Na ulicy mieszkam już trzy dni. Jestem brudna, zmarznięta i zmęczona. Próbowałam robić to co inni bezdomni, ale gdy tylko zauważyli, że za nimi chodzę kazali mi się wynosić.
Od paru godziny chodzę bezczynnie po mieście i nagle usłyszałam jak ktoś rapuje. Niechętnie poszłam za dźwiękiem i zobaczyłam młodego, dobrze zbudowanego chłopaka, z brązowymi włosami i kasztanowymi oczami, który rapował, a na ziemi obok niego był plastikowy kubeczek z drobnymi. Postanowiłam zaczekać aż skończy więc usiadłam na ławce i słuchałam. Po jakiś dwóch godzinach zakończył i zaczął się pakować, wziął swój plecak i poszedł w przeciwnym kierunku.
-Ej, poczekaj.-krzyknęłam do niego, na co on odwrócił się w moim kierunku
-Co chcesz?
-Jesteś bezdomny prawda? Ja też, czy mógłbyś mnie przenocować?
-Weź mała wracaj do domu.-powiedział i poszedł w swoją stronę, ale nie dałam za wygraną
-Ale ja nie mam domu.- powiedziałam smutnym głosem i podeszłam do niego
-To idź do domu dziecka, tam się tobą zajmą najlepiej.- warknął, gdy staliśmy już naprzeciwko siebie
-Nie chce. Poza tym ty też nie wyglądasz na pełnoletniego.-powiedziałam stanowczo- Mam trochę pieniędzy.
-To żyj sobie za nie.
-Nie potrafię żyć na ulicy, pochodzę z dobrego domu. Nigdy niczego mi nie brakowało.
-Ehh... Ile masz tych pieniędzy?
-Koło tysiąca złotych.
-Dobra chodź, ale pod jednym warunkiem.- powiedział, a ja popatrzyłam na niego pytająco- Żadnych pytań, rozumiesz?
-Tak, bardzo ci dziękuje.
Szliśmy z dwadzieścia minut, gdy ujrzałam starą, opuszczoną fabrykę.
-To tu. Mieszkam na samej górze, bo jest tam najbezpieczniej, a przede wszystkim najcieplej. Chodź.
-Poczekaj, nie zawali się ten budynek?
-Nie.
-Wiem, że nie miałam zadawać pytań, ale powiesz mi jak masz na imię?
-Paweł.
-Miło cię poznać.-uśmiechnęłam się do niego- Ja Ada.
-Super. Widzę, że masz śpiwór, dobrze, że go wzięłaś. Rozłóż go obok mojego.-powiedział, gdy byliśmy już na samej górze, rzeczywiście było tam cieplej, ale było też czyściej i nie było nikogo oprócz nas. Paweł położył plecak, wziął butelkę wody, kubek, w którym była szczoteczka do zębów i zaczął je myć. Widocznie nie tylko ja mam na tym punkcie obsesje. Zrobiłam to samo co on.
-Dobranoc.- powiedział, gdy już leżeliśmy w swoich śpiworach i odwrócił się
-Dobranoc.-szczerze mówiąc bałam się zasnąć, wierciłam się jeszcze chwilę aż w końcu nie wytrzymałam- Paweł
-Co?
-Boję się. Mogę się przytulić?
-Zwariowałaś? Śpij.
-Przecież mówię, że się boję.
-Nie ma czego.
-Proszę.
-Nie.- warknął na mnie, ale ja nie posłuchałam i przytuliłam się do jego pleców.
-Śpisz?- spytałam po kilku minutach, ale nie odpowiedział. Poczułam się przy nim bezpieczna i zasnęłam.
*
(PAWEŁ)
Gdy zarabiałem na życie zauważyłem siedzącą na ławce dziewczynę. Przyglądała mi się kilka godzin. Nie miałem nawet pojęcia, że chce bym jej pomógł. Podeszła, a ja miałem nadzieję, że nic konkretnego nie chce. Lubiłem swoje samotne życie. Gdy zapytała czy może u mnie przenocować zamurowało mnie, nie chciałem jej, ale też wiedziałem, że nie poradzi sobie sama i nie mogę jej tak zostawić. Noce były coraz to zimniejsze. Zamarzłaby. No więc zgodziłem się na jej prośbę. Mam nadzieję, że będzie u mnie tylko kilka nocy i potem się wyniesie. Szczerze mówiąc irytuje mnie. Nie wie nic o życiu na ulicy. Ta dziewczyna kompletnie się do tego nie nadaje.
YOU ARE READING
Miłość na ulicy
Teen FictionAda ma piętnaście lat kiedy jej matka zostaje zamordowana i ma trafić do domu dziecka. Ucieka na ulice gdzie poznaje starszego o dwa lata Pawła, który wtajemnicza ją w życie na ulicy. Akcja rozgrywa się w Warszawie.