- No więc... - Specjalnie przedłuża ponieważ doskonale zdaje sobie sprawę jak bardzo nie lubię na coś czekać. Uśmiechnął się cwaniacko co tylko spotęgowało moją niecierpliwość i narastające się we mnie zdenerwowanie.- Cholera, mów. - Zażądałem nie mogąc już dłużej czekać. Spojrzał na mnie z pobłażliwym uśmieszkiem, o co ci do kurwy chodzi człowieku.
- No więc, to co ci powiedziałem, kiedy zastałem cię razem z Malią w pokoju.
-'Ponieważ co do tego to ufam ci Sherman.' - Zacytowałem przyjaciela wywracając oczami. Doskonale zdaję sobie sprawę, że mi ufa ale to, że ufa mi co do blondynki to już inna sprawa. Wiedziałem jakie było jego podejście co do tego, że zaczęliśmy się do siebie zbliżać dlatego też niniejszym z lekka mnie to zaskoczyło.
Wypuścił głośno powietrze. - Zmieniłeś się stary. - Powiedział patrząc mi prosto w oczy przez co zmarszczyłem brwi.
- Nie rozumiem. - Przyznałem szczerze.
- Chodzi mi o to, że... - Zrobił na moment myślącą minę po czym kontynuował. - Po pierwsze, jesteś mniej nerwowy. - Wystawił jeden palec aby pokazać mi, że wszystko sobie wylicza. - Jesteś o wiele milszy niż te dwa miesiące temu. - Drugi palec. - Starasz się zacząć mówić co dzieje się u ciebie w domu. - Trzeci palec na co lekko się spiąłem, nienawidzę tego tematu. - Nie sypiasz co chwilę z inną dziewczyną. - Czwarty palec, spojrzał na mnie pytająco. - No bo stary, przypomnij sobie, kiedy ostatnio z kimś spałeś?
Szybko zacząłem przeszukiwać swoje wspomnienia. - Nie wiem. - Wzruszyłem lekko ramionami. - Z Aubrey, jakoś jeszcze na początku jak wprowadziła sie tu Malia? - Spytałem niepewnie nie do końca będąc przekonanym co do swojej pamięci. Czasem zdarza mi się za dużo wypić.
-Właśnie. - Potwierdził. - Przestałeś zwracać uwagę na inne dziewczyny niż moja kuzynka, podoba mi się to. - Przyznał a ja powoli pokiwałem głową.
Rzeczywiście patrząc to nie przypominam sobie abym w ogóle flirtował z inną dziewczyną niż ona. Czy oby ta mała rozkoszna istota zaczęła mnie zmieniać?
- Widzę też jak ona zaczęła z tego powodu promienieć, po śmierci jej rodziców myślałem, ze będzie ciężko a tu pojawiłeś się ty i jakbym miał do czynienia z całkiem inną osobą. - Ponownie spojrzał mi w oczy tym razem z błaganiem. - Proszę, nie spierdol tego, ta mała już za dużo się nacierpiała. - Zatrzymał się na chwilę. - Wiem, że ty też ale kurde, stary, uszczęśliwiasz ją, nie chce widzieć znów Malii, którą się stała zaraz po wypadku. Zaproponowaliśmy jej babci aby się tu przeprowadziła żeby doszła do siebie, poznała nowych ludzi i póki co to to działa.
Ponownie pokiwałem powoli głową aby nie zdradzić jak bardzo jestem szczęśliwy na jego słowa. Kurwa to dzięki mnie jest szczęśliwa, nawet nie zdawałem sobie sprawy z tego jak dobre jest to uczucie móc kogoś uszczęśliwiać.
-Przysięgam celowo jej nie zranić, tak samo jak ty pragnę tylko tego aby była szczęśliwa. - Chyba obydwu nas zaskoczyły moje słowa, zawsze odpychałem od siebie ludzi. Cameron jest pierwszą osobą, której pozwoliłem się do siebie zbliżyć, to znaczy nie było wyjścia ponieważ jako jeden z nielicznych zauważył, że coś jest nie tak i na chama zaczął się pchać, wszystko ukrywałem głęboko w sobie aż przy nim nie wybuchłem. Nie chciałem nikomu o tym opowiadać po incydencie z Mią ale nie dało rady. Cam jest zbyt uparty tak samo jak i jego kuzynka. Wie jakie mam podejście do związków od tamtej pory.
Uśmiechnął się lekko. -Cieszy mnie to bracie. - Poklepał mnie po barku a następnie rozsiadł się wygodniej na fotelu.
Do salonu wparowała rozpromieniona Malia, mógłbym jej się przyglądać godzinami. Ma tak szeroki uśmiech, że niemal sięga jej błękitnych błyszczących ze szczęścia oczu. Odsłania przy tym swoje białe proste ząbki a w policzkach ujawniły się dołeczki. Ma rozczochrane włosy ponieważ jeszcze nie zdążyła się ogarnąć. Jasne kosmyki przyklejają jej się jeszcze z jednej strony twarzy bo spała na jednym boku ale dzięki temu wygląda jeszcze uroczej.
- Dlaczego się tak szczerzysz? - Spytała rozbawiona a ja dopiero teraz zorientowałem się, że na moje twarzy gości uśmiech dorównujący wielkością jej. Pokręciłem tylko głową. - Już nie można mieć dobrego humoru?
- Można. - Odparła a w jej oczach zatańczyły wesołe ogniki. - Śniadanie gotowe.
Wróciłem do domu pełen życia, jeszcze mi się nie zdarzyło abym wchodził tak szczęśliwy do tego budynku. Ściągnąłem trampki po czym zostawiłem je w szafce w korytarzu. Przeszedłem przez drzwi dzielące małe pomieszczenie od salonu a na słowa ojca całe moje ciało mimowolnie przeszła gęsia skórka.
- No jesteś w końcu kurwa. - Po domu rozniósł się echem jego głos a ja się cały spiąłem. - Na serio jesteście z matką tak głupi? Myślicie, że się nie dowiem o twoich wyjściach podczas mojej nieobecności? - Wycedził przez zaciśnięte zęby podchodząc do mnie coraz bliżej. Zacisnął mocniej pięści. - Ile razy mam ci powtarzać, że masz zabronione wyjścia, co?
Nie odpowiedziałem, przestraszony opuściłem wzrok na stopy. -No powiedz coś kurwa! - Wykrzyczał trafiając mnie pięścią w twarz. Przez siłę uderzenia zachwiałem się na nogach. - Nie masz nic na swoje usprawiedliwienie? - Warknął po raz kolejny uderzając mnie w to samo miejsce. Poczułem jak po twarzy ścieka mi gorąca krew, najwyraźniej musiała mi pęknąć skóra na policzku, złapałem się w tym miejscu ręką. - Tak kurwa myślałem!
Siła uderzenia w głowę powaliła mnie na ziemię, z oczu zaczęły płynąć mi łzy a obraz zaczął się rozmazywać przez mroczki. Zacisnąłem mocno usta aby nie zacząć wyć. Przez kopnięcie w brzuch skuliłem się na ziemi. Okryłem się rękoma tak aby ucierpiały tylko moje plecy. Zaczął mnie kopać z każdej strony. - Tej kurwie też już się oberwało! Jeszcze gorzej niż tobie! Tyle jebanych razy powtarzałem, że masz siedzieć w domu. Masz się kurwa wziąć za naukę oraz sport, chcesz przynieść rodzinie wstyd? - Kolejne mocne uderzenie, przez które z moich ust wydobył się jęk. - Jedyne jakie ma zadanie to cię przypilnować a ona nawet tego do kurwy nie potrafi! Żyje pod jednym dachem z ofermami!
Poczułem mocne uderzenie a zaraz potem przed moimi oczami pojawiła się ciemność.
CZYTASZ
Hey Sweetie
Fiksi RemajaGra toczy się już dobre czterdzieści minut kiedy butelka w końcu zatrzymuje się na mnie, a na moje nieszczęście, osobą która zakręciła plastikowym pojemnikiem jest Ethan. Przełknęłam zdenerwowana głośno ślinę kiedy zaciekawione spojrzenia wszystkich...