Jestem na plaży razem z moim chłopakiem Braianem, akurat mieliśmy się zbierać, kiedy cię rozpoznałam. - Jak na zawołanie przy jej boku znalazł się barczysty blondyn. Musiało mi chwilę zająć zanim go skojarzyłem. To ten sam skurwiel, który spowodował wypadek Mali. Zacisnąłem dłonie w pięści.
Koło mojego boku zaraz pojawił się uśmiechnięty Booker wyciągający rękę w stronę mojej byłej.
- Jestem Jake, a tutaj - wskazał ręką na mojego przyjaciela - Cameron, następnie tamten z tą brunetką to Teddy i Pheobe, tamten idiota to Justin, kawałek dalej siedzi moja przyrodnia siostra Bianca, no a ta wściekła blondi to Malia.
- Jestem Mia. - Przedstawiła się z uśmiechem na ustach. - A to mój chłopak Braian.
- Macie może ochotę zagrać z nami meczyk w plażową siatkówkę? - Spytał a do mnie dopiero po chwili dotarł sens jego słów. Mam ochotę przywalić mu w ryj.
- Pewnie! - Ucieszyła się blondynka. - Prawda, że zagramy? - Odwróciła się do blondyna na co ten kiwnął jej głową.
Zaraz odwróciła się do mnie obdarzając mnie promiennym uśmiechem. Kurwa mać, to jakiś żart.
Kątem oka spojrzałem na Malię, która wygląda jakby chciała zabić swojego przyjaciela wzrokiem.
- No dobra. - Zaczął Jake klaszcząc w dłonie. - No więc będę z Malią, Braianem oraz z Teddym i Pheo. Reszta tworzy przeciwną drużynę.
On chyba stroi sobie jakieś żarty. Jakim cudem ten głupi skurwiel jest z moją dziewczyną w jednej drużynie a ja muszę się użerać z Mią.
Gra się rozpoczęła a ja niczym się nie przejmując zacząłem odbijać piłkę tak aby za każdym razem trafić Briana. Jest tutaj ze swoją dziewczyną a cały czas nie odrywa wzroku od Mali. Pieprzony dupek. Natomiast Mia cały czas wgapia się we mnie co mnie doprowadza do szewskiej pasji. Co to za pieprzone przedstawienie. Gra przeobraziła się w tak agresywną rywalizacje, że w połowie rozgrywanego meczu Cameron wybiegł na środek wymachując w górę rękoma.
- Koniec tej pieprzonej gry. - Wykrzyczał poirytowany. - Mam wrażenie, że to wszystko prowadzi tylko do bójki. - Powiedział już ciszej rzucając mi dłuższe spojrzenie.
- I się nie mylisz. - Warknąłem nie spuszczając blondaska z oczu.
- Jeny, Ethan, uspokój się trochę. - Usłyszałem za sobą głos swojej byłej a zaraz poczułem jej rękę zaciskającą się na mojej. - Odpuść.
- To ty sobie odpuść. Co ty kurwa odpierdalasz? Nie dotykaj mnie! - Wyszarpnąłem się z jej rąk przez co stanęła jak wryta z zaszokowanym wyrazem twarzy.
- Stary, uspokój się trochę. - Odezwał się Booker.
Spojrzałem na niego ostro. - Nawet nie zaczynaj, to ty ich zaprosiłeś do wspólnej gry. - Parsknąłem głośno. - Czy ty w ogóle zdajesz sobie sprawę kim oni są? - Pokiwał ledwo zauważalnie głowa na nie. - No więc cię teraz kurwa oświecę, ten kutas potrącił Malię a ta tutaj - wskazałem na Mię - to moja była dziewczyna, która zaczęła mnie zdradzać a na koniec ze mną zerwała, kiedy pojawiły się pewne... Pewne komplikacje.
Wszyscy zebrani patrzeli na mnie lekko wstrząśnięci. Jeszcze nigdy mnie tak nie poniosło. Wiedzieli, że bywam wybuchowy ale zazwyczaj dotyczyło to bójek z różnymi idiotami, kiedy byłem pijany w sztok.
Sam za bardzo nie wiem co we mnie wstąpiło, zazdrość o Malię, złość na moją byłą dziewczynę, złość za to jak mnie potraktowała plus widok tego pieprzonego frajera.
- Musze ochłonąć, mam nadzieję, że jak wrócę to ich już tu nie będzie.
Ruszyłem przed siebie wzdłuż plaży nawet nie oglądając się za siebie. Kiedy byłem już dość daleko od znajomych to usiadłem na piasku umieszczając głowę między kolana. Złapałem się za włosy.
