Upewnij się, że czytałaś poprzedni rozdział, dodaję kolejny w małym odstępie czasowym<3
Przechodziłam z rąk do rąk, co chwilę dostawałam buziaki a to w policzek a to w czoło - czego tak na marginesie nie cierpię - pomijając Ethana. Zostałam zasypana życzeniami i tym podobnymi aż w końcu wylądowałam w ramionach mojego serdecznego przyjaciela Jake'a Bookera.
- Miały być kameralne urodziny w najbliższym gronie. - Syknęłam mu w prost do ucha na co chłopak odsunął mnie na długość swoich ramion a następnie zrobił smutne oczy oraz wygiął usta w podkówkę.
- Wybaaaaacz Malia. - Przeciągnął smutnym głosem intensywnie się we mnie wpatrując, chyba próbuje wymusić płacz. Wywróciłam oczami wzdychając. - Nie mogłem się powstrzymać! To do kurwy twoje osiemnaste urodziny! Musieliśmy to hucznie świętować.
Spojrzałam na niego spod przymrużonych powiek.
- Musieliśmy? Czy też może musiałeś? - Spytałam nieco sceptycznie i zacisnęłam usta w cienką linię.
Chłopak wzniósł oczy ku górze a następnie ponownie przeniósł spojrzenie na mnie głośno wzdychając.
- Malia. - Zaczął poważnym tonem. - Wiesz, że jesteś moją najulubieńszą suką pod słońcem?
Otworzyłam usta ale przerwał mi gestem dłoni.
- To było pytanie retoryczne. Przecież doskonale wiesz, że jesteś na najwyższej pozycji na mojej FAV BEST FRIENDS LIST. - Kiwnęłam tylko głową nie mając za bardzo pojęcia o czym ten człowiek tak właściwie pieprzy. - Dlatego nie mogłem pozwolić aby moja najlepsza suka miała lamerską osiemnastkę, okej? - Złapał mnie za brodę abym skrzyżowała z nim w końcu swój wzrok. - Dlatego teraz przestań wymyślać i bawmy się! - Krzyknął głośno wyrzucając ręce w górę a nasi znajomi mu zawtórowali.
- Dobra, niech ci będzie. - Zgodziłam się w końcu przez co chłopak wydał okrzyk radości i już po chwili znalazłam się w tłumie ludzi ciągnięta za rękę w stronę baru.
- Zdajesz sobie sprawę z tego, że alkohol jest tu sprzedawany od dwudziestego pierwszego roku życia? - Spytałam ponieważ nie za bardzo mi się uśmiecha skompromitować przy barmanie. Może i wynajęli klub aby były tu tylko osoby z listy podanej przez Bookera ale co do alkoholu to powinien być ktoś pełnoletni.
Jake uśmiechnął się do mnie odsłaniając wszystkie swoje zęby po czym nachylił się do mojego ucha.
- Dlatego w ostatni weekend przespałem się z barmanem. - Uniósł jedną brew uśmiechając się przebiegle a mnie po prostu zamurowało. - A poza tym większość ludzi z naszej szkoły ma podrobiony dowód tożsamości. - Wskazał brodą za kogoś znajdującego się za moimi plecami. - Choćby on.
Zaraz zorientowałam się o kim mówił ponieważ zostałam mocno przyciągnięta do umięśnionej klatki a do moich nozdrzy dotarł tak już mi znajomy zapach Ethana. Nigdy nie lubiłam zapachu męskich perfum ale wdychając zapach Shermana jedyne na co mam ochotę to zacząć go butelkować i sprzedawać za miliony. Jestem ciekawa czy ma tak wiele dziewczyn czy tylko może ja mam coś nie tak z głową.
- Zniknęłaś mi. - Poskarżył się brunet jękliwym głosem.
- Wybacz przystojniaku. - Zaczął Jake przez co ponownie zwróciłam na nim swoją uwagę. Dopiero teraz zauważyłam to jak się dziś ubrał - czarne rurki, brokatowe sztyblety o różowym odcieniu a koszulę to nawet nie mam pojęcia po co na siebie zarzucał skoro i tak większość guzików jest odpiętych i świeci gołą klatką piersiową. Chyba starał się zainspirować Harrym Stylesem tyle, że u niego nie wygląda to tak dobrze jak u Harrego. Harry ma klatkę piersiową pokrytą tatuażami przez co mój przyjaciel wypada nieco blado. - To moja wina, ciągnąłem ją właśnie do baru, zamierzam trochę ją upić. - Dokończył Jake a mój chłopak spojrzał na nas z zabawnym wyrazem twarzy po czym oddalił się ode mnie unosząc ręce.
CZYTASZ
Hey Sweetie
Teen FictionGra toczy się już dobre czterdzieści minut kiedy butelka w końcu zatrzymuje się na mnie, a na moje nieszczęście, osobą która zakręciła plastikowym pojemnikiem jest Ethan. Przełknęłam zdenerwowana głośno ślinę kiedy zaciekawione spojrzenia wszystkich...