27. Sobota o 13 ci odpowiada?

6.8K 366 64
                                    

Kiedy Ethan w końcu się uspokoił postanowiłam go zabrać z powrotem do naszych znajomych gdzie na szczęście nie zastaliśmy już jego byłej dziewczyny. Od razu poczułam ulgę, jakoś nie przypadła mi do gustu. 

Po południu wróciłam samochodem razem z Cameronem do domu. Postawiliśmy na leniwe popołudnie w ogrodzie na leżakach. Jakby było nam mało plaży, cóż, nie ważne. Zrobiłam dzbanek lemoniady, który zabrałam na patio gdzie już rozwalił się mój kochany kuzyn w samych kąpielówkach. Zajęłam leżak koło niego zakładając okulary oraz kapelusz na głowę. 

- Posmaruj się kremem z filtrem bo potem będziesz jęczał, że jesteś cały poparzony. - Upomniałam go na co dostałam w odpowiedzi głośne westchnięcie.

- Dobrze mamo.  - Leży na brzuchu z głową ułożoną w inną stronę przez co nie widzę jego twarzy ale w swojej wyobraźni już zobaczyłam jak przy tym wywraca oczami. 

- No, więc ty i Bianca, huh? - Zagadnęłam go, kiedy zaczął rozsmarowywać krem na ramionach. 

Spojrzał na mnie nieco rozbawiony. - No, więc ty i Ethan, huh? - Sprytnie odbił pałeczkę.

- Spytałam pierwsza. - Wytknęłam mu język niczym pięciolatka na co głośno parsknął śmiechem. 

- No, więc może coś tam między nami coś jest.

- Mów dalej. - Zachęciłam go uśmiechając się na to co od niego usłyszałam. 

Bianca jest naprawdę fajną dziewczyną a Cameron jest dla mnie bardzo ważny. Nie chcę aby związał się z jakąś byle lafiryndą, na przykład taką Khatrine Reed. Aż się wzdrygnęłam na samą myśl o tym. Dalej nie potrafię zrozumieć co takiego w niej zobaczył, żeby posunąć się do sypiania z nią. 

- Nie ma o czym gadać. Spotykamy się czasem, spoko nam się gada, to wszystko. 

- I nie myślałeś, że chciałbyś czegoś więcej? - Spytałam unosząc brew znad okularów przeciwsłonecznych. 

Bianca Piper zdecydowanie pragnie czegoś więcej. Z tego co zauważyłam odkąd tu jestem to, że wzdycha do niego niemal od kilku miesięcy. Niestety mój kuzyn przez tak długi czas był na to jak ślepiec z laską. Facetowi chyba trzeba czasem zamachać czerwoną chorągiewką. 

- Nie wiem czy chce się wiązać z kimkolwiek. 

- To lepiej się dowiedz, nie chce żebyś ją zranił. 

Kolejne głośne westchnięcie. - Dobrze mamo. - Powtórzył się.

- Teraz twoja kolej, no więc jak to jest z tobą i Shermanem? 

- Nazwał mnie dziś swoją dziewczyną. - Odpowiedziałam przygryzając wargę zębami.

- Woah. - Odwrócił się w moim kierunku. - Na serio zamieniasz mojego przyjaciela w jakąś ciotę.- Roześmiał się głośno przez co pacnęłam go w ramię. 

- Dobra, koniec tematu, dziwnie mi się z tobą o tym gada. 

Kiedyś nawet nie pozwoliłby aby zbliżył się do mnie jakikolwiek chłopak a teraz sam zaczyna temat. Boga chyba już nie ma. 

- Jeśli będzie ci lepiej to mogę poudawać laskę. - Błysnął zębami w szerokim uśmiechu. 

- Nie dzięki. - Mruknęłam sięgając po duży szklany dzbanek aby nalać sobie orzeźwiającego napoju do szklanki. Wetknęłam do naczynia słomkę mieszając lekko jej zawartość. 

- No, więc dużego ma? - Spytał piskliwym głosikiem szybko mrugając oczami a ja niemal się nie udławiłam pitą właśnie lemoniadą.- Dziewczyny z szatni opowiadały...