Z moimi bosymi stopami zetknęły się stopy kogoś innego dlatego też uniosłem głowę do góry a moim oczom ukazała się Hanning.
Wygląda ślicznie, kiedy patrzę na nią, blond włosom ślicznotkę skąpaną w mocnym słońcu.
Oparła ręce na biodrach mocno dysząc. - Jesteś tak szybki, że ledwo udało mi się za tobą nadążyć.
- Przepraszam. - Mruknąłem cicho a ona usiadła na piasku obok mnie układając swoją głowę na moim ramieniu. Złapała mnie za dłoń masując ją lekko kciukiem. Po moim ciele rozniosło się przyjemne ciepło promieniujące z mojej dłoni.
- Nie ma za co, serio. - Spojrzałem na nią a ona się uśmiechnęła. - Sama byłam lekko wytrącona z równowagi, kiedy zobaczyłam koło ciebie Mię.
- Nie wiem czy o mnie również można powiedzieć - lekko wytrącony z równowagi - byłem tak wściekły, że miałem ochotę zrobić mu krzywdę. Boję się, że kiedyś nie będę potrafił się opanować w stosunku co do kogoś dla mnie bliskiego i stanę się jak mój ojciec. Zrobię komuś ogromną krzywdę. - Po mojej twarzy spłynęła pojedyncza łza, nawet nie wiem czy ją zauważyła ponieważ szybko starłem ją palcami.
- Hej. - Powiedziała łapiąc moją twarz w obie dłonie, spuściłem wzrok w dół. - Spójrz na mnie. - Zrobiłem tak jak chciała. - Nie jesteś jak twój ojciec, gdybyś chciał mu zrobić krzywdę to byś ją zrobił a ty się opanowałeś i po prostu odszedłeś ochłonąć. - Pogładziła lekko moją twarz a ja przymknąłem oczy, to takie przyjemne. Mógłbym się do tego przyzwyczaić. Ta myśl pojawiła się w mojej głowie tak niespodziewanie jak słowa, które zaraz opuściły moje usta.
- Wiesz, kiedy widziałem go koło ciebie to jedyne o czym potrafiłem myśleć, to aby odczepił się od mojej dziewczyny.
- Mógłbyś to powtórzyć? - Spytała uradowana przez co sam się uśmiechnąłem.
- Co konkretnie? - Zaśmiałem się a ta pacnęła mnie ręką w ramię.
- Głupek.
Mam nadzieje, że rozdział się spodobał a tymczasem chciałabym was zaprosić na moje opowiadanie Let me love you. Byłabym wdzięczna jeślibyście napisali co o nim myślicie.
A tu łapcie mały kawałek:
Robbie - czytaj mój szef - przywitał mnie tym samym rozbawionym spojrzeniem co wczoraj. Nalał mi kawy do dużego kubka, dobrze wie, że nie potrafię funkcjonować bez dobrej czarnej kawy.
- Mógłbym też poprosić? - Usłyszałam za plecami już znajomy mi melodyjny głos przez co raptownie obróciłam się do tyłu. Musiałabym być chyba Rihanną lub Beynoce aby przy tym ruchu nie zalać się kawą.
- Cholera. - Mruknęłam przygryzając wargę.
- Przepraszam. - Spojrzałam na brązowookiego i to tak jakbym dopiero teraz zobaczyła go po raz pierwszy. Oprócz pięknych oczu, zobaczyłam idealnie wykrojone usta o kolorze płatków róż. Wiem, że pewnie brzmię jak tandetna pisarka romansów dla seniorów ale tak jest. Koloru jego warg nie da się opisać inaczej niż płatki róży w iście słoneczny dzień. Usta znajdują się pod lekko zadartym nosem, na którym widnieje kilka piegów. - Nie chciałem cię przestraszyć.
Na jego ustach, na tych jego cholernie idealnych ustach, zamigał wyraz rozbawienia. Tak samo jak wczoraj - zaniemówiłam. Musi mnie pewnie uważać za jakąś opóźnioną umysłowo. Mimowolnie pacnęłam się w myślach ręką w czoło.
-Nic nie szkodzi. - Wychrypiałam przez co lekko się zarumieniłam. - To nie pierwszy raz, jestem już przygotowana, na zapleczu mam zapasowe cichy.
CZYTASZ
Hey Sweetie
Подростковая литератураGra toczy się już dobre czterdzieści minut kiedy butelka w końcu zatrzymuje się na mnie, a na moje nieszczęście, osobą która zakręciła plastikowym pojemnikiem jest Ethan. Przełknęłam zdenerwowana głośno ślinę kiedy zaciekawione spojrzenia wszystkich...