ROZDZIAŁ 37

508 43 6
                                    

Obudziłem się cały obolały. Otworzyłem szerzej oczy i zobaczyłem, że jestem przywiązany do czegoś. Zacząłem się rozglądać po pomieszczeniu. Byłem przywiązany grubymi łańcuchami przyczepionymi do ściany. Byłem w jakieś piwnicy. Naprzeciwko mnie była...

-Ada?!-krzyknąłem. Ona też była przywiazana. Była nie przytomna.-Ada! Obudź się!-krzyczalem.

-C-co się stało?-nagle moja ukochana otworzyła oczy i spojrzała na mnie przerażona. Zaczęła się szarpać.

-Spokojnie.-mówiłem.

-Twój ojciec. To był on.-wydarła sie na mnie.

-Wiem...

-Oo widzę że się obudziliscie. W końcu.-w progu stanął tata.

-Zostaw nas. Czego chcesz?-krzyczałem.

-Twojego cierpienia.-zasmial się.

-Zabrales mi matkę czego chcesz jeszcze?

-Jej śmierci.-wskazał ręką na Ade.

-Dlaczego? Dlaczego mi to robisz?!-szarpałem się.

-To przez Ciebie siedziałem w więzieniu. To wszystko twoja wina, a teraz ja Ci się odplace.-powiedział i podszedł do mojej żony. Wyjął nóż z kieszeni i robił nim pojedyńcze kreski na rękach Ady, która krzyczała z bólu i płakała.

-Błagam. Zostaw ją! Przestań do cholery!-prosiłem, ale on mnie nie słuchał. Podwinął jej bluzkę i tam również zaczął ją ciąć. Potem na twarzy, szyi, obojczykach, nogach. Szpecił cale jej ciało. Torturowal ją kilka godzin. Była osłabiona. Już prawie nieprzytomna. Przestała płakać. Uszlo z niej całe życie. Szarpałem się. Myślałem że to zły sen. Chciałem jej pomóc. Ale ona... Ona już nie żyła.

-Ada! Błagam, pomóż jej.-krzyczałem, a ojciec zasmiał mi się prosto w twarz. Odwiązał moją żonę i wyniósł jej bezwladne ciało z piwnicy. Po paru minutach podszedł do mnie i wypuścił mnie. Wpakował do samochodu przed tym zakładając jakiś worek na głowę i wiążąc ręce ze sobą. Wyrzucił mnie przed domem, z którego wybiegli Blanka wraz z Filipem i Damianem. Zdjeli worek i rozwiązali ręce.

-Ona... Ona nie żyje.-płakałem.-Zabił ją... Ciął, szpecil jej ciało. Nie mogłem nic zrobić.-szlochalem.

-Wniescie go do domu.-rozkazała Blanka. Pomogli mi się podnieść i zaprowadzili do salonu.

-Nie chce żeby Justynka widziała mnie w takim stanie.-powiedziałem.

-Spokojnie. Dziewczynki jeszcze śpią.-wyjaśniła Blanka.-Opowiesz nam co się stało? Damian zadzwonił po nas bo długo nie wracaliście.

Zacząłem opowiadać co stało sie poprzedniego dnia wieczorem. Jak nas napadli i co zrobili mojej ukochanej. Opowiedziałem wszystko.

-Co chcesz powiedzieć Justynce?-zapytał Filip.

-Nie wiem.-mruknąłem.-Na pewno nie powiem jej że dziadek zabił jej matke.-znowu pojedyńcze łzy zaczęły lecieć mi po policzkach.

-Chcesz ją oklamywac?-spytał Damian, który przez całą rozmowę tylko siedział i patrzył tępo na ścianę.

-A Ty co byś zrobił na moim miejscu?-warknalem.

-Nie wiem.-westchnął.

-Zapewnie wam ochronę.-oznajmił Filip.

-Dobrze. Ale żeby Justyna się o tym nie dowiedziała.-poprosiłem.

-Masz to jak w banku. Trzymaj sie stary.-poklepal mnie po ramieniu i wyszedł z domu.

-Poradzicie sobie.-Blanka przytulila mnie.

-Musimy.-szepnąłem.

Miłość na ulicyWhere stories live. Discover now