- Uh, przestań! - Krzyknęłam na wpół poirytowana na wpół rozbawiona. 

- A widziałaś jego klatę? Jest BA-JE-CZNA! - Dokończył gestykulując dłońmi. 

- Wcale tak nie rozmawiamy. 

- Jasne. - Zamrugał niewinnie oczami na co posłałam mu spojrzenie spod byka. 

Włożyłam słuchawki do uszu aby chociaż na chwilę się od niego odciąć po czym puściłam piosenkę, na którą mam od kilku dni totalną fazę. 

W moich uszach rozbrzmiała piosenka Hurts - Some Kind of Heaven, zamknęłam oczy i ułożyłam się wygodniej na miękkim leżaku. 

Mój spokój nie trwał za długo ponieważ po chwili muzykę przerwał dźwięk informujący nadejście nowej wiadomości. Szczęka omal mi nie upadła na podłogę, gdy go zobaczyłam.

Braian: Trochę słabo dzisiaj wyszło, mam nadzieję, że uda nam się spotkać i porozmawiać na spokojnie. Co powiesz na kawę? 

Skąd on do cholery ma mój numer. Nie przypominam sobie żeby... Nagle uderzyły we mnie wspomnienia z festiwalu, kiedy na chwilę zgubiłam w tłumie Ethana, wpadłam na Briana... 

Popatrzałam jeszcze raz na wyświetlacz, przecież to tylko jedna głupia kawa. No i w końcu jest w związku z Mią a to przyjacielskie wyjście na kawę.

Ja: Jestem na tak :) 

Przygryzłam wargę ze zdenerwowania, co ja też najlepszego wyprawiam. Jak Ethan się dowie to chyba zabije i jego i mnie. 

Braian: W sobotę o 13 ci odpowiada? 

Ja: Odpowiada.

Braian: Ciesze się, jeszcze się zgadamy x 

Malia, ty pieprzona kretynko, dlaczego się zgodziłaś? 

Ah, no tak. Jesteś PIEPRZONĄ KRETYNKĄ.

Kiedy dostałam nowego esemesa poczułam się chyba jeszcze gorzej. Napisał do mnie Ethan.

Ethan: Hej mała, jak tam? 

Mimo wszystko nie potrafiłam się na to nie uśmiechnąć. Jest taki kochany. 

Ja: Hej duży, leżę właśnie na patio i się opalam. 

Ethan: W tym stroju, w którym byłaś dzisiaj na plaży? 

Ja: tak. 

Ethan: Teraz mogę być duży. 

Zrobiłam się trochę czerwona na twarzy dlatego też nasunęłam bardziej kapelusz na twarz. Jeszcze tego mi brakuje aby Cam zobaczył mnie zawstydzoną poprzez głupie esemesy. 

Ja: Do jutra Ethan x 

Uwaga spoiler: Za niedługo rozpocznie się drama. Tak wiem, jestem okropna.

A tym czasem, kiedy czekacie na kolejny rozdział chciałabym was zaprosić na moje nowe opowiadanie z Justinem i Arianą w roli głównej - Let Me Love You. Trzymajcie tutaj urywek: 

- Co robię dziś wieczorem? - Spytałam lekko zbita z tropu a chłopak uśmiechnął się jednym kącikiem ust. Wzruszyłam lekko ramionami. - Chyba nic. - W soboty wieczorem zazwyczaj się uczę a następnie kładę się spać z powodu porannej zmiany w niedziele. Teraz na szczęście jestem do przodu z materiałem i nie mam się o co martwić.

- W takim razie zabieram cię wieczorem na randkę.

- Czy nie powinieneś mnie najpierw spytać czy w ogóle mam ochotę z tobą gdziekolwiek wychodzić?

- Skarbie, wszyscy wiemy, że na mnie lecisz i na pewno się zgodzisz.

Wywróciłam mocno oczami. - Nie skomentuje tego ponieważ jesteś chory psychicznie a mi cię szkoda. 

Hey SweetieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